C h a p t e r F i f t e e n

2.4K 140 72
                                    

Promienie słoneczne wpadały do pokoju, tym lekko nas oślepiając, a my leżeliśmy do siebie wtuleni. Ciemne włosy chłopaka lekko łaskotały mnie w twarz, a brunet krążył palcami po moim nagim ramieniu. Poranki takie jak te mogły trwać wiecznie.

- Słyszałaś to? - nagle ciemnooki się zerwał. Z dworu dobiegł głos podjeżdżającego pod dom pojazdu.

- To pewnie Steve i reszta. - ziewnęłam. - Wpadli na kolejny trop i znając życie chcieli nas o tym jak najszybciej powiadomić. - rzuciłam, przeciągając się.

Wtedy przypadkiem kawałek kołdry, którym byłam przykryta zsunął się i odsłonił moją nagą skórę. Chłopak na ten widok uśmiechnął się uroczo, a następnie pocałował mnie w czoło.

- Idealna jak zawsze. - powiedział, a następnie zaczął się ubierać.

Poszłam w ślady bruneta. Oboje byliśmy nadzy, więc gdyby nasi przyjaciele tu weszli przeżyliby lekki szok. No może oprócz Robin. Dziewczyna już od jakiegoś czasu wiedziała, że coś jest na rzeczy.

Zapinałam spodnie, a chłopak poszedł uczesać włosy, kiedy złapał mnie niepokój. Z zewnątrz można było usłyszeć same męskie głosy, a jedynymi osobami, które przyszły mi na myśl byli Dustin ze Steve'm. Ale chłopaków na dworze było trochę więcej niż dwóch, tak gdzieś z pięciu.

Poza tym Steve i reszta zazwyczaj zapowiadali swoje odwiedziny poprzez walkie-talkie. Dodatkowo ostatnio przywieźli nam dosyć sporą dostawę jedzenia, która miała nam starczyć na conajmniej 5 dni. Byłam z opiekunką też w moim domu po trochę ubrań, więc nie miałam pojęcia czego te odwiedziny mogły dotyczyć.

Na wszelki wypadek wyjrzałam przez okno tak, aby nikt z dołu nie mógł mnie zobaczyć. Jednak widok jaki tam zastałam mnie przeraził. To nie był Steve, ani Dustin, nikt kto mógłby nam pomóc, a wręcz przeciwnie tylko zaszkodzić.

- Kurwa Eddie. - zaczęłam cicho szeptać.

- Co się stało, księżniczko? - odpowiedział chłopak z drugiego końca. - Czyżbyś już zdążyła się stęsknić? - rzucił żartobliwie, a następnie zaczął iść w moją stronę, jednak tym razem jego teksty na mnie nie zadziałało. Sytuacja była zbyt poważna.

- Ciszej. - zwróciłam mu uwagę. - Mamy ogromny problem. - powiedziałam śmiertelnie poważnie ciągnąc Munson'a za rękę w stronę strychu.

- Szybki numerek? - szepnął, po czym zaczął ruszać dwuznacznie brwiami, ale gdy zobaczył, że mnie to nie rusza przestał. - Nie to nie... Lily co jest?

- Nie gadaj tyle tylko chodź. - zdjęłam drabinkę z poddasza i zaczęłam się po niej wspinać. Wtedy poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nogę.

- Do jasnej cholery Lily. - poddenerwował się lekko. - Czy możesz mi powiedzieć co się dzieje?

Nie miałam szansy nic powiedzieć, bo nagle z dworu usłyszeliśmy blondyna wołającego Eddie'go.

- Świrze! Wiemy, że tu się ukrywasz! - krzyknął Jason. - Zapłacisz za to co zrobiłeś Chrissy! - Jak ja nienawidziłam tego gościa. Sama jego osoba mnie strasznie irytowała, a co dopiero zachowanie chłopaka.

Na głos kapitana drużyny przyspieszyłam moje wchodzenie, a długowłosy w strachu ruszył za mną. Czułam, że był tak samo przestraszony jak ja, bo z odległości metra mogłam usłyszeć jak bicie jego serca przyspiesza.

- Po jaką cholerę wchodzimy na ten strych? Masz zamiar się tam ukrywać? Masz tam jakieś tajne przejście do magicznej bezproblemowej krainy, gdzie zaczniemy nowe życie tylko we dwoje? - zaczął zadawać tysiąc pytań. - Jeśli tak, to gratuluje pomysłu. Lily, zobaczysz, że nas znajdą. - narzekał zdenerwowany brunet.

 Let me be yours - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz