Rozdział 1

86.9K 1.8K 750
                                    

Kolejną noc leżałam wpatrując się sufit, nie mogłam spać. Z dołu docierały do mnie podniesione głosy obu rodziców. Nie byłam w stanie rozszyfrować co mówili, ponieważ ostre krzyki zlewały się w jedną całość. Pierwszy raz słyszałam jak dochodzi między nimi do tak ostrej wymiany zdań. Są kochającym się małżeństwem od wielu lat i nie wstydzą się tego pokazywać.

Ostatni raz przewróciłam się na drugi bok i spoglądając na wyświetlającą przez elektroniczny zegar godzinę, zauważyłam, że było trochę po czwartej. Doskwierał mi męczący i pulsujący ból głowy, który nasilił się w skroniach zaraz po tym jak powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Położyłam rozgrzane stopy na zimnych panelach po czym na palcach podeszłam do drzwi które uchyliłam i zdecydowałam się, aby wyjść na korytarz. Głosy stawały się coraz bardziej wyraźne, a nogi same skierowały mnie w stronę schodów

– Masz obowiązek jej o tym powiedzieć, jest dorosła i sama o sobie zdecyduje – do moich uszu dotarł rozdrażniony głos matki.

Zeszłam kilka stopni w dół i w końcu, byłam w stanie ich dostrzec. Stali w złączeniu salonu z korytarzem i wyglądali na dość zdenerwowanych. Ojciec głośno westchnął, krzyżując ręce na klatce piersiowej, a moja rodzicielka opierała jedną z dłoni o swoje biodro, a drugą potarła czoło.

Postanowiłam zrobić kolejny krok w dół, ale w momencie w którym moja stopa spotkała się z podgrzewaną powierzchnią, stopień wydał z siebie charakterystyczny dźwięk skrzypienia. Ich uwaga w jednej sekundzie spoczęła na mnie, a ja ze wstydu miałam ochotę uciec na górę i udać, że wcale mnie tam przed chwilą nie było

– Nie śpisz, kochanie? – jako pierwsza odezwała się do mnie mama, a na jej ustach powstało coś na wzór uśmiechu, lecz przypominało to raczej wymuszony grymas.

Moja matka miała na sobie jeden ze swoich długich, eleganckich kombinezonów w odcieni granatu, którego dekolt ozdabiały małe, błyszczące diamenciki. Jej mąż ubrany był w szyty na miarę garnitur w tym samym kolorze co strój kobiety. Zdecydowanie nie wyglądali jakby dopiero wstali, więc noc musieli spędzić poza domem.

– Nie mogę spać. Stało się coś? – przeskakuje wzrokiem pomiędzy nimi, powoli schodząc niżej, aż w końcu stanęłam w odległości dwóch metrów od nich.

– Dziecko cię pyta czy coś się stało, Vincencie – odpowiedziała uszczypliwie matka, posyłając ojcu spojrzenie, a następnie odwróciła się do balkonowego okna, przyglądając się gwiazdom.

– Nic się nie stało, skarbie – zapewnił mężczyzna, uśmiechając się przytulnie, za co jego żona posłała mu wściekłe spojrzenie w odbiciu szyby.

– Albo ty jej powiesz, albo ja to zrobię – zaakcentowała blondynka, odchodząc od okna i usiadła na stojącym obok fotelu, wpatrując się w mężczyznę. Jej wzrok był twardy niczym stal, a mimika niczego nie zdradzała.

– Wszystko jest w porządku. Nie ma tematu- odpowiedział ostro ojciec, po czym poluzował krawat na swojej szyi i opuścił nas, ruszając szybkim krokiem do swojego gabinetu.

Usłyszałam ciężkie westchnięcie z ust Adele Faye za plecami, więc obróciłam się do niej przodem i utkwiłam spojrzenie w jej zmartwionej twarzy.

– Dobranoc, Madelaine – szepnęła wstając z fotela, po czym podeszła do mnie, złożyła delikatny pocałunek na moim czole i zniknęła w mroku korytarza.

My Love my destiny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz