Rozdział 12

36.9K 1.3K 1.2K
                                    

Stałam przed lustrem poprawiając swoją białą suknię którą zdecydowałam się ubrać na dzisiejszy wieczór. Sukienka miała bardzo głęboki dekolt, a jej tył składał się jedynie z sznureczków materiału które wiązane na krzyż ozdabiały moje plecy. Materiał kończył się zaraz przed kolanem, a po prawej stronie na udzie miałam lekkie rozcięcie w górę. Całość idealnie przylegała do ciała, podkreślając należycie krągłości. Makijaż nie był mocny, lecz długa kreska podkreślająca oko, zdecydowanie przyciągała wzrok.

Przy spryskaniu pokręconych włosów lakierem usłyszałam ciche pukanie w drzwi. Krzyknęłam jedynie krótkie „proszę", jednocześnie odkładając lakier na blat od toaletki i przejrzałam się ostatni raz w lustrze.

Odczułam za sobą obecność drugiej osoby oraz jej kroki, a w lustrze zauważyłam zbliżającego się do mnie Nicolasa. Zmierzył mnie spojrzeniem, a jego wzrok był surowy. Usta zacisnął w cienką linie, więc obróciłam się do niego przodem, aby usłyszeć krytykę w swoją stronę, prosto w twarz.

– Rozumiem, że ubrałam się zbyt wyzywająco – stwierdziłam, a moją twarz zamiast smutku, lub zniechęcenia zalała powaga. Wiele lat przerabiałam z ojcem tę kwestię, którą on tłumaczył towarzystwem w jakim się obracamy, oraz tym jak atrakcyjną i przyciągającą wzrok kobietą się stałam. Wiedziałam, że mój ubiór nie mógł zmienić spojrzeń starszych, ani młodszych mężczyzn którzy mi się przyglądali, lecz unikając kłótni, chodziliśmy na kompromis. Odsłonięta noga, głębszy dekolt lub odkryte plecy były w porządku dopóki nie odsłaniały zbyt dużo, a ojciec miał ode mnie obietnice, że będę trzymać sie blisko niego oraz matki. Byłam dorosła, lecz zawsze wiedziałam, że jego uwagi były jedynie nadopiekuńczymi objawami rodzicielskiej miłości.

– Ubieraj na siebie, cokolwiek w czym czujesz się pewnie, jestem w stanie cię obronić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wyglądasz przepięknie.

Przyglądaliśmy się sobie w ciszy. Przełknęłam niezręcznie ślinę i zmierzyłam go spojrzeniem, zauważając, że miał na sobie czarne, eleganckie spodnie oraz białą koszulę. Była rozpięta kilka guzików od góry, a za jego karkiem przełożony był poluzowany krawat.

– Pomogę ci – odchrząknęłam nagle i przybliżając się do niego, zerwałam nasz kontakt wzrokowy. Chwyciłam w dłonie lekki materiał, po czym zaczęłam przekładać go na karku bruneta. Jego ciemny wzrok wręcz wypalał we mnie dziurę, lecz ja nie spoglądając na jego twarzy, skupiłam się na krawacie, który zaczęłam zaciskać na jego szyi.

***

– Nie musisz być, aż taki zaborczy. Nie ucieknę ci – mruknęłam pod nosem, gdy wchodziliśmy do restauracji, a Nicolas przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, o ile było to jeszcze możliwe i zacisnął palce na mojej talii.

– Każdy mężczyzna się tobie przygląda – odpowiedział brunet, rozglądając się po sali, gdy ruszyliśmy za kelnerem do przydzielonego stolika.

– Zawsze jesteś taki samolubny?

– Jeśli chodzi o ciebie, zawsze.

– Jednak pociesza mnie fakt, że tylko ja mogę cię mieć – kontynuował przy odsuwaniu mi krzesła. Jego usta otarły się o miejsce za moim uchem. Ciepło jakie od niego biło jak szybko się pojawiło, tak szybko zniknęło, a on usiadł naprzeciwko mnie, biorąc kartę do ręki.

– Jesteś tego pewien? Ponieważ ja nie – mruknęłam kokiecyjnym tonem, odchrząkując. Nicolas nie odrywał ode mnie wzroku przy nalewaniu nam do szklanek wody, a jego brew lekko uniosła się do góry.

– Nie przeginaj, Faye.

Nie odpowiedziałam na jego ostrzegający ton, a jedynie sięgnęłam po szkło i przykładając naczynie do ust, wzięłam kilka łyków schłodzonej wody. Znosiłam jego świdrujący wzrok i pochylając się lekko nad stołem, utrzymałam z nim kontakt wzrokowy.

My Love my destiny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz