– Witam panią. Znów się spotykamy – zauważył lekarz z przekąsem, wchodzący do sali, gdy ja podniosłam się na łóżku – jak ręka? boli?
– Jest lepiej – odpowiedziałam cichym głosem, dopiero spoglądając na swoją dłoń owiniętą w biały bandaż. Wybudziłam się około dziesięciu minut temu i nim zdążyłam kogokolwiek do siebie wezwać, w sali pojawiło się kilka pielęgniarek, najwyraźniej musiały mnie często odwiedzać.
– Zszyliśmy rany na wierzchniej części dłoni pod znieczuleniem oraz podaliśmy pani środki przeciwbólowe – powiedział lekarz, wpatrując się w dokumenty, co jakiś czas coś na nich dopisując – proszę wypoczywać. Niedługo zjawią się pielęgniarki, aby wymienić kroplówkę.
Głowa cały czas okropnie mnie bolała, ale nie było to już tak intensywne jak sprzed kilku dni. Potarłam czoło dłonią, czując się jak ostatnia idiotka. Jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu? Najgorszy był fakt, że nic nie pamiętałam z wczorajszego popołudnia.
– Panie Alvarez? – zatrzymałam lekarza przy drzwiach, spojrzał na mnie przez ramię – mogłabym prosić, aby nie udzielał pan nikomu żadnych informacji na temat mojego zdrowia?
– Oczywiście, ma pani do tego pełne prawo. Potrzebuje pani czegoś jeszcze?
– Byłabym wdzięczna, gdyby zapisał mi pan jakieś leki nasenne. Najlepiej coś mocniejszego, mam ogromny problem ze snem w domu i nocami się jedynie męczę.
– Spojrzę, co mógłbym pani przypisać – mężczyzna pokiwał głową, posyłając mi pocieszający uśmiech. Odetchnęłam z ulgą, gdy tylko doktor opuścił salę. Całe moje ciało było obolałe, więc przy każdym, chociażby najmniejszym ruchu na łóżku odczuwałam ogromny ból.
Po pół godziny bezczynnego wpatrywania się w deszczową pogodę za oknem, drzwi otworzyły się, a do środka sali weszła młoda pielęgniarka. Z miłym uśmiechem, wymieniła mi kroplówkę, zagadując mnie gadką o pogodzie. Nie chciałam być nieuprzejma, lecz nie miałam siły ani ochoty na żarty.
– Czy mogłabym go zobaczyć? – chwyciłam jej nadgarstek, gdy odchodziła od łóżka. Jej wzrok najpierw spoczął na moich palcach, zaciśniętych na jej skórze, a następnie spojrzała na moją twarz. Jej grdyka poruszyła się, gdy przełknęła ślinę.
– Doktor zabronił kogokolwiek wpuszczać – jej głos był cichy i niepewny, a wzrok zagubiony. Przyglądała mi się ze smutkiem oraz wyrzutami, gdy słowa opuściły jej usta.
– Bardzo panią proszę. Tylko kilka minut – nie ustępowałam, spoglądając na nią błagalnie. Musiałam brzmieć niemniej żałośnie, lecz byłam na tyle zdesperowana, że nie skupiłam na tym większej uwagi. Mój skruszony wyraz twarzy musiał zadziałać na kobietę, ponieważ już po chwili zacisnęła powieki, biorąc głęboki wdech.
– Postaram się coś załatwić – pokiwała głową, a następnie opuściła salę, szybkim krokiem. Oparłam głowę z powrotem na poduszce obserwując i przysłuchując się kapiącej w kroplówce cieczy.
Płyn jaki podała mi pielęgniarka musiał być na uspokojenie, ponieważ po kilku minutach poczułam jak moje powieki stały się ciężkie.
***
Wybudziłam się, spoglądając w okno. Pogoda nieco się polepszyła, a na niebie pojawiło się słońce. W sali zaczęło się robić gorąco więc włączyłam klimatyzację pilotem który leżał obok mnie. Miałam już dość bezczynnego leżenia i jak najszybciej miałam ochotę znaleźć się w domu. Usłyszałam jak do sali wszedł lekarz i zobaczyłam go w odbiciu szyby, jednak nie spojrzałam w jego kierunku.
– Zapisałem pani odpowiednie leki na recepcie – poinformował mnie mężczyzna, kładąc kartkę na stoliczku obok mnie – pielęgniarka powinna niedługo przyjść i podać pierwszą dawkę. W domu zalecałbym, aby brała pani jedynie pół tabletki, minimum półtorej godziny przed snem. Lek jest bardzo mocny i przy obecnym pani stanie mógłby przynieść więcej szkód niż korzyści.
– Kiedy będę mogła stąd wyjść? – spytałam cicho z nadzieją oraz smutkiem i spojrzałam na niego. Byłam niezwykle zmęczona psychicznie całą sytuacją i nie potrafiłam jej przetrawić w głowie. Zadziwiające było to jak jednocześnie spokojna oraz wyprana z emocji byłam. Nie zareagowałam agresją, łzami, krzykiem tylko ciszą.
– Jest to druga kwestia o jakiej chciałem z panią pomówić, lecz ma pani gościa. Najwidoczniej bardzo mu na pani zależy, ponieważ spędził tutaj całą noc, nie spuszczając wzroku z drzwi. Cały czas o panią wypytuję, lecz tak jak pani prosiła, nie udzieliłem żadnych informacji.
– O co wypytywał? – mruknęłam nico przejętym tonem. Buzowało we mnie poczucie winy od którego wręcz chciało mi się płakać. Lekarz juz na mnie nie patrzył, wpatrywał się w dokumenty, mimo, iż dobrze widziałam, że nic z nich nie wyczytywał.
– Czy się już pani wybudziła, pytał jak się pani czuję, czy coś pani jadła, czy ma pani zapewnioną pomoc psychologiczną. Wiele razy prosił, abym go wpuścił. Musiałem go upomnieć, że pacjentka nie może się denerwować i musi wypoczywać, lecz on nie ustępował. Zapewniał, że wejdzie, gdy będzie pani spała tylko, aby zobaczyć panią na własne oczy. Ma pani ogromne szczęście mieć takiego mężczyznę w swoim życiu. Nic tylko szczęścia mogę życzyć – doktor odchrząknął, lekko się uśmiechając. W moich oczach stanęły łzy, a ciało spięło się. Nie byłam w stanie przełknąć guli jaka stanęła w moim gardle – pozwolę mu wejść na siedem minut, z zegarkiem w ręku.
Podziękowałam mu poprzez kiwnięcie głową i szybko otarłam łzy gromadzące się w moich oczach, gdy lekarz zbliżył się do drzwi. Do twarzy przykleiłam lekki wymuszony uśmiech, wyczekująco wpatrując się w drzwi. Nicolas wszedł do sali, dziękując lekarzowi. Miał cienie pod oczami, jego włosy były roztrzepane, a koszula wygnieciona. Z początku zatrzymał się w miejscu, po prostu się we mnie wpatrując, lecz wtedy wszystkie emocje jakie trzymałam na wodzy, puściły.
Moja twarz wygięła się w grymasie, a ja zaciskając powieki, pozwoliłam aby po moich policzkach spłynęły słone łzy. Sądziłam, że jego widok nie wywrze na mnie większego wrazenie, lecz myliłam się. Zagubiony wzrok wpatrujący się we mnie z troską poruszył coś głęboko we mnie.
–Lekarz nie chciał mi nic powiedzieć.
Słowa ugrzęzły mi w gardle i wzdrygnęłam się, gdy poczułam ciepłe dłonie na policzkach. Brunet otarł moje łzy, czekając aż otworzę oczy. Nie wiedziałam czy byłam gotowa, aby ponownie zmierzyć się z bólem odbijającym się w ciemnych tęczówkach.
– Nie chciałbym cię do niczego zmuszać, ani wywierać na tobie presji. Mam nadzieję, że kiedyś zdobędę twoje zaufanie na tyle, abyś mogła podzielić się swoją historią, bólem i tym co siedzi i zadręcza twoją głowę wraz ze mną. Pamiętaj, że jestem przy tobie.
Objął mnie ramionami, powoli siadając na końcu materaca. Nie odważyłam się na niego spojrzeć, więc jedynie wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. Nicolas pocieszająco pocierał moje plecy. Jego palce u drugiej ręki wplecione były w moje włosy i bawiły się ich końcówkami. Słyszałam bezsilność w jego głosie, a ból w klatce piersiowej w tamtym momencie dał się we znaki. Chciało mi się wymiotować i nie potrafiłam sobie poradzić z myślą, że doprowadziłam go do takiego stanu. Szanowanego i niebezpiecznego mafiozę, który pocieszał mnie w swoich ramionach.
CZYTASZ
My Love my destiny
RomanceNikt nie jest perfekcyjny, każdy został czymś splamiony i jedna informacja była w stanie zmienić bieg tej nieidealnej historii. Madelaine Faye, córka wychowana przez mafię przez swój własny błąd, musi wyjść za mąż za bezwzględnego, zimnego mafioso z...