Rozdział 9

38.2K 1.2K 716
                                    

Weszłam do małego salonu z pięknymi sukniami wywieszonymi na wejściu. Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne i od razu zauważyłam Blancę która, poprawiając okulary korekcyjne zsuwające się z jej nosa, mierzyła długość jednej z kreacji. Dzwoneczek przywieszony do ściany poinformował o pojawieniu się kogoś w pomieszczeniu, więc kobieta momentalnie zauważyła moją obecność.

– Witaj, moja droga – Blanca podbiegła do mnie energicznym krokiem, po czym ucałowała moje oba policzki i przerzuciła spojrzenie na mężczyzn stojących tyłem do nas przed drzwiami oraz na Taylora który stał zaraz za mną, na całe szczęście nie skomentowała tego.

Od razu zaczęła pokazywać mi kreacje które dla mnie przygotowała i opowiadała o historii ich powstania. Pare z nich zostało stworzone dla mnie, gdy Blanca tworzyła kilka sukni z których wybierała najbardziej pasującą do okoliczności i lekko je przerabiałyśmy, a reszta to była inwencja twórcza kobiety. Jej dzieła stworzone, gdy miała wenę oraz wiele pomysłów w głowie. Każda z nich miała w sobie pewien błysk i była wyjątkowa, lecz wraz z kobietą po jakiś czasie znalazłyśmy tą jedyną.

Przez ułamek sekundy kiedy przemierzałam kolejne suknie, przerzuciłam swoje spojrzenie na Taylora stojącego pod ścianą, który usilnie starał się patrzeć na wszystko w salonie skutecznie omijając moją osobę. Było to dość zabawne zwłaszcza, że dobrze zdawałam sobie sprawę, iż taka była jego praca i zapewne rozkaz od Nicolasa.

***

Przy opuszczaniu salonu mój humor nieco się polepszył. Kilka godzin spędzonych z kochaną i energiczną kobietą to miła odskocznia. W drodze do samochodu, Taylor trzymał czarne, duże pudełko z sukienką jaką zdecydowałam się założyć na dzisiejszy wieczór. Po zajęciu tylnego miejsca i zapięciu pasów mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk. Wyjęłam urządzenie z torebki po czym przeczytałam wyświetlające się powiadomienie i zamarłam.

Na moje konto wpłynęło właśnie pięćset tysięcy dolarów od niejakiego Nicolasa Archera. Pół pieprzonego miliona. Zacisnęłam zęby i poprosiłam ochroniarzy siedzących z przodu, aby nieco przyspieszyli. Wpatrywałam się w widok za oknem ściskając telefon w dłoni. Co ten człowiek sobie myślał? Nie chciał ze mną rozmawiać, ale pomyślał, że w zamian za to mnie kupi?

Pod rezydencją zaparkowaliśmy już dwadzieścia minut później, więc bez słowa wysiadłam z samochodu zostawiając swoje rzeczy mężczyznom. Nie zdejmując butów, ani płaszcza szybkim krokiem ruszyłam do gabinetu bruneta w którym najprawdopodobniej się znajdował.

Ostatnie metry dzielące mnie od zamkniętego pokoju wręcz przebiegłam po czym z impetem otworzyłam drzwi które z hukiem uderzyły o ciemną ścianę. Nie zapukałam. Nicolas stał na środku gabinetu, wydawał się czymś bardzo zajęty, ale w tamtej chwili nie myślałam o tym.

– Już ci powiedziałam, że nie potrzebuje twoich pieniędzy, twojej łaski ani czegokolwiek co aktualnie jesteś w stanie mi zaoferować. Myślisz, że jeśli prześlesz mi swoją dniówkę, to nagle między nami będzie się wszystko układało? – wycedziłam przez zaciśnietę zęby. Byłam tak wściekła, że nawet nie panowałam nad słowami wypływającymi z moich ust. Stałam zaledwie kilkanaście centymetrów od bruneta i mimo wysokich kozaków i tak musiałam stanąć na palcach i zadrzeć głowę do góry, aby móc mierzyć się z jego wzrokiem – jesteś w ogromnym błędzie...

Urwałam nagle, gdy Nicolas przerzucił spojrzenie na coś, a właściwie na kogoś za moimi plecami. Pospiesznie obróciłam się na pięcie zauważając siedzącego na fotelu obok ściany na której znajdowały się drzwi, eleganckiego mężczyznę. Moje usta rozchyliły się w szoku, a zaraz później uśmiechnęłam się sztucznie lekko chichocząc, aby ukryć swoje zakłopotanie.

– Albercie, to jest Madelaine, moja narzeczona o której ci wspominałem – brunet nagle przerwał niezręczną ciszę, kładąc delikatnie dłoń na moim biodrze i przyciągając mnie bliżej siebie.

Mężczyzna wpatrujący się w nas w ciszy, po chwili wstał i podchodząc bliżej nas, lekko się uśmiechnął.

– Miło mi panią poznać – mruknął, gdy wystawiłam dłoń w jego kierunku, a on szarmancko ją chwycił i przyłożył do swoich ust. Jego ciepłe wargi zatrzymały się na mojej skórze, a on nawet przez sekundę nie oderwał wzroku od mojej twarzy, Nicolas musiał to zauważyć ponieważ mocniej zacisnął palce na moim biodrze. Złożył lekki pocałunek na mojej skroni, przy którym lekko przymknęłam oczy i zwinnie mogłam wyślizgnąć dłoń z uścisku mężczyzny stojącego naprzeciwko nas. Dobrze wychodziła mu ta szopka.

Przesiedziałam w gabinecie do końca wizyty nieznajomego. Nicolas cały czas albo trzymał dłoń na moim kolanie, albo splątał nasze palce kładąc je razem na swoim udzie, oczywiście tak, aby mężczyzna z którym brunet rozmawiał dokładnie je widział. Niecierpliwie cały czas spoglądałam na elektroniczny zegar stojący na biurku i liczyłam minuty, dopóki upragniony koniec tego żenującego spotkania nie nadszedł.

– Wychodzimy za dwie godziny – poinformował mnie Nicolas, gdy mężczyzna wyszedł z gabinetu w towarzystwie jednego z ochroniarzy. Usiadł przy biurku znowu wpatrując się w ekran laptopa, ponownie stał się taki... oschły i zimny.

***

Stałam przed lustrem, wpatrując się w swoje odbicie, podobałam się sama sobie, wręcz uśmiechnęłam się na tę myśl. Ciemne włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone, aby swobodnie zakrywały moje plecy, makijaż na jaki się zdecydowałam był lekki i delikatny, a jedyne co w nim się wyróżniało to usta, podkreślone czerwoną, matową szminką. Krwistoczerwona suknia na jaką się zdecydowałam sięgała aż do ziemi, lecz głębokie rozcięcie po boku odsłaniało moją opaloną nogę na całą jej długość. Dekolt kreacji był wycięty w serce, a materiał na rękach oraz talii mocno przylegał do ciała.

Dopełniłam całą stylizację błyszczącymi długimi kolczykami, następnie zgarnęłam z toaletki kopertówkę w takim samym kolorze jak suknia i po włożeniu do niej najpotrzebniejszych rzeczy, wyszłam z pokoju.

Ruszyłam od razu w stronę schodów po czym pokonałam je spokojnym i ostrożnym krokiem, dostrzegając czekającego już na mnie, stojącego na samym dole Nicolasa. Moje szpilki w połączeniu z kamiennymi stopniami tworzyły charakterystyczny dźwięk zwracający uwagę bruneta. Zmierzył mnie spojrzeniem, lecz jego twarz nie ukazała żadnych emocji, jedynie w ciemnych tęczówkach zauważyłam lekką iskrę.

Brunet podał mi ramię które ochoczo przyjęłam i oboje opuściliśmy rezydencję zmierzając w stronę czarnej limuzyny stojącej kilka metrów od nas. Nicolas otworzył przede mna drzwi, przez które weszłam do białego wnętrza, gdzie zaraz obok mnie pojawił się mężczyzna. Pojazd ruszył, a my siedząc w ciszy wyglądaliśmy za okno, obserwując trasę.

– Jeśli chodzi o ten przelew, to odeśle ci go z powrotem – powiedziałam nagle, pozbywając się ciążącego na mnie długu wdzięczności. Nicolas przerzucił na mnie swój wzrok, świdrując mnie spojrzeniem i po sięgnięciu do barku po białe wino, mruknął:

– Niepotrzebnie. To tylko pieniądze, Madelaine. Napijesz się?

Nie odpowiedziałam, na jego pytanie tylko tępo wpatrywałam się w trzymana przez niego butelkę, po czym przewróciłam oczami i wróciłam do wpatrywania się w widok rozpościerający się za oknem. Zachowywał się jakby to pół miliona było dla niego niczym, ale dla mnie jednak nie było to nic i źle się z tym czułam.

– Oczywiście, zachowuj się tak dalej – prychnął pod nosem, po czym do moich uszu dotarł dźwięk nalewanego alkoholu do szklanki.

– Jasne, zapomniałam, że ty przecież jesteś taki idealny – moje gardło boleśnie się zacisnęło, a słowa które wypłynęły z moich ust były tak ciche, że zwątpiłam w to, że brunet był w stanie w ogóle je usłyszeć. Potarałam dłonie, po czym przygryzłam policzek, lekko przymykając oczy. Nawet nie wiedziałam dlaczego, aż tak bardzo się tym denerwowałam, przecież uczestniczyłam w takich ważnych uroczystościach od najmłodszych lat.

– Wszystko w porządku? Coś cię niepokoi? – po ponownym otworzeniu oczu usłyszałam jego spokojny głos, a jego spojrzenie wypalało we mnie dziurę. Wcześniej wygodnie opierał się o oparcie popijając trunek, za to teraz nachylał się nade mną przyglądając się mojej twarzy podejrzliwym wzrokiem.

– Po prostu chce mieć to już za sobą.

My Love my destiny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz