Rozdział 11

564 28 0
                                    

Wcześniej tego wieczoru...

Severus Snape siedział przy biurku ze srogą miną i oczami przepełnionymi gniewem — tak jak to w jego przypadku często bywa. Zirytowany uderzał palcami w blat, co jakiś czas zerkając znad sterty dokumentów w stronę drzwi. Rozpamiętywał dzisiejsze zajęcia z szóstoklasistami, próbując obrać najlepszą taktykę względem chodzącej katastrowy, która nazywała się Chłopiec-który-jeszcze-nie-zabił-ich-przez-własną-głupotę. Na samo wspomnienie pragnął posiekać na kawałki przyjaciela dzieciaka i wysłać w świątecznej paczce Molly i Arturowi wraz notatką „ już na zawsze z wami". Rudzielec po raz kolejny udowodnił mu, że cierpi na bardzo ciężki, nieuleczalny przypadek tępoty. Nieustannie prowokował Harry'ego do przetestowania nowych granic w klasie pełnej potencjalnych, młodych popleczników Czarnego Pana.

A każdy z nich jest zaślepiony obietnicą ogromnej mocy i chwały. Pompowani są przez swoich rodziców złudnymi wizjami potęgi i szacunku w służbie u boku Voldemorta. Dzięki temu te młode dzieciaki zrobią wszystko, aby tylko dostać możliwość wybicia się przed szeregi. Nie zważając na to jak to wpłynie na innych - na osoby z którymi dzielą ławkę od pierwszej klasy, na przyjaciół, kolegów, a nawet na dalszą rodzinę.

Z ogromną łatwością pozwalają sobą manipulować, dlatego grono zwolenników Czerwonookiego Gada powiększa się w tak zastraszająco szybkim tempie.

Osobiście nie wiedział co jest bardziej przerażające. To, że nastolatków - dzieci nie odstrasza wizja krwi, wojny, zadawania bólu i zabijania drugiego człowieka. Czy to, że prawie wszyscy durni Śmierciożercy zmuszają swoje dzieci do popełnienia tego samego błędu co oni.

Chwała i szacunek, co?

Mistrz Eliksirów zaśmiał się szyderczo, rzeczywistość jest o wiele bardziej makabryczna. W tym co robią w JEGO imię nie ma ani krzty godności i honoru. Jest to po prostu służba do końca życia, wypełniona poniżeniem, torturowaniem, odbieraniem życia. Panuje tylko jedna zasada zabij, albo daj się zabić. Jeśli popełnisz najdrobniejszy błąd każdy z największą radością doniesie na ciebie. A ty będziesz gdzieś na drugim końcu świata, tarzał się w własnej krwi i łapiąc rozpaczliwie oddech błagając o wybaczenie. Niestety wybaczenie od Czerwonookiego Gada nie przychodzi łatwo - a szczerze to wcale nie było wykonalne.

Profesor westchnął przeciągle i spróbował powstrzymać wzburzenie. Nie pierwszy raz przeszło mu przez myśl jakby wyglądało teraz jego życie, gdyby nie uległ perswazji Malfoy'a oraz Riddley'a. Gdyby był silniejszy i obrał trudniejsza drogę od samego początku.

Czy Potter miałby teraz przy swoim boku rodziców? A może Czarny Pan w inny sposób dowiedziałby się o przepowiedni?

Czy ona by żyła i była zdolna do wybaczenia?

Przeszłość należy do przeszłości.

Nic tego nie zmieni, nie ma sensu się nad tym rozczulać. Potarł dłońmi zmęczoną twarz i wziął się w garść. Ważne, że tej chwili jest przydatny jako szpieg. W ten sposób jest w stanie odpokutować chociaż część swoich błędy. Nie polepszy sytuacji, gdy Potter przyjdzie na szlaban, a od niego będzie biła żądzą mordu. Wcześniej wchodząc na eliksiry Gryfon wyglądał na roztrzęsionego oraz zdezorientowanego, jakby sam do końca nie wiedział co tam robi i po co. Coś przeszkadzało cholernemu dzieciakowi i musi się tego dowiedzieć, aby uniknąć dalszych prawdopodobnych komplikacji.

Zgrzytając zębami z irytacji przekonał siebie samego, że to dziwne uczucie, które go wypełniło nie ma nic wspólnego z troską czy zmartwieniem. Nie przejmują go „dramatyczne" rozterki nastolatka. Wszystko robił tylko i wyłącznie dla dobra więzi, a zatem dla wygrania wojny. Musiał przyznać, że nawet dla niego brzmiało to nie przekonująco.

Prawny pakt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz