/Pov.Kaja/
Obudziły mnie promienie słońca.Wstałam leniwie z łóżka i spojrzał na moją ranę owiniętą bandażem.Odwinęłam bandaż aby sprawdzić jak wygląda rana.Gdy odwinęłam bandaż ku mojemu zdziwieniu już jej nie miałam więc wzięłam użyty bandaż i rzuciłam go do kosza.
Ubrałam się w długie niebieskie dżinsy,białą bluzkę z krótkim rękawem a na nią granatową bluzę.Wyszłam z pokoju i zaczęłam się kierować w kierunku kuchni.Gdy do niej doszłam ujrzałam w niej dziadka.
-Hej dziadku.Dobrze się spało?-
-Cześć Kaja.Tak dobrze się spało.Chcesz herbaty bo akurat robię.-
-Tak dzięki-poszłam do lodówki żeby wyjąc składniki na moją kanapkę.Gdy ją skończyłam postanowiłam zadać dziadkowi jedno pytanie-dziadku pamiętasz jak kilka lat temu pytałam się ciebie czy mogę mieć węża?-od dawna chciałam mieć węża.Kto wie może bym podrzuciła węża do pokoju jakiegoś nie grzecznego dziecka.
-Tak pamiętam i możesz go mieć-powiedział dając mi herbatę
-Dzięki- powiedziałam uśmiechając się do niego
Zaczęliśmy jeść śniadanie.Była godzina 9.30 więc Aya jest w pracy od 9.00.Jest dzisiaj piątek więc kończy dziś o 13.00.Po zjedzeniu śniadania umyłam naczynia i poszłam w stronę wyjścia na pole
-Dziadku to ja wychodzę po tego węża!Pa!
-Pa!Uważaj na siebie-
Wyszłam z domu i zaczęłam się kierować w stronę schroniska dla zwierząt.
Jestem już we schronisku i szukam węża który mi się spodoba ale było ich mało do wybory.Gdy tak sobie chodziłam po korytarzu znalazłam go Żmiję Zygzakowatą.Poszłam do chłopaka który stał za ladą
-Dzień dobry.Chciała bym wziąć Żmiję Zygzakowatą-
-Dobrze będzie to 100 zł i proszę pamiętać że on jest jadowity-dałam mu wyznaczoną kwotę i po chwili mi dał klatkę na niego.Po chwili poszliśmy w kierunku jego klatki.
Szłam w kierunku domu rozmyślając nad wężem.Zrobiło mi się go żal że przez pewnie całe życie musiał siedzieć w klatce.
-Pewnie masz dosyć siedzenia w tej klatce.Co nie?-on mi na to nasyczał
-Wypuszczę cię.Będziesz mógł żyć w wolności i przy okazji zabijesz jakiegoś człowieka a kto wie może rodzinę założyć-Co ja robię z wężem gadam?!-ale będziesz mógł tylko zabijać ludzi to zrozumiałe?
Ku mojemu zdziwieniu on na to zasyczał.Postanowiłam że wypuszczę go nie daleko mojego domu gdzie znajdowało się małe jeziorko.
Po dobrych 20 minutach wreszcie doszłam do jeziorka.Kucnęłam na trawie i otworzyłam kładkę.Po chwili z niej wypełzł i od wrócił się w moją stronę
-Nie wiem czy się spotkamy ale nazwę cię Oro-on mi na to sykną i zaczął pełznąć w jakimś kierunku.
Po chwili wstałam i poszłam w kierunku domu.Aya już powinna wrócić
/Pov.Aya/
Wyszłam z kawiarni i poszłam w kierunku domu.Postanowiłam pójść dłuższą drogą czyli przez las.Nigdy nie szłam tą częścią lasu więc czemu nie.
Idę już dobre 10 minut lasem gdy naglę czuję na sobie kogoś wzrok.Zaczęłam się rozglądać ale nikogo nie było.
-Nie zimno ni mała?-odezwał się głos w mojej głowie.Zaraz w mojej głowie ?! Przecież to nie możliwe żeby było ich więcej
Odwróciłam się i zauważyłam dwu metrową postać opierającą się plecami o drzewo.Było on ubrany w czarny płaszcz i czarny kapelusz ale odróżniała go jedna rzecz od dziadka.Miał on na twarzy szeroki uśmiech z ostrymi zębami
-Nie zimno mi i proszę mnie nie nazywać mała-odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
-Na pewno?Jest 7 stopni i chłodny wiatr.Mogę cię ogrzać moim ciałem-powiedział powiększając uśmiech
-Nie dziękuję.Ja muszę wracać do domu-powiedziałam kierując kroki do tyłu
-Mogę cię odprowadzić- zaczął się do mnie zbliżać.O nie to chyba gwałciciel.Jak ja ich nienawidzę
- Nie dziękuję i do widzenia-nagle rzuciła się na mnie i zaczną lizać moją szyję.Próbowałam się wydostać ale był bardzo silny więc wpadłam na inny pomysł.
-Ale jesteś GORĄCA!!-szybko odskoczył ode mnie a ja to wykorzystałam i zaczęłam uciekać.Moje ciało już ma normalną temperaturę bo jeśli będę tego używać szybko się spocę.
Spojrzałam za siebie i zobaczyłam jak ten facet mnie goni.Po chwili zorientowałam się że coś białego się do mnie zbliża.Zrobiłam unik żeby to białe coś mnie nie złapało.Spojrzałam znowu przed siebie a tam stał ten sam facet.Co jest on potrafi się teleportować?
-Tak łatwo nie uciekniesz-
Skręciłam w lewo i zaczęłam dalej biec.Najwidoczniej mu się spodobała ta gonitwa
(Tutaj miała być mała animacja którą zrobiłam ale nie wiem czemu nie można jej tu dać :( )
Nie wiem ile już tak biegaliśmy ale miałam już dosyć.Gdy skręciłam w lewo zobaczyłam duże drzewo. Zaczęłam biec do niego z szybką prędkością aby ten humanoid też się rozpędził.Gdy już byłam przed nim blisko zrobiłam kilka kroków na drzewie i odbiłam się od niego lądują na rękach.Po chwili stałam już na nogach.Humanoid który mnie gonił nie zdążył zrobić uniku i walną się w drzewo.
-Chyba zemdlał.....ale uparty z niego humanoid-Muszę powiedzieć Kaji że myliła się na temat humanoidów.Po chwili zaczęłam biegnąć do domu bo nie wiem kiedy obudzi się ten gwałciciel.
(Na szybko zrobiłam bo mama mnie zaraz zabije że nie śpię )
/Pov.Kaja/
Czekam na Aye już dobrą godzinę w domu.Dziadek poszedł kogoś zabić więc zostałam sama.Nagle słyszę otwierające się drzwi a po chwili zamykanie.Wchodzę do salonu a tam Aya cała spocona.
-Aya co się stało?-podeszłam do niej od razu biorąc z kuchni szklankę wody
-Nie...uwierzysz-powiedziała sapiąc
-No mów -
-Spotkałam humanoida-
_____________________________________________________________________________
O to nowy rozdziała mam nadzieje że się podoba.
Dobrego dnia albo dobrej nocy życzę .🌙/🌞
-
CZYTASZ
Połączeni krwią [Slenderman x OC]
Horreur14-letnia Kaja która nie była zbytnio lubiana w szkole przez fascynacje krwią wreszcie ukończyła szkołę.Ma ona w planach pojechać wraz z dziadkiem do kuzynki.Z biegiem czasu dowiadują się, że nie są normalne.Kim one są?Czy dziadek coś przed nimi ukr...