Rozdział 10- Rodzinna sprawa

1.4K 82 6
                                    









Seth

W końcu po tygodniu mój Upał się skończył. Mimo, że miałem już spokój od kilku godzin, dalej byłem zmęczony.

Po raz kolejny przypominało mi się to, że Cassander spędzał większość dni u mnie i wracał do siebie tylko na noc.

Po raz kolejny spaliłem buraka.
On widział mój pokój! Ba!

Widział mnie mającego Upał. Widział mnie pół nagiego. O, Panie Losu.

Chce zapaść się pod ziemię.

I czemu ja do cholery tak panikuje? Przecież to nic takiego.

Jasne, powiedział facet, który pół nago paradował tylko przy swojej rodzinie i to też tylko przy zamienianiu się w wilczą formę.

Chciałem móc nie spojrzeć nigdy więcej Cassandrowi w oczy.

A jak się tu zadomowił! Nawet jeśli ledwo kontaktowałem to ciągle pamiętam jak grał w karty z Sherriym. Robił pogawędki z Aurorą oraz rozmawiał z moim ojcem na temat książek.

Najgorzej było z moją matką. Przyszła i udzielała mu alfich rad i związkowych. Przy mnie.

Wolałbym nie pamiętać.

Postanowiłem wstać z łóżka i pójść wziąć zimny prysznic. Musiałem ochłonąć.

Gdy wyszedłem z pokoju, wpadłem na Sherriyego, który akurat wychodził z łazienki.

-Ciągle masz gorączkę?- zapytał patrząc na moja twarz.

-Nie. Potrafisz wymazywać wspomnienia?- zapytałem z nadzieją.

-Niestety to wychodzi poza zakres moim umiejętności. Zniesiesz to jak facet- rzucił i lekko uderzył mnie pięścią w ramie.

-Taaa, jasne- mruknąłem, wchodząc do łazienki.

Osobiście wolałem nigdy nie wychodzić z tego pomieszczenia, ale nie mogłem się myć wiecznie.

Wypełzłem czując przyjemne orzeźwienie.

Może jakoś to wszystko zniose- pomyślałem.

Odnosząc do pokoju rzeczy, zorientowałem się, że w domu została tylko matka.

Zszedłem więc na dół do kuchni, przygotować sobie jakieś jedzenie.

Tam właśnie zastałem kobietę, która zrobiła naleśniki z mięsnym nadzieniem.

-Dziękuje- powiedziałem, odbierając talerz z jej rąk.

-Smacznego- rzuciła, nakładając sobie porcje.

-Gdzie wszyscy poszli?- zapytałem siadając przy wyspie kuchennej.

-Aarona wezwali do pracy jakieś dwie godziny temu. Jakiś problem z dodrukiem popularnej książki nad którą pracuje.- odpowiadała, siadając obok mnie- A Aurora z Sherrym wybrali się na randkę.

-A, okey- mruknąłem, lecz po chwili przetworzyłem co powiedziała- Że niby tak dwójka leniwców wybrała się na randkę? Poza domem? Niesamowite.

-Nie bądź niemiły. Nawet takie jaskiniowe czasami potrzebują własnej chwili na osobności- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.

-Jaskiniowce? I kto tu jest nie miły?- prychnąłem odwzajemniając uśmiech.

-Ja tylko stwierdziłam fakt- rzuciła i po chwili oboje krótko się zaśmialiśmy.

Jednak po chwili atmosfera zrobiła się trochę cięższa.

-Nigdy nie chciałam być dla Ciebie złą matką. Złym przykładem- mruknęła, patrząc w talerz z jedzeniem.

Jak Omega z Alfą!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz