Rozdział 13- Wilcze opowieści

1.3K 84 11
                                    







Seth

Spędzenie aż czterech dni w jednym pokoju z tyloma rówieśnikami było... Cholernie wkurzające. Choć trzeba przyznać, że dowiedziałem się wielu rzeczy.

Kyan z jakiegoś powodu rzadko kiedy rozstaje się z telefonem. Dosłownie ciągle pisze.

Harry z Cassandrem szybko wyłapali moje zaciekawienie tym fenomenem. I równie szybko wyrazili swoją opinię, jakoby czarnowłosy beta miał pisać z naszym nauczycielem matematyki.

Trudno mi było w to wierzyć. Kyan właśnie pana Noah'a uwielbia najbardziej gnębić. Całe szczęście młody nauczyciel jeszcze nigdy nie stracił swojego opanowania. Przynajmniej nigdy nie widziałem, aby się zdenerwował.

Nie wiem jak posraną logikę trzeba by było mieć, aby sądzić, że ta dwójka mogłaby mieć romans. Plus to trochę chyba nielegalne. Chociaż w sumie Kyan ma 18, więc pedofilia to teoretycznie nie jest.

Nie chciałem się w to wgłębiać. Czasami lepiej nie wiedzieć. Tak więc tajemnica ciągłego pisania nie została odkryta.

Za to zmorą każdego poranka był Harry, we własnej becie.

Nie dość, że wstawał o nieludzkiej porze. KAŻDEGO JEDNEGO DNIA. To potem spędzał w łazience bite cztery, pięć godzin. W dodatku na zmiane puszczając wodę w zlewie, tłucząc się jakimiś butelkami, psikając jakimiś dezodorantami i perfumami. Oraz robiąc sobie jakieś kosmicznie długie kąpiele z różnego rodzaju dodatkami.
No myślałem, że mnie coś trafi.

Nie dość, że mnie budził hałasem. To jeszcze się nawet załatwić nie można było, bo oczywiście książę stamtąd nie wychodził.

Za to jeśli chodzi o Wyatt'a, to już samo dzielenie z nim pokoju mnie odtrącało. Jednak przez to, że musiałem to jeszcze bardziej go nie lubiłem.

Chrapał okropnie głośno, a to i tak najmniej wkurzająca rzecz. Jak się idzie domyślić rzucał w moją stronę sprośnymi uwagami. Parę razy nawet chciał położyć na mnie swoje cholerne łapsa. Całe szczęście, że mu się to nie udało. Próbował rozstawiać po kątach Harrego i Kyana. Terorytycznie mnie i Cassandra też, ale szybko się poddał po przegranych potyczkach... Tych słownych i tych siłowych.

O dziwo z całej zgraji najmniej mnie denerwował Cassander. Właściwie to jego obecność w ogóle mi nie przeszkadzała. Nie da się mu odmówić dobrych cech. Dbał o porządek w około siebie, nie chrapał, nie wstawał o nieludzkich porach, nie hałasował, szanował innych i ich zdanie, przystosowywał się do większości, nie spędzał pół dnia w łazience, nie lunatykował.

Jedyne co, to miał jakiś taki nawyk poprawiania i bawienia się grzywką. Wcześniej jakoś na to nie zwróciłem uwagi. Jednak cofając się swoimi wspomnieniami, faktycznie miał ten nawyk od początku naszej znajomości.

Westchnąłem idąc wgłąb ośnieżonego lasu.

Co prawda robiło się już ciemno, ale stanowczo dość miałem tamtych. Po kolacji był czas wolny, więc zazwyczaj spędzało się go w domkach. Jednak teraz przyszła Octavia i jeszcze dwie inne dziewczyny. Nie trzeba było długo czekać, aż wybuchła kłótnia pomiędzy wszystkimi. Kłócili się totalnie na pierdołowate tematy, więc postanowiłem to walić w cholerę.

Choć było cholernie zimno, ale na razie wygrywała we mnie złość.

Kopnąłem w warstwę śniegu, a ta wzbiła się w powietrze.

Patrzyłem tak chwile na opadające drobinki. Nie lubiłem śniegu, ale musiałem przyznać, że był ładny.

Nagle usłyszałem kroki za sobą. Odwróciłem się w tamtą stronę.

Jak Omega z Alfą!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz