Seth
Oparłem głowę o ramię Cass'a. Czekałem, aż zje przyrządzoną przeze mnie jajecznice.
-Czemu się tak patrzysz?- zapytał rozbawiony- Otrułeś tą jajecznice i czekasz, aż umrę?
-Cholera, zostałem nakryty- mruknąłem, przymykając oczy.
-Nie miałbym nic przeciwko zjedzeniu trucizny, jeśli ty byś mi ją podał- oznajmił pochylając się nade mną i leniwie mnie pocałował.
-Głupi jesteś- bąknąłem cicho, w jego usta.
-Ogłupiałem z miłości do Ciebie- powiedział po czym się roześmiał.
-Weź przestań to powtarzać, bo za każdym razem tak samo mrozi- oznajmiłem, gdy przeszły po mnie ciary cringu.
-Wiem. Ma mrozić- przyznał z szerokim uśmiechem.
Usłyszałem krótki krzyk za mną, natychmiastowo się odwróciłem.
Zobaczyłem mamę kurczowo trzymającą się poręczy. Najwyraźniej się potknęła.
-Pomogę Pani- zaczął Cass.
Jednak stanął w pół kroku, gdy mama wydała z siebie jęknięcie pełne bólu.
-Mamo?- wstałem na równe nogi i szybkim krokiem podszedłem do niej.
-R...
-R?- zapytałem, zdziwiony.
-Rodzę!- powiedziała głośno.
Na chwile czas jakby zwolnił, ale podczas tego moje komórki mózgowe uwijały się niczym mrówki.
Doskoczyłem do telefonu, wybierając numer taty.
-Cass, zanieś mamę do samochodu a garażu!- nakazałem, czekając na połączenie.
-Seth? Coś się sta...- przerwałem mu.
-Mama rodzi. Zawoże ją do szpitala- powiadomiłem i się rozłączyłem.
Zabrałem kluczyki, dokumenty i przygotowany zestaw do szpitala, który stał na komodzie. Wyszedłem z domu zamykając na klucz drzwi i wszedłem do garażu.
Mama już siedziała na tylnich siedzeniach.
-Masz prawko?- zapytał niepewnie Cassander, opierając się o auto.
-Nie. Nie mając, wiozę ciężarną matkę- popukałem się w głowę, po czym usiadłem na miejscu kierowcy.
Alfa usiadł obok mnie z przodu.
Ruszyłem, wyjeżdżając z terenu domu.
Panią Losu dzięki za automatyczne zamykanie drzwi garażowych i bramy wjazdowej.
-Czy termin nie był na za półtora tygodnia?- zapytałem, zerkajac na mamę w lusterku.
-Był. Widocznie spieszy im się zobaczyć ich ukochanego brata- wyszeptała, próbując głęboko oddychać.
-Ich ukochany brat przez to musi wieźć Cię do szpitala.- przewróciłem oczami.
-Całe szczęście jesteś dobrym kierowcą- zaśmiała się słabo.
-Proszę Pani, wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony Cass.
-Masz dzień zadawania głupich pytań? Przecież rodzi, więc nie jest dobrze- skomentowałem, przeklinając w myślach światła.
-Seth, nie naskakuj na Cassandra. Wszyscy jesteśmy zdenerwowani.- powiedziała kobieta, dalej próbując uskuteczniać techniki oddechowe.- A ty Cassandrze, proszę mów mi "mamo", albo Carolina.
CZYTASZ
Jak Omega z Alfą!
RomanceAlternatywna rzeczywistość ziemi, gdzie istnieje druga płeć VS najbardziej księżniczkowata omega tsundere. To opowieść o losach Seth'a, który chyba sam nie wie czy wyklina ten świat, czy ma go głęboko w poważaniu. Tak czy inaczej Panie Losu sprawia...