Rozdział 26- Silni płaczą najdłużej

1.3K 75 13
                                    












Seth

-Cass, co ty tu robisz z rana?- zapytałem zdziwiony.

Ostatnie czego się spodziewałem zobaczyć po porannym joggingu to Cassandra przed drzwiami.

-Em. Sprawa jest- rzucił zakłopotany, raz po raz poprawiając grzywkę.

-Zdaje się, że to gruba sprawa- stwierdziłem, widząc poziom jego zestersowania.- Wejdziesz do środka? Wolałbym nie rozmawiać spocony i zmachany przed drzwiami domu.

-Może być- mruknął.

Zatrzymałem się na chwilę i odwróciłem do niego.

-A, i uwaga na uszy. Mamy od jakiegoś czasu bardzo fajny dzwonek do drzwi- ostrzegłem i wszedłem do budynku.

Od razu rozszedł się dźwięk płaczu dziecka.

-O, rany- przyznał alfa, zasłaniając uszy- Które to tak się drze?!

-Leah! Z jakiegoś powodu nienawidzi otwierania drzwi- próbowałem przekrzyczeć wrzask.

Po chwili ustał.

-Zaraz wracam- rzuciłem i pobiegłem na górę wziąć prysznic.

Było w cholerę gorąco. I wcale się temu nie dziwiłem. Było w końcu lato! I to sam środek.

Dlatego darowałem sobie bluzki, czy inne bzdety.

Mając na uwadze, czekającego alfę, naciągnąłem na dupę tylko szorty. Po czym zszedłem na dół, ręcznikiem ciągle wycierając włosy.

-Już jestem- oznajmiłem schodząc do kuchni.

Gdy tylko oczy alfy na mnie padły, zlustrowały mnie wzrokiem i zajarżyły się na krwistą czerwień.

-Widziałem to- powiedziałem, krzyżując ręce na torsie.

-Wybacz, po prostu w takim wydaniu jesteś cholernie seksowny- mruknął, walcząc ze sobą, aby odwrócić wzrok.

Z pomocą przyszedł mu Sherry.

-Nie żeby co, ale przypominam, że w domu są obecnie wszyscy domownicy- przypomniał biorąc wodę z lodówki i wracając na górę.

-No to- zacząłem, poganiając alfę- Co to za nagląca sprawa?- spytałem, biorąc szklankę z zimną wodą do ust.

-Mój ojciec chce Cię dzisiaj widzieć u nas na obiedzie- powiedział na jednym wdechu, a ja wyplułem zawartość ust. Przy okazji się zakrztuszając.

-Co? Kto? I, że jak?!- spytałem zdziwiony, wycierając usta.

-Mój ojciec. Dzisiaj. Na obiedzie.- powtórzył zdawkowo.

-A. Aha, okey- odpowiedziałem zmieszany.

Wiedziałem, że Cassander nie miał najlepszych relacji z ojcem. W dodatku w głowie majaczyła mi jakaś wzmianka o tym, że jego ojciec jest tyranem. Czy coś w tym stylu.

Cass wyglądał jakby w końcu nie wytrzymał.

-Jak nie chcesz to nie musisz iść! Nie chce Cię zmuszać- wyglądał jak na skraju załamania nerwowego.

-Spokojnie, przyjdę- zapewniłem.

-Jeśli faktycznie chcesz iść, to Seth- zagaił, po czym dodał z westchnięciem- Przepraszam, za wszystko niemiłe słowa jakie usłyszysz od mojego ojca.

Po tych słowach podszedł do mnie i schylając, schował głowę w zagłębieniu mojej szyji.

Objąłem jego kark, ramionami.

Jak Omega z Alfą!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz