rozdział 10

301 22 26
                                    

Była gdzieś 3.00 w nocy, muzyka dalej grała.
U Tiny imprezy zawsze kończyły się nad ranem, to była norma
Mike zaczął sie przebudzać, Ale twarz dalej wtulał w coś miłego.
Nie miał pojęcia w co Ale było mu tak dobrze
Przejechał dłonią po klatce piersiowej, która szybko się unosiła
Zaniepokoił się trochę
Podniósł głową, I spojrzał w śpiącą twarz szatyna

-Kurwa mać!- szarpnął go za ramie

-co się stało?- podniósł się na łokciach, zaspanym wzrokiem spojrzał na bruneta

-Co ty tutaj Kurwa robisz?- chwycił go za bluzę

-Zostaw mnie- dotknął jego ręki

Wheleer przycisnął jego rękę z całej siły do materaca, chłopak zamknął oczy z bólu.
Nic mu nie zrobił

-Zostaw to boli- wysyczał- daj mi spokój

-Jesteś popierdolony- uderzył go w twarz- pedał

W głowie szatyna była tylko myśl
"Skąd on to wie"
Przetarł oczy dłonią, Mike podniósł na niego rękę

-Zamknij się- szybko przesunął się na koniec materaca, bał się- mówiłeś że nie będziesz się mnie brzydzić- spojrzał się w jego szeroko otwarte oczy-, nawet Cię nie dotknąłem-

- Co?- podszedł do niego, nie spodziewał się że Will szybko pobiegnie na drugą stronę pokoju

-Zostaw mnie- skulił się, plecami opierając się o ścianę- nie dotykaj mnie

-Zjeb- Wyszeptał Mike- wychodzę

I tak wyszedł, Byers został kompletnie sam.
Nie zrobił niczego złego, chwycił się za włosy i zaczął za nie szarpać
Próbował opanować myśli, emocje
Zaczął łapać coraz szybciej oddech, miał dość
Miał kurwsko dość

- Nie jestem popierdolony- wyszeptał do siebie- nie jestem

-Przepraszam?- głos dziewczyny, to była Max- co się stało?

-Nic, wyjdź- wyszeptał

-Co?- ukucneła obok niego

-Zostaw mnie samego- schował twarz w ugiętych nogach które miał przy klatce piersiowej

-Chodź odprowadze Cię- podała mu rękę- podaj adres będzie dobrze

-Idź sobie!- uderzył dłońmi z całej siły o uda- poradzę sobie

-Ilu osobą to jeszcze powiedziałeś?- spojrzała na niego, już nic nie powiedział- odprowadze Cię do domu

- Nigdzie nie idę z Tobą - wstał, przez chwilę stracił obraz I oparł się o ścianę

-Wszystko okay?- położyła mu rękę na ramieniu- chodź zamówię Taxi

Wzruszył ramionami, miał już kompletnie gdzieś co stanie się dalej

-Widziałeś Mike?- tak naprawdę spotkała go bo szukała przyjaciela, ale nie miała pojęcia co chwilę temu miało miejsce

- Nie- wyszeptał

-Oh- przewróciła oczami- pewnie śpi z osobą którą wykorzysta na jedną noc- powiedziała to w żartach, często tak mówiła, myślała że nie zrobiła nic złego.
Ale w Willa uderzyło to z całej siły, miał być na jedną noc A później potraktowany jak pedał

- Jest już te taxi?- uśmiechnął się sztucznie- pojadę do domu

-Tak już powinno być, udanej nocy- przytuliła go delikatnie.

Zdziwił się, była naprawdę miła.
Nie to co on

Gdy zawitał w domu, A bardziej wszedł przez okno by jego mama tego nie widziała, rzucił się na łóżko A twarz zatopił w poduszkę

- Nie jesteś popierdolony Will- mówił sam do Siebie- nie jesteś do niczego, nie jesteś bezwartościowy, nie jesteś zimny, nie jesteś dziwny- uderzył z całej siły dłonią o materac- nie jesteś taki

-Will?- do pokoju wszedł jego starszy brat- ej co jest- usiadł obok niego

- Nie ważne- pokręcił głową sprzecznie

-Co się stało na tej imprezie

-Nic- przetarł twarz dłońmi- naprawdę

Jonathan wiedział że kłamie, nikt nie był w stanie go oszukać

-Wiem że nie jest już tak jak kiedyś, I nic na to nie poradzimy Ale jesteśmy rodziną

Will spojrzał się na niego, przetarł jeszcze raz oczy

-wiem

-Jesteś moim bratem- przytulił go delikatnie do siebie, tak by mógł płakać mu w materiał- I mimo wszystko bardzo Cię kocham

-Co?- spojrzał się na niego, trochę się uśmiechając

-Wiem że rzadko to mówię- westchnął- wogóle wiem ale to jest prawda

-Dzięki, też Cię kocham

Before You Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz