rozdział 9

291 22 42
                                    

-Fatalnie- westchnęła Nancy- normalnie tragedia

-O co ci chodzi?- zmarszczył brwi siadając na łóżku

-Wyglądasz w tym tragicznie- rozłożyła się cała, I prawie pozbyła się brata z jego własnego łóżka

-Według mnie dobrze- kompletnie nie rozumiał w czym ma problem

-Chcesz se znaleźć kogoś czy nie?

-Nikogo nie szukam- kolejna osoba zaczęła mu coś proponować, miał dość że każdy próbuje go z kimś swatać

-Weź ty zacznij myśleć- podnsioła głowę by na niego spojrzeć- chcesz do końca życia być prawiczkiem?

-Ty serio jesteś jakaś popierdolona

Nie chciał żadnego seksu, okay?
To nie było kompletnie dla niego
Bynajmniej tak myślał

-Jedyna osoba popierdolona to ty- pokazała na niego palcem

Może i tak było, Ale bardziej go zdziwiło jej słownictwo

- nie przeklinaj

-Role się odwróciły- pokazała na siebie- zobaczysz teraz

Z kim on żyje? To jedynie miał w głowie

-To co mam ubrać?- gdy to powiedział dziewczyna aż wskoczyła do jego szafy, szukając czegokolwiek z sensem
U Mike nic nie miało sensu, I w tym był problem

-Weź to i to i powiedz że jest brzydkie to ci już nie pomogę

Pokazała czarną bluzę z napisem I szerokimi rękawami oraz szerokie spodnie z dziurami tylko szare, wyglądał naprawdę dobrze.
Siostra dumna z swojego dzieła aż przytuliła brata, to było chyba najlepsze rodzeństwo jakie mogło istnieć

-MIKE MAM NADZIEJE ŻE JESTEŚ GOTOWY BO ZABIJE- wydarła się Max, która akurat wszedła do jego pokoju,
Gdy go zobaczyła aż otworzyła szerzej oczy, była pewna że wybrała to Nancy, on nie ma aż tak dobrego gustu- Wow

-Moja zasługa- pokazała na siebie- w końcu wygląda dobrze

- Ej!- spojrzał na nią z mordem w oczach

Zaraz otworzyły się znowu drzwi, mała dziewczyna weszła do środka.
Oceniła sytuację I podeszła do Max, wystawiła ręce by ją podnsioła A ta nie mogła się oprzeć

-Maxi!- uśmiechnęła się, miała tylko 4 latka A była dość ogarnięte- uciekasz z moim bratem?

Rudowłosą aż zatkało, nie spodziewała się tego akurat po niej

-Co?

-No bo- zaczęła Ale nie mogła dokończyć

-Holy A Ty nie powinnaś spać?- wziął ją na ręce Mike- jest już późno dobranoc- oddał ją Nancy A ta szybko się ulotniała

-Ej- wyszeptała dziewyczynka

-Chodź- I tak znikneły obie

-Co to było- pokazała Max palcem na drzwi

- Nie pytaj

Byli już przed domem, ludzi było tak dużo że ledwo słyszeli własne myśli, ale ich uszy były przyzwyczajone

-Chodź się napić- wzięła go za rękę Max- muszę się alkoholizować

-Nie możesz sama?

- Nie, albo razem albo wcale- przewrócił oczami na jej słowa- musimy się najebać

-Ale uważaj

- będę szefie- uśmiechnęła się, kochał ją

Gdy impreza sie rozkręciła, a obaj mieli już % w krwi, poszli swoimi drogami.
Tak było od zawsze, od początku imprez
Ale zawsze do siebie wracali, to pod koniec

Brunet wyszedł na balkon, był dość wysoko dzięki temu jakoś ludzi tam nie było
I dobrze
Sam cudem wszedł, kilka razy prawie spadł z nich, ale ostatecznie żyje

Usiadł wyczerpany, plecami opierając się o barierki.
Miał dość

-Wszystko w porządku?- spojrzał się na miejsce gdzie wydobywa się głos.

Zmartwiona twarz szatana aż ukuła serce Mike
Pod wpływem alkoholu był bardziej wrażliwy

-Czy to ma znaczenie?- spojrzał się w jego oczy

-Powinno mieć- wyszeptał cicho, błądząc wzrokiem

Mimo wszystko poczuł się głupio, sam nie znał konkretnego powodu.
Ale musiał coś powiedzieć

-Tak średnio- Will spojrzał się na niego- głową mnie boli Ale tak żyje

- Cieszę się

--Dlaczego jesteś taki miły?- ciekawiło go to, w cholerę

-Miły?

-Yhm

Byers zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią na którą Mike tak strasznie czekał

-Sam nie wiem

-chcesz zapalić?- wsunął mu papieros przed oczy- proszę

-Nie pale- usiadł na przeciwko niego

-Wypalimy go razem- zaproponował- dalej będzie fajnie

- W porządku- uśmiechnął się na jego odpowiedź

Zapalił I zaciągnął się tytoniem, podał go chłopakowi który zaczął się dusić
Ale Mike to rozśmieszyło, po raz pierwszy im się przyjemnie rozmawiało

- Nie dobre- oddał

-Dobre

-Tak pozatym co tutaj robisz?

-Przyszedłem na imprezę?

-Sam?

- Nie mam przyjaciół- wzruszył ramionami

Zakuło go serce po raz kolejny

-Nikogo?- spytał

-Nikogo

Znowu zakuło

-Straszne- wyszeptał- chodź- poddał mu rękę

-Nie czaję?- Ale podał

-Chce spać, pogadamy jeszcze sobie- uśmiechnął się

-Idziemy do sypialni?

-Chodź bo umieram

Wheeler rzucił się łóżko, nie ważne kogo było Ale było miękkie
Za to drugi chłopak usiadł na samym końcu

-Wyglądasz jak śmierć- spojrzał na umierającego I zezgonowanego bruneta

-Co ty Nie powiesz- podniósł się na łokciach- piłeś coś?

- Nie lubię alkoholu- Oczy pijanego aż otworzyły się do granic możliwości- no co?

-Poważnie?

-Noo- zaśmiał się

-Będziesz tak siedzieć?

-A co mam robić?

-spać ze mną?- powiedział jakby to było oczywiste

- Nie- wstał szybko- będziesz się brzydzić że wogóle ze mną rozmawiałeś A co Dopiero leżałeś obok mnie- mimo wszystko że mówił to z uśmiechem dało wyczuć się smutek- brzydzisz się mną jak jesteś trzeźwy, to przez alkohol jesteś w stanie ze mną rozmawiać

-nie brzydzę- pokręcił głową- nie brzydzę się Tobą

-To dlaczego..

-To nie ważne- wystawił rękę do Willa,

Szatyn spojrzał się na jego twarz, wiedział że będzie tego żałować rano.
A bardziej Mike, Ale on sam chciał
Dotknął go za rękę, brunet wzmocnił uścisk I przyciągnął go do siebie.
Położył się po jednej stronie zostawiając drugą połowę dla niego.

Niepewnie położył się na plecach, wzrok wgapiając w sufit.
Z dołu leciała muzyka, każdy był zajęty swoimi myślami.
Will już zasypiał, pozwolił Mike'owi wtulić się w swoje ciało
Zasneli razem

Before You Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz