eleven

30 4 0
                                    

Hobi obudził się w salonie całkiem mokry.

Nie wiedział, co się dzieje.

Z pokoju obok wyszedł zaspany, równie mokry Yoongi.

– co się stało? – spytał brunet.

– spójrz na termometr. – burknął, wystawiając z szafy duży wentylator.

– że ile...

Termometr pokazywał równe 32°.

– która godzina?

– piąta. Nie kładź się już, bo musimy się ogarniać.

– już?

– no tak, autobus mamy zaraz.

– mam auto.

– to nic nie zmienia. Otwieramy o szóstej.

– czemu tak wcześnie, ja tego nie pojmuję.

– tak ustalił szef. Nic z tym nie zrobimy. Wziąłeś ubrania na zmianę?

– tak.

– to zmykaj.

Po półgodzinie oboje byli gotowi do wyjścia.

Wsiedli do samochodu Hoseoka, z piskiem opuszczając parking.

Na miejscu byli piętnaście minut później.

Kiedy Yoongi otwierał, Hobi przyglądał się wyglądowi budynku.

Stary, wysoki, zniszczony, ceglany.

Tyle słów wystarczało, by go opisać.

Gdy weszli do środka, uderzyło w nich ciepłe powietrze, pachnące gorącą czekoladą.

Zdziwieni tym zapachem, zaczęli rozglądać się dookoła, w celu namierzenia jego źródła.

Ich oczom ukazał się szef, z trzema dużymi, papierowymi kubkami.

– dzień dobry, usiądźcie. – powiedział Park, przyglądając się uważnie swoim pracownikom. – mam dla was niezbyt dobre wieści...

– słuchamy... – wypalił Hoseok.

– nie będziemy w stanie dłużej prowadzić biblioteki. Mamy ogromne problemy z pieniędzmi, a na dodatek już nie mamy nawet z czego dawać wam wypłat. Jesteśmy zmuszeni zamknąć to miejsce.

– co?! Nie, to nie jest możliwe... Pan nie mówi poważnie! – Yoongi gwałtownie poderwał się z krzesła, łapiąc się za głowę. – pan sobie żartuje. To nie jest zabawne!

– nie żartuję. Nie mamy wyjścia. Przykro mi.

Jimin wstał, uścisnął dłonie obu mężczyzn i opuścił bibliotekę.

Yoongi siedział, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.

Właśnie stracił wszystko.

Utrzymywał się z tego, co zarobił w tym miejscu.

A teraz? Zostanie bez grosza, nie będzie miał jak spłacić mieszkania, wyląduje z chomikiem na ulicy, a kto wie co jeszcze?

– Yoongi, spokojnie. To nie koniec świata. Zobaczysz, wymyślimy coś...

– coś?! Właśnie straciłem zawód, z którego się utrzymywałem. Co ja mam niby robić?!

– najpierw się uspokój. Wymyślimy coś. Masz moje wsparcie. – oznajmił brunet, uśmiechając się szeroko do blondyna.

Kiedy zaczęli zbierać książki, do biblioteki wbiegł zdyszany Taehyung.

– mam Zemstę do odda... Co się tu dzieje? – spytał, zamierając momentalnie.

– wrzuć tam, już nie będzie nam potrzebna... – odpowiedział smutno Min.

– co tu się dzieje?

– zamykamy...

– ale jest dopiero dziewiąta!

– zamykamy na stałe. – sprostował Hobi.

– ale jak to? Gdzie ja teraz będę książki czytał?!

– możesz wziąć sobie te, które chcesz.

– a co z wami?

– coś się wymyśli...

Chwilę później dołączył do nich również Park.

– jak wam idzie? – spytał, rozglądając się.

– kończymy już... – burknął w odpowiedzi Yoongi.

– dacie radę chłopaki. Wierzę w was. Mi też jest przykro, ale nie mamy na to wpływu.

*

Obaj mężczyźni wrócili do mieszkania Yoongiego, opadając ciężko na kanapę.

– to co teraz? – spytał Hoseok, unosząc spojrzenie na przyjaciela.

– szukamy czegoś nowego... Musimy. – odparł blondyn, przymykając powieki.

– dzisiaj? Nie możemy z tym zaczekać do jutra, a dziś nie wiem... Pójść gdzieś?

– no dobrze. A gdzie chcesz iść?

– gdziekolwiek... Byleby o tym nie myśleć...

– pracowałeś tam od jakiegoś tygodnia, aż tak się związałeś?

– szczerze, to bardziej bałem się, że stracę kontakt z tobą...

Słowa Hoseoka bardzo ruszyły blondyna.

Bal się utraty kontaktu... Ze mną...?

Foggy DayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz