Epilog

43 2 7
                                    

2 lata później...

Gdyby nie to, że Yoongi poznał Hoseoka, tak naprawdę teraz prawdopodobnie siedziałby w domu całkiem sam, nie wiedząc, co ma właściwie robić.

Dostał wolne, z którego niezmiernie się cieszył. 

Siedział w ciszy, oglądają wraz z Hoseokiem jakąś bajkę Disney'a, którą kojarzył z dzieciństwa.

– Yoon? Słyszysz to? – spytał szeptem Hobi, rozglądając się nerwowo.

– co mam słyszeć? – dopytał, patrząc się kpiąco na bruneta.

– ścisz.

Z korytarza dobiegał krzyk, a po chwili doszedł głośny huk.

– nie wierzę. Idziesz tam ze mną, czy zostajesz? – blondyn nagle poderwał się z miejsca, kierując się w stronę drzwi wyjściowych.

– pogrzało cię... dobrze się czujesz? A może masz gorączkę? – wypalił wciskając się w fotel.

– nie, jestem zdrowy. Jak się boisz, to idę sam.

– dobra, dobra! Idę, nie pozwolę ci iść samemu!

– bruh.

*

Podeszli do drzwi od mieszkania, z którego dochodziły hałasy. Niepewnie uchylili drzwi, zerkając do środka.

Ich oczom ukazał się ogormny bałagan, a po widok z salonu sprawił, że chłopcy nie wiedzieli, co właściwie mają zrobić.

Na środku pomieszczenia stała staruszka, przytrzymująca włamywacza przy ziemi, jednocześnie okładając go deską do krojenia.

– boję się jej... – wyszeptał Hoseok.

– nie masz powodu. – odparł Min. – dobry wieczór. Co się tutaj dzieje?

– ten młodzieniec chciał mnie okraść! – wykrzyczałą staruszka.

– proszę odłożyć deskę. Policja już jedzie. A ty dzieciaku, albo sam zdejmujesz maskę, albo ja to zrobię. – wywarczał blondyn.

Chłopak odsunął się pod ścianę przerażony, a jego ręce drżały.

Delikatnie chwycił za końce maski, odchylając ją.

Ich oczom ukazał się na oko piętnastoletni, chudy chłopaczek, o czerwonych włosach i dużych, zielonych oczach.

– dlaczego to robisz? – spytał Hobi, pochylając się nad chłopcem.

– mogę do domu? Przepraszam... – odrzekł, na dobre zalewając się łzami.

– gdzie cię boli?

– wszędzie...

Yoongi zrobił chłopcu okłady z lodu, podczas gdy policja przesłuchiwała każdego po kolei.

Po około 30 minutach, funkcjonariusze zabrali chłopczyka do jego rodziców by tam odpowiedział za to co zrobił, a Yoongi i Hoseok wrócili na górę.

– żal mi go. – wymruczał Yoongi.

– no mi też... wiesz co? Ty to dobry człowiek jesteś. – słowa Junga uderzyły w Yoongiego bardziej, niż wściekła babcia deską w młodego.

– dzięki... czy coś. W sumie to Ty też, dzięki tobie nareszcie się ogarnąłem.

Oczy Hobiego momentalnie się zaszkiły, jednak ten usiłował udawać, że nic się nie dzieje.

– wiem, że wyjesz. 

KONIEC

Dziękuję tym, którzy byli z tą książką od początku, do końca, oraz tym, którzy dawali mi motywację do pisania ❤️
Do zobaczenia w następnych książkach ❤️

Foggy DayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz