Yoongiemu zdawało się, że praca w kawiarni nie może być łatwiejsza, niż ta w bibliotece.
Dobrze myślał.
Już pierwszego dnia klienci zdążyli doprowadzić go do szału.
"A to cappuccino można bez kofeiny?"
"A u nas można!"
"Czy zielona herbatka jest ze świeżych liści?"
"Można tu u was pizzę zamówić?"
"Co to za obsługa!"
To był dopiero początek.
Piętnaście minut później, do lokalu wszedł wysoki, dobrze zbudowany, czarnowłosy mężczyzna, z dość dużą blizną na lewym policzku.
– Yoongs, powodzenia. Uważaj na siebie. – Namjoon zabrzmiał tak, jakby gościu miał go co najmniej uprowadzić.
Podszedłem do jego stolika i całkiem miłym głosem zacząłem rozmowę.
– no nie wierzę, dlaczego tutaj nigdy nie zatrudnią kogoś porządnego?! – wrzasnął na pół lokalu.
– wypraszam sobie, pracuję tu jeden dzień. Nie może pan mnie od razu oceniać! – oburzył się blondyn, krzyżując ręce na piersi.
Z zaplecza przyglądała im się pozostała szóstka pracowników, kurczowo przygryzając wargi.
– jak śmiesz mi pyskować szczeniaku?
– nah, nie przesadzaj. To, że jesteś wyższy o głowę, nie znaczy, że jestem od razu szczeniakiem!
Po chwili osiłek podniósł się z krzesła, przysłaniając Yoongiemu cały widok.
– no dobra... Może o 4 głowy?
– weźmiesz ode mnie to zamówienie, czy nie?!
– tak, tak. Słucham? – zimny pot zalał momentalnie Mina. Nie wiedział, co ma właściwie zrobić.
– zaproponuj coś.
– słucham?
– nie dość, że niski, to jeszcze głuchy! Chyba muszę pogadać z szefową. Zaproponuj coś!
– no dobrze, dobrze. Nie bulwersuj się się tak, mamucie.
Yoongi nie do końca był świadomy tego, co właśnie zrobił.
Nie minęła chwila, a wyższy już ganiał blondyna po lokalu.
Wyglądali jak Tom i Jerry.
Ludzie patrzyli się na całą sytuację, nie wiedząc co właściwie mają zrobić.
W końcu Yoongi nie wiedząc co robi, wbiegł w korytarz prowadzący do toalet.
Ślepy zaułek.
Nie miał już dokąd uciekać, a brunet był już coraz bliżej.
Po chwili usłyszał huk i ciężkie dyszenie.
Wielkolud leżał przed nim nieprzytomny, a za nim stał Hoseok z krzesłem w ręku.
– coś ty najlepszego zrobił, Hyung? On cię mógł zabić, gdyby tylko chciał! – załkał Jung.
– szefowa nas zabije, nie on... – mruknął cicho, wymijając Hoseoka. – dziękuję za pomoc.
Wyszedł z korytarza, spoglądając na zegarek.
Za pół godziny zamykali, idealnie.
Szybkim krokiem ruszył w stronę pomieszczenia, w którym siedziała Jennie.
– Yoonie? Coś się stało? – spytała, widząc w drzwiach zmęczonego blondyna. – usiądź.
– dziś był tutaj ten facet, o którym mówiłaś. Zaczął mi dokuczać z powodu mojego wzrostu, to się odgryzłem. Potem zaczął mnie gonić, wbiegłem w korytarz, potem przyszedł Hoseok i... I... On nie chciał...
– co mu zrobił?
– uderzył krzesłem...
Jennie spojrzała się na niego, wytrzeszczając oczy. Yoongi przerażony siedział, nie wiedząc co ma robić.
– jesteście pierwszymi osobami, które się mu postawiły! Moje gratulacje! Ale czekaj... On żyje?
– no raczej, Hobi nie byłby zdolny zrobić coś tak podłego.
Miał rację, chwilę później do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna, przytrzymując Hoseoka.
– ogarnij swoich chłopaków, co? – warknął brunet.
– nie, za to ty tu poczekaj. Twoi koledzy już jadą.
Nie minęło dziesięć minut, a na miejscu była już policja.
*
– wreszcie będzie spokój! – zawołał sam do siebie rozanielony Yoongi, rzucając się na łóżko.
Pierwszy raz był tak zmęczony, więc zaśnięcie nie sprawiało mu problemu
*
Nie umiem w takie rzeczy, ale chciał*m, żeby coś tu się działo 🥲
Miłego dnia/Miłej nocy 👊
CZYTASZ
Foggy Day
FanfictionYoongi na codzień pracuje w bibliotece. Zostaje tam zatrudniony również Jung Hoseok, który po dokładniejszym zapoznaniu się z chłopakiem, próbuje znów wywołać uśmiech na jego twarzy. W między czasie, w mieszkaniu sąsiadki Yoongiego dochodzi do włama...