Wiedziałam, że wmówienie przyjaciółce, iż coś pomyliła bo nie wychodziłam z żadnej firmy będzie niemożliwe westchnęłam głęboko. Schowałam słuchawki i spojrzałam jej w oczy, nie były takie radosne jak w szkole, jej twarz nie była tak promienna jak rano kiedy ją zobaczyłam na zajęciach. Skóra jej twarzy była lekko poszarzała, oczy miała smutne, a całokształt jej bytu był przygnębiający.
- Maia, chciałam ci powiedzieć...
- Clary, przestań kłamać. Myślisz, że nie widzę jak się zachowujesz? Jak teatralnie udajesz oburzenie gdy podchodzi do nas Jace i zaprasza cię do klasy. Wiem u kogo w firmie byłaś, ba! Wiem kogo jest ta firma. Tylko nie wiem po co tam byłaś wczoraj i po co tam byłaś dzisiaj. Mogę liczyć na twoją szczerą odpowiedź czy mnie oszukasz jak robisz to od tygodnia? - mówiła prawdę, myślałam, że nie widzi jak oszukuje wszystkich jak gram ale kogo ja chciałam oszukać? Maia zna mnie najlepiej i nic przed nią nie ukryje.
- Masz rację Maia. Grałam, od tygodnia gram sceny żeby inni nie widzieli co się dzieje. Nie chce plotek i problemów. Już wystarczająco namieszał mi w życiu Simon. Owszem byłam w tej firmie, bo będę tam pracowała od jutra na stanowisku sekretarki pana Jace Scherwooda. Dzisiaj podpisaliśmy umowę, zapoznał mnie z zarządem, a jutro po zajęciach jadę do pracy. To wszystko co się zmieniło w moim życiu. - wyrzuciłam wszystko z siebie jak karabin maszynowy. Nie chciałam teraz słuchać jej problemów bo wiem, że musiałabym jej jakoś pomóc, a widząc jej twarz doskonale wiedziałam, iż chodzi o jakiegoś chłopaka. Nie miałam ani czasu ani głowy do rozmowy z nią o jakimś gościu, który albo ją wystawił, albo uznał, że związku z nią nie stworzy. Może to i dobrze, bo ona jeszcze nie tak dawno biegała po związkowej tęczy z Simonem, a teraz chce nowego związku wiedząc że to zdecydowanie za wcześnie na takie rzeczy. Maia widząc moją minę i nastawienie potknęła tylko głową po czym poszła w sobie znanym kierunku. Nie poszłam za nią, nie zawołałam jej tylko włożyłam słuchawki do uszu. Nie chciało mi się czekać na autobus więc poszłam w stronę parku chcąc się przejść do domu. Dzień był ładny i ciepły zważając na to, że już była wiosna. Szłam powoli słuchając entuzjastycznej, rytmicznej muzyki. Nie słuchałam ani tekstu ani instrumentów poprostu była tłem do mojej wędrówki. Nie obchodziło mnie otoczenie, natura, ludzie. Nie interesowały mnie nawet moje problemy czy myśli. Poprostu szłam przed siebie mając w tle muzykę. Nagle doszło do mnie, że moja mama nie wie nic o podjętej przeze mnie pracy. Zatrzymałam się na chwilę na środku chodnika wyjęłam telefon, wyłączyłam muzykę po czym wybrałam numer mojej mamy. Po pięciu sygnałach nie odebrała, więc zadzwoniłam drugi raz i trzeci, za którym odebrała.
- Hej Clary co jest tak ważnego, że dzwonisz jak jestem w pracy?
- Cześć mamo, chciałam ci powiedzieć, że po szkole będę chodziła do pracy. Nie długo bo...
- Clary kochanie, rozumiem ale możemy o tym porozmawiać jak wrócę do domu? Szef mnie wzywa.
- A nie martwi cię to, że przez pracę opuszczę się w nauce?
- Córeczko porozmawiamy jak wrócę. - powiedziała nie przejęta po czym się rozłączyła. Westchnęłam głęboko nie wiedząc co powinnam zrobić aby moja mama choć trochę przejęła się moim życiem, a nie tylko pracą. Wróciłam do domu, wzięłam prysznic, ubrałam krótkie spodenki i koszulkę ponieważ w domu było ciepło, zjadłam coś, a następnie udałam się do pokoju. Właśnie przygotowywałam się na jutrzejsze zajęcia kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. Nie znałam numeru, ani nie miałam go zapisanego w kontaktach ale postanowiłam odebrać.
- Słucham?
- Witaj Clary, wiem, że to mogło poczekać do jutra aż przyjdziesz do pracy ale im wcześniej się dowiesz tym lepiej. Za tydzień w piątek mam bardzo ważne spotkanie z klientem. Bardzo bym się cieszył gdybyś przyszła na to spotkanie ze mną. - głos mojego szefa wydawał się trochę napięty ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi.
- Dobrze ale dopiero po zajęciach.
- Oczywiście, że tak Clary sam mam z wami ostatnią lekcje. Nie musisz się jakoś szykownie ubierać.
- Mała czarna oraz szpilki wystarczą?
- W zupełności wystarczy. Clary co się stało?
- Nic, a co miałoby się stać?
- Masz inny głos. Naprawdę powiedz co się stało bo mnie nie oszukasz wiesz o tym.
- Nic ważnego czym mógłby się pan martwić panie Jace.
- Clary. - wypowiedział moje imię, a ja już przed oczami miałam wyraz jego nieustępliwej twarzy, zaciskającej się szczęki oraz oczy, w które gdy się w nie wpatrywało miało się wrażenie jakby czytały wszystko co jest w człowieku. Wiedział doskonale, że coś jest nie tak, a ja wiedziałam, że on będzie naciskał, aż mu nie powiem.
- Powiedziałam mamie, że podjęłam pracę, a ona nawet nie zapytała jaką, kiedy i czy nie opuszczę się w nauce przez to.
- Wiesz Clary nigdy bym ci nie pozwolił opuścić się w nauce przez pracę. A co do twojej mamy może wie, że jesteś mądra i dajesz sobie radę sama w życiu.
- Nie rozumie pan. Chce aby choć trochę wiedziała co się dzieje w moim życiu, a ona to ma gdzieś. Nie interesuje jej nic prócz praca. Czasem mam wrażenie, że byłam niechcianą wpadką, ojciec uciekł od mamy gdy się dowiedział o ciąży więc też nie mógł naciskać na nią.
- Clary czasem w życiu trzeba odpuścić niektórych ludzi nawet rodziców. Twoja mama nie dojrzała do tego by poza nią i pracą było coś jeszcze ważnego, a nawet ważniejszego. Kocha cię na swój własny sposób...
- Nie ważne. - przerwałam zanim zacznie mówić swoje wizje ludzi. - O której i gdzie jest to spotkanie z klientem?
- Jak przyjedziesz po szkole do pracy to będziesz miała pięć minut na przebranie się i będziemy musieli jechać. Chciałem później ale nie udało się go namówić. Pojedziemy moim samochodem prosto spod podziemnego parkingu prosto do restauracji, w której mamy zarezerwowany stolik. Po zakończeniu spotkania odwiozę cię do domu.
- A jeśli ktoś rozpozna pański samochód?
- Mojego służbowego samochodu nikt nie zna i gwarantuje ci jest zwykłym samochodem tak dla niepoznaki. - usłyszałam lekkie rozbawienie w głosie.
- Panie Jace czy możemy porozmawiać na poważnie o jednej sprawie?
- Oj brzmi groźnie. - wiedziałam, że teraz się rozsiadł w swoim fotelu w gabinecie. - Mów skarbie co cię niepokoi.
- Pan jest moim nauczycielem, a ja nadal jestem pańską uczennicą, zatrudnił mnie pan w swojej firmie nie wiem czy tak można. Pomijając fakt czy można czy też nie można, ma pan w firmie zakaz związków między pracownikami. - z nerwów zaczęłam wykręcać palce u rąk, trzymając telefon ramieniem. Nie wiedziałam co powiedzieć dalej, więc westchnęłam.
- Wiem o co ci chodzi Clary. Po pierwsze skarbie mogę cię zatrudnić w swojej firmie to nie ma znaczenia, że jesteś moją uczennicą. Po drugie Clary zakazany owoc smakuje najlepiej. A po trzecie i ostatnie zakaz związków jest zakazem związków, a nie zakazem pieprzenia się czy też kochania. Zakaz związków między pracownikami jest ważny ale to kto się z kim kocha czy pieprzy po kątach mnie nie interesuje byleby nie było z tego problemów czy niepotrzebnych niesnasek. Tak więc moja droga możemy się kochać albo jak wolisz pieprzyć się, a i tak się nic nie stanie.
- Jak to się nic nie stanie? - wstałam i zaczęłam chodzić nerwowo po pokoju. - Dyrektor może pana zwolnić z pracy, może pan już nigdy nie pracować jako nauczyciel, może pan mieć kuratora albo jakieś inne problemy.
- Skarbie nie ma problemów, z których nie dało by się wyjść. Jak dyrektor chce to może mnie zwolnić ale musiałby mieć niezbite dowody na to, że robię takie rzeczy jak seks z uczennicą. Ponad to jeśli mnie zwolni to poprostu będę miał tylko jedną pracę, a nie dwie. I najważniejsze będę mógł robić z tobą co tylko zechcesz i gdzie tylko zechcesz. - ostatnie zdanie wypowiedział namiętnie przez co usiadłam i zacisnęłam uda czując już znane mi uczucie przyjemnego ciepła w dole brzucha pełzającego w dół. Westchnęłam do słuchawki nie kontrolując tego. Mój szef zamruczał słysząc to.
- Clary co ty teraz robisz?
- Nic nie robię panie profesorze. - odparłam zmieszana i zalana czerwienią. - Będę musiała kończyć, jutro przyjadę do firmy prosto po pracy do zobaczenia panie... - nie wiedziałam jak go nazwać czy szefem czy profesorem czy imieniem. Zawiesiłam się przez co chciałam siebie zabić. Mój nauczyciel chyba o tym wiedział bo zaśmiał się do telefonu.
- Oh słodka Clary wystarczy panie profesorze albo jak wolisz poprostu szefie. Tylko pamiętaj w szkole jestem profesorem, a w pracy szefem, teraz możesz mówić do mnie jak ci odpowiada.
- Do zobaczenia szefie. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Doskonale wiedziałam, że po odłożeniu telefonu zaśmiał się w głos. Musiałam jakoś zbić to przyjemne uczucie w dole brzucha więc zaspokoiłam się palcami po czym wzięłam prysznic, a następnie udałam się spać. Na następny dzień jak tylko przekroczyłam próg szkoły wiedziałam, że nie będzie łatwo. Pamiętałam co wczoraj robiłam i o kim myślałam. Wiedziałam też że profesor nie da mi spokoju widząc mnie w spódniczce w kratę i koszuli.
- A gdzie to się tak wystoriłaś Clary? Czyżby do pracy?
- Nie chce mi się na ten temat z tobą dyskutować Maia. - odparłam lekko znudzona akcją jaką zrobiła mi przyjaciółka. Nie był to pierwszy ani też ostatni raz kiedy jest dla mnie wredna kiedy jest obrażona.
- No proszę wielka dama z ciebie bo masz pracę?
- Maia nie bądź złośliwa tylko dlatego, że nie zainteresowałam się twoim problemem i nie powiedziałam ci o pracy od początku. A teraz wybacz ale mam inne problemy niż ty i twoje fochy. - ominęłam zszokowaną dziewczynę i poszłam pod klasę gdzie miały się zacząć zajęcia. Gdy pierwsze dwie lekcje się skończyły przyszedł czas na zajęcia z biologii. Usiadłam w klasie już na przerwie nie chcąc widzieć naburmuszonej miny Mai. Dziewczyna nie rozumiała jak dla mnie może być coś ważniejszego od jej rozterek sercowych. Zawsze się obrażała gdy mówiłam jej, że chłopak, którego teraz poznała nie był jej pierwszym ani ostatnim i na nim się świat nie kończy. Przestałam o tym myśleć czując zapach męskich perfum, które mnie wręcz odurzyły. Powiodłam wzrokiem za osobą o nieziemskim zapachu i napotkałam wzrok nauczyciela biologii. Patrzył na mnie lustrując mój strój i pokręcił przecząco głową. Wyjął telefon i coś na nim wystukał po czym spojrzał na mnie w momencie kiedy dostałam smsa.
"Ponętnie w tym wyglądasz Clary ale ta spódniczka mogłaby być trochę dłuższa jeśli dzisiaj mam ci coś wytłumaczyć zarówno na lekcjach jak i w pracy. Liczę, że te spojrzenia tych nastoletnich samców nie robią na tobie wrażenia?"
Spojrzałam na nauczyciela, który był widocznie rozbawiony ostatnim zdaniem w smsie więc tylko pokręciłam głową tak samo jak on przed chwilą i zadzwonił dzwonek na lekcję. Nie potrafiłam się skupić na tym co tłumaczył mi nauczyciel wiedząc, że jeszcze dzisiaj go zobaczę z trochę innej strony - ze strony szefa. Nie chciałam się przyznać ale trochę mnie to podniecało choć nie powinno. Przez całą lekcje widziałam jak patrzy pod moją ławkę albo zerka. Byłam lekko przerażona co może być jak przyjadę do firmy ale starałam się nie myśleć o tym. Na koniec lekcji zabrałam wszystkie swoje rzeczy i skierowałam się na przystanek autobusowy aby dostać się do pracy. Siedziałam na ławce kiedy podjechał jakiś samochód i szyba się odsunęła. Z okna wychyliła się Izzy uśmiechnięta.
- Wsiadaj podwiozę cię do firmy, Clary.
- Dzięki ale...
- No nie żartuj, że mi odmówisz. Wsiadaj bo inaczej dostanę mandat. - westchnęłam i wsiadłam do samochodu. Po zamknięciu drzwi uderzył mnie delikatny zapach perfum kobiety, które odrazu mi się spodobały.
- Piękne perfumy.
- Dzięki dostałam je od Jace na jakąś tam okazję. On przeważnie daje perfumy ma świetny gust zarówno do damskich jak i do męskich perfum.
- Oj tak. - zaśmiałam się. - Jak się rano przejdzie obok mnie to ten zapach jego perfum prześladuje mnie do końca dnia.
- Wiem coś o tym. Zadam ci osobiste pytanie, mogę? - kiwnęłam jej głową na tak. - Czy między tobą a Jace coś jest?
- Nie ależ skąd. Poprostu jest moim nauczycielem najmłodszym w szkole, dobrze uczy i prowadzi mój ulubiony przedmiot to tyle. - kobieta podejrzliwie na mnie spojrzała ale się uśmiechnęła.
- No dobrze skoro tak twierdzisz to niech ci tak będzie, Clary. - zaparkowała właśnie samochód na parkingu podziemnym po czym weszłyśmy do firmy. Odprowadziła mnie prosto pod gabinet Jeca i poszła do swojego gabinetu. Westchnęłam i zapukałam, usłyszałam dość grzeczne jak na szefa "wejść". Gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
- Musimy porozmawiać o twoich dojazdach do pracy.
- Spóźniłam się? - zaśmiał się.
- Nie skarbie ale musisz mieć prawo jazdy i samochód. Postaramy się o to, a teraz siadaj obok wytłumaczę ci jak się zalogować na firmowy komputer.
- Chwila... Jakie postaramy się? Przecież jakby się mama dowiedziała...
- Powiedziałaś jej, że masz pracę. Zawsze możesz jej powiedzieć o prawie jazdy i że to dlatego podjęłaś pracę żeby samej na niego zarobić pieniądze.
- To mi zajmie trzy miesiące żeby zarobić na nie. - mężczyzna wstał od biurka, podszedł do mnie jedną ręką łapiąc mnie za biodro, a drugą przyłożył do policzka.
- Nie zajmie ci to trzech miesięcy kochanie.
- Czemu pan mi to robi?
- Nie rozumiem co takiego?
- Rozkochuje mnie pan w sobie, dotyka w taki sposób, całuje, zatrudnia mnie pan w swojej firmie.
- Serce nie sługa i nie słucha nas. Nie my wybieramy kogo pokochamy. I nie mów mi na pan.
- Chyba pan żartuje, że się we mnie zakochał. Nie jestem aby za młoda względem pana wieku?
- Nie uważam żebyś była za młoda. Wiek to tylko liczba, a ponad to, to kobieta przeważnie jest młodsza w związku. Ty, twoje ciało, głos, sposób bycia wszystko co jest w tobie wzywa mnie do siebie. Pociągasz mnie jak mało kto. - mówiąc to cały czas wpatrywał się w moje oczy. A przy ostatnim zdaniu przyciągnął mnie do siebie. Mimowolnie spojrzałam na jego usta, uśmiechnął się i pocałował mocno, namiętnie napierając na mnie całym swoim ciałem. Cofnęłam się do tyłu i wpadłam na biurko. Mój szef doskonale o tym wiedział przez co uśmiechnął się podczas pocałunku, złapał mnie obiema rękami za pośladki i posadził na biurku mocno wbijając się między moje nogi przez co poczułam jego penisa w pełnym wzwodzie przez co zrobiłam się mokra bez mojej kontroli.
- Proszę szefa... - wymknęło mi się jęknięcie.
- Ciii daj się temu ponieść kochanie.
CZYTASZ
Teacher
Teen FictionNigdy nie sądziłam, że przydarzy mi się coś dziwnego lub coś czego być nie może. Jestem zwyczajną nastolatką żyjącą na przedmieściach z moją mamą i jej partnerem. Mam jedną przyjaciółkę oraz przyjaciela. Moje życie nie różni się niczym od innych, ta...