Its not important/7

206 6 1
                                    

Obudziłam się w swoim pokoju, na łóżku. Poczułam zaschnięte łzy w oczach, które udowadniały mi, że wczorajsze wydarzenia nie były snem.

Przetarłam swoje opuchnięte oczy i usiadłam na łóżku, gdy do mojego pokoju weszła ciocia.

-Hej skarbie- zamknęła za sobą drzwi i usiadła obok mnie- Widzialam w jakim stanie bylas jak wyszłaś z domu..I wróciłaś- złapała mnie za ręce- Co się stało?

-Nie chce o tym mówić- to było niekomfortowe rozmawiać o swoich sprawach miłosnych z prawie obcą osobą

-Na pewno nie powiesz? Moge ci pomoc- zachęcała mnie

Westchnęłam cicho i spojrzałam błagającej wzrokiem na kobietę.

-No dobrze- zrozumiała mój przekaz- Jakbyś potrzebowała pomocy to powiedz, prosze- przytuliłam  się do mnie i wyszła

Siedziałam i wpatrywałam się w podłogę. Wzięłam pare głębokich wdechów i wyszłam z pokoju. Zamknęłam się w łazience, ręce oparłam na umywalce i wpatrywałam się w swoje odbicie. Myślami cały czas byłam przy swoim byłym chłopaku.

Nie przejmuj sie Katherine. On cię nie obchodzi. Nie był ciebie wart, tak samo jak Rachel.

Weź sie w garść.

Ostatni raz spojrzałam sobie w oczy i uśmiechnęłam się słabo. Wyszłam z pomieszczenia, kierując się w stronę kuchni, by coś zjeść.

Ciocia poszła do sklepu po jakies rzeczy, więc byłam sama w domu. Postanowiłam zrobic sobie jajecznicę, jednocześnie rozmawiając przez telefon z przyjaciółmi.

-Spotykamy się dzisiaj?- zaproponowała Shirley

-Mozemy- odezwałam się, skupiając na smażeniu

-Nie sądziłem, że będziesz miała ochotę sie spotkac, po tym co sie stało- wtrącił Nick

-O co chodzi?- zainteresował się Max

-Spotkałem dzisiaj rano Katherine na mieście, była cała zapłakana- ściskalam ręce na rączce od patelni

-Co masz na myśli?- drążyła temat, Anne

Nikt nie przejmował się tym, że wszystko słyszę i tym, że moze nie życzę sobie o tym mówić.

-To nie jest wazne- zakończyłam temat ostro

-No doobrze- Shirley próbowała złagodzić atmosferę- To spotykamy się?

-Będe mogła dopiero za godzinę- stwierdziłam

-Ja tez- odezwał się Max

-To zgadamy się pozniej- rozłączyłam się i nałożyłam jedzenie na talerz

Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Przez stres, ktory odczuwalam w ostatnim czasie, napoczątku ciężko szło mi przełykanie kęsów. Nakładałan na widelec małe porcje, a samo przełykanie ich zajęło mi z pół minuty. Zjadłam polowe dania, a resztę schowalam do lodówki. Sięgnęłam po telefon i udałam się ma góre do swojego pokoju.

spotkania💅

Ja:

Moge sie juz spotkac, a wy?

Max:

Też juz moge

Shirley:

Ja i Nick narazie odpadamy :/

Anne:

Ja tez, dopiero za jakas godzine wyjde

Max:

Perfect SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz