Najlepsza przyjaciółka/17

176 14 0
                                    

Nadeszły urodziny Shirley, tym samym niecałe trzy tygodnie do mojego wyjazdu. Na tę okazję postanowiłam ubrać białą spódniczkę tenisową i czarną, delikatnie za dużą na mnie bluzę. Aby włosy nie przeszkadzały mi w przygotowaniach pikniku, wsunęłam w nie jasną wsuwkę. Jechałam właśnie z Nickiem, Maxem oraz Anne do parku, gdzie zaplanowaliśmy całe przyjęcie dla Shirley. Po dotarciu do parku, znaleźliśmy idealne miejsce gdzie między trzema drzewami rozłożyliśmy duży, biało-czerwony koc. Zaczęliśmy układać wszystkie papierowe talerzyki, picie oraz jedzenie, rozmawiając i śmiejąc się przy tym.

-Co my jej w ogóle kupiliśmy?- spytał Max pytając się wszystkich, jednak kierował te pytania głównie do Anne, która miała zająć się prezentem

-Tam leży torba, w której jest prezent- powiedziała dziewczyna, głową wskazując na jedno z trzech drzew, pod którym rzeczywiście znajdowała się jakaś torba prezentowa.

Nasza trójka podeszła, by sprawdzić co takiego kupiła dziewczyna, w czasie kiedy ona dalej zajmowała się wieszaniem dekoracji, co w tym momencie okazało się balonami. Usiadłam na trawie i wzięłam do rąk prezent, kolejno wyjmując każdy i delikatnie kładąc na ziemi. Cztery czekolady, jedna bombonierka, świeczka o zapachu wanilii oraz różowy zegarek na rękę.

-Nieźle, nieźle- skomentował Max

-Co nie?- odpowiedziała Anne, najwyraźniej dumna z zakupionych rzeczy, czemu się nie dziwię, bo musiała zająć się tym sama- Shirley to moja najlepsza przyjaciółka, zawsze wiem, co powinnam jej kupić- odparła dumnie

Najlepsza przyjaciółka..

No właśnie, ciekawe co tam u Hannah

Max wystawił rękę w moją stronę, więc podałam mu pudełko, ze znajdującym się w nim zegarkiem. Wzrokiem ocenił prezent, po chwili dając go Nickowi.

Podniosłam się z trawy i ruszyłam w stronę Anne, zostawiając przy tym chłopaków samych. Wzięłam się za dmuchanie reszty balonów, niestety nie pomyśleliśmy o pompce, żeby moje płuca nie musiały cierpieć. Mimo, że to był dopiero początek naszych przygotować, a do rozpoczęcia przyjęcia zostały jeszcze jakieś dwie godziny, to już teraz zdawało się wygladac to wspaniale.

-Gdzie kupiliście tę piniatę?- spytała Anne mnie i Nicka, wskazując przy tym głową na leżące niedaleko jednego z drzew pudło w kształcie lamy, w którym już znajdowały się cukierki

-W dealzie- odpowiedzieliśmy w tym samym czasie, na co lekko parsknęliśmy śmiechem spoglądając na siebie

-Okej, zapamiętam- również się uśmiechnęła, po czym wróciła do wieszania ozdób

***

-Ile mamy jeszcze czasu?- spytałam, kładąc ostatni talerz na koc

-Chwilaa- zaczęła blondynka spoglądając na telefon- Ktoś powinien już po nią jechać, dochodzi 13

-To kto idzie?- odezwałam się, mając nadzieję, że nie padnie na mnie

-Czy ktoś zgłasza się dobrowolnie?- odezwał się Max, unosząc wzrok znad ekranu telefonu

-Może niech Nick pójdzie? To w końcu jego siostra- zaproponowałam, zerkając na chłopaka

-Wystarczy mi już, że muszę z nią wytrzymywać codziennie- rzucił, przewracając oczami

-No to kto w końcu?- spytał zniecierpliwiony Max, wstając z czerwono-białego koca

-Może niech butelka zdecyduje?- stwierdziła dziewczyna- To będzie chyba najbardziej fer

-Dobra- zgodziliśmy się wszyscy, po czym stanęliśmy bliżej siebie

-Każda wylosowana osoba odchodzi, aż zostanie tylko jedna- wyjaśniła blondynka, stawiając przed nami pustą butelkę od zerówki- Ten, kto zostanie na końcu idzie po Shirley

Zaczęła kręcić butelką, i w ten sposób stopniowo z czterech osób zostałam ja i Max. Anne ostatni raz ruszyła butylką, która swoim dziubkiem wskazała na mnie. Uśmiechnęłam się triumfalnie do chłopaka, który jedynie westchnął ciężko.

-Gdzie mam po nią jechać?- spytał, z nutą niechęci w głosie

-Na ulice Karola Adamieckiego- odpowiedziała Anne- Mieszka tam jej przyjaciółka, a Shirley dzisiaj u niej spała

-Okej- odpowiedział krótko, po czym skierował się w stronę chodnika, by nim dotrzeć do swojego samochodu

-Jak długo zajmie mu dojazd na miejsce i spowrotem tutaj?- spytałam zainteresowana

-Pół godziny w jedną stronę- odpowiedziała blondynka

Ruszyłam w stronę największego drzewa i usiadłam leniwie pod nim, opierając swoje plecy o korę. Letnie słońce przebijało się do nas przez liście umiejscowione wysoko, na koronach drzew. Przygotowany piknik wyglądał wręcz jak z pinteresta, idealnie dodawał klimatu wakacji, które niestety zmierzały coraz szybciej ku końcowi.

Patrzyłam się bez wyrazu na rozłożony koc w czerwono-białą kratkę oraz na siedzącą na nim Anne. Jest przepiękna. Jest tak piękna, że na jej widok moje kompleksy mają kompleksy, a może nawet gorzej. Chciałabym wyglądać conajmniej jak ona.

-Co się tak patrzysz na mnie?- spytała mnie z lekkim uśmiechem, co spowodowało przywrócenie uwagi Nicka, stojącego tuż obok nas

-Jesteś piękna- stwierdziłam pewna swoich słów, których ona zapewnie była w pełni świadoma

W odpowiedzi jedynie uśmiechnęła się mocniej i wróciła do robienia czegoś na telefonie. Zauważyłam, że Nick zaczął mi się podejrzliwie przyglądać, dlatego jedynie spojrzałam na niego i również zajęłam się telefonem.

Po niecałej godzinie dołączyli do nas Max i Shirley. Wszyscy złożyliśmy jej życzenia, zdmuchnęła świeczki i ogólnie świetnie się bawiliśmy. Wszystko było dobrze, gdyby nie fakt, że co chwilę czułam wzrok Nicka na sobie. Jedyne co robiłam w odpowiedzi, to uśmiechałam się do niego niewinnie, mając nadzieję, że niczego się nie domyśli.

Perfect SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz