Rozdział XI

3.6K 456 17
                                    

Siedziałam na murku obok Felixa. Od ataku wargów minęło zaledwie kilka godzin.
Ciepłe popołudniowe słońce starało się przebić ciemne chmury. Myśl, że Narran nie był na mnie zły była ogromną ulgą.
Opowiedziałam Felixowi o wszystkim co mi się przytrafiło, a on słuchał uważnie tylko co jakiś czas wtrącając krótką uwagę.
Lubiłam jego towarzystwo. Miałam wielu innych przyjaciół, w przeciwieństwie do Felixa. On nie był zbyt lubiany, lecz mimo to najbardziej ceniłam sobie właśnie jego towarzystwo.
Teraz patrzyłam na wierzchołki gór. Lubiłam to robić, a szczególnie gdy myślałam o czymś ważnym.
Nagle usłyszałam cichy syk Felixa, który wyrwał mnie z zamyślenia.
Spojrzałam na przyjaciela zdziwiona.
- To są chyba jakieś żarty - jęknął wskazując na las.
Popatrzyłam w tym kierunku i wstrzymałam oddech.
- No pięknie - oceniłam. - Znowu?
- Na to wygląda - odpowiedział Felix.
Spojrzeliśmy na siebie szybko.
Do Iaurel przybyli kolejni goście. Była to niewielka grupka składająca się z kilku mężczyzn. Pięciu. Każdy z nich dosiadał konia. Jeden kary rumak i cztery siwki zdawały się być silnymi, szybkimi zwierzętami. Mężczyźni ubrani byli różnie, od zwykłych koszul i spodni po kosztowne szaty. Jedynym co ich łączyło były kolorowe peleryny z kapturami. Tak.
Dwie fioletowe, jedna niebieska, jedna czerwona i jedna srebrzysto-biała.
Szli drogą i tylko kilkanaście metrów dzieliło ich od miasta.
Felix zaskoczył z muru.
- Musimy zobaczyć ich z bliska - powiedział. - Po przybyciu Narrana nie możemy traktować gości bez zainteresowania.
Zgodziłam się z nim.
Szybko szliśmy ulicami chcąc przeciąć drogę wędrowcom.
Po chwili natknęliśmy się na nich.
I ja i Felix staraliśmy się ukryć nasze zaciekawienie. Obserwowaliśmy jak przybysze idą przez miasto wzbudzając zainteresowanie mieszkańców.
Gdy znaleźli gospodę Gerarda, razem z nimi weszliśmy do środka. Usiedliśmy niedaleko nich. Trzech z przybyszów zdjęło kaptury.
Felix przyglądał się im chwilę.
Zbladł i spojrzał na mnie. Jego usta otworzyły się jakby chciał coś powiedzieć, lecz cichy głos usłyszałam dopiero po chwili.
- To elfowie.

Tom I - Zielona pelerynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz