Rozdział XXXII

2.3K 316 12
                                    

- Kogo wyślesz? - zapytał Narran.
- Nie będę nikogo narażał - odpowiedział elf. - Sam pójdę.
- Ja mogę to zrobić - zaoferował młody mężczyzna.
- Nie ma takiej opcji Narranie. Jeśli już musisz się narażać, niech to nie będzie zbędne.
Mężczyzna uniósł brwi.
- Nie zabronisz mi. Nie masz prawa - stwierdził spokojnie.
- Doskonale wiesz, że mam je od śmierci...
Przez twarz Narrana przemknął cień smutku.
- Wiem - przerwał. - Nie kończ.
Przez chwilę milczeliśmy.
- Wybacz Narranie - przeprosił Feael. - Nie chciałem...
- O co chodzi z tym niebezpieczeństwem? - spytał Felix chcąc poprawić nastrój.
- Chodzi o pomoc potężnych sojuszników - rzekł elf. - Smoków.
Przypomniałam sobie spaloną i zniszczoną polanę.
- Smoków? - odezwałam się niepewnie.
- Tak - potwierdził Narran. - Raczej nie walczą u boku ludzi, ale niektóre z nich są w stanie zrobić wyjątek, jeśli coś grozi ich terytorium.
- Ale w naszej okolicy nie ma smoków - poinformowałam.
- To, że się nie pokazują, nie znaczy, że ich nie ma. Ich najbliższe siedlisko znajduję się w Srebrnych Górach, na północy.
Spojrzałam na Felixa zdumiona. Tak blisko?
- Jak masz zamiar przekonać smoki do współpracy? - Narran zwrócił się do elfa.
- Jeszcze nie wiem.
- Za to ja tak. Robiłem to nieraz Feaelu. Daj mi szansę.
Elf zamyślił się.
- Jeśli obiecasz, że będziesz uważał i nie pokłócisz się ze smokami to zabiorę cię ze sobą - zdecydował.
- Czyli idę - stwierdził z zadowoleniem młody mężczyzna. Popatrzył na mnie. - Chcecie iść z nami?
Zanim zdążyłam zareagować Feael wtrącił:
- Narranie... To jest niebezpieczne.
- Wcale nie. Spokojnie Feaelu. Nic się nie stanie.
Elf westchnął.
- Dobrze... - zgodził się. - Najlepiej idźcie wszyscy.
Narran uśmiechnął się triumfalnie.

Tom I - Zielona pelerynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz