Rozdział XXI

2.9K 385 15
                                    

Wyszliśmy z gospody. W naszą stronę szedł Felix.
- Co się stało? - spytał mnie, widząc zdenerwowanie Feaela.
Szybko opowiedziałam mu co się wydarzyło. Gdy mówiłam o ucieczce Narrana Felix spojrzał na mnie z zdziwieniem i westchnął, ale nie powiedział nic.
Richard gdzieś poszedł. Najprawdopodobniej udał się do posiadłości władcy, która pełniła także funkcję najważniejszego budynku w mieście.
Ja, Felix i Feael wybraliśmy się w głąb miasta.
- Opowiesz nam coś więcej o tym kim jest Narran? - zapytałam elfa.
- Jeśli on wam tego nie zdradził ja też nie powinienem - odparł szybko.
Na jednym z placów spotkaliśmy Belegera i Gilfina.
- Złapaliście go? - spytał Feael wyraźnie zaniepokojony faktem, że dwójce elfów nikt nie towarzyszył.
Zapytani pokręcili głowami przecząco.
- Nie - odpowiedział Beleger. - Chyba uciekł do lasu.
- Ale... W lesie są wargowie! - zawołałam przerażona.
- I nie tylko - rzekł Feael. Ruszył w stronę wyjścia z miasta. - Szybko! Nie ma czasu do stracenia.
Udaliśmy się do lasu. W końcu dotarliśmy do gęstej ściany drzew.
- Narran! - zawołał Feael. Jego okrzyk odbijany echem powędrował między drzewa i zagłębił się w ciemność.
Rozdzieliliśmy się, by jak najszybciej znaleźć młodego mężczyznę.
Idąc między pniami rozglądałam się dookoła mając nadzieję ujrzeć znajomą, zieloną pelerynę. Starałam się nie myśleć i czających się w cieniu wrogach i wargach szczerzących kły. Odwagi dodawała mi myśl, że Narran jest gdzieś niedaleko. Co chwilę słyszałam Feaela wołającego mężczyznę. Elf szedł kilkanaście metrów dalej, lecz nie widziałam go z powodu gęstych zarośli.
- Narran! - usłyszałam. - Narran!
W pewnym momencie elf zamilkł na dłuższą chwilę.
Mając nadzieję, że znalazł młodego mężczyznę ruszyłam w jego stronę.
Po kilku chwilach usłyszałam cichy głos Feaela.
- Narran?
Serce zabiło mi mocniej. Odgarnęłam na bok gałęzie i ujrzałam elfa stojącego bez ruchu.
Kilka metrów przed nim na zwalonym pniu siedział, odwrócony plecami Narran. Twarz ukrył w dłoniach.
- Popatrz na mnie chłopcze - poprosił Feael łagodnie.
Przez chwilę nic się nie działo, ale w końcu Narran wyprostował się.
Wstał i spojrzał na elfa. Jego oczy były pełne smutku.
Cofnęłam się w obawie, że mnie zauważy.
- Chodź - powiedział Feael. - Musisz wracać.
- Nie. - W głosie Narrana słychać było zaskakującą moc.
- Dlaczego nie chcesz wracać?
Oczy młodego mężczyzny błysnęły gniewnie.
- Myślisz, że nie wiem co mnie czeka?! - krzyknął. - Myślisz, że nie wiem co znaczy moje imię?!
- W takim razie co znaczy twoje imię? - spytał Feael spokojnie, choć widać było, że wyraźnie zaczynał się denerwować.
- Narran. Wędrujący ogień.
- I co w związku z tym? - Głos Feaela zadrżał.
- Sądzisz, że nie znam słów przepowiedni?!
Wędrujący ogień przybędzie tam gdzie jego dom, gdzie to co kocha. Poruszy wszystko: głazy, drzewa. Z jego powodu przepadną istoty, nawet te niewinne. Zostawi za sobą tylko popiół, odejdzie w cień. Tam zagubi się w własnym ogniu, strawi sam siebie. - Słowa te Narran wypowiedział donośnym głosem. Podczas gdy mówił nawet wiatr zdawał się ucichnąć.
Młody mężczyzna zamilkł. Wtedy jakby opuściły go wszystkie siły. Usiadł z powrotem na zwalonym pniu i ponownie ukrył twarz w dłoniach.
Feael milczał patrząc na niego z przerażeniem.

Tom I - Zielona pelerynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz