Siedziałam z Felixem na progu jego domu. Mieszkańcy Iaurel powoli chodzili ulicami. Wszyscy byli wyraźnie zmęczeni, ale nadal wielu rannych wymagało opieki. Ponadto wiele domów zostało zniszczonych, nie wspominając już o ciele Gorrutha nabitym na czubek wieży domu władcy. Pociechę przynosił fakt, że nikt z osób ukrywających się w budynkach nie ucierpiał.
Nagle jakiś cień okrył miasto. Uniosłam wzrok. Moim oczom ukazał się Tindaé. Smoki wycofały się w połowie bitwy, gdyż ich pomoc nie obejmowała bezpośredniego udziału w starciu. Cień Północy wylądował za miastem.
- Chodźmy tam - zaproponowałam.
- Jak chcesz. - Mój przyjaciel wzruszył ramionami i wstał.
Szybko pobiegliśmy w kierunku, w którym udał się smok. Spotkaliśmy go przed lasem. Nie patrzył w naszą stronę.
- Tak? - zapytał znienacka. Zwrócił ku nam kobaltowe oczy. - Czegoś chcieliście?
Pokręciłam głową.
- Niczego konkretnego - odparłam.
Felix natomiast wydawał się być nieco onieśmielony i zamyślony. Stanął z boku, a wzrok utkwił w odległych Srebrnych Górach. Smoczy władca najwyraźniej chciał podtrzymać rozmowę, bo spytał:
- Jak się miewa po bitwie Wędrowny Płomień?
Narran... Spuściłam wzrok.
- Źle...
Czarny smok z troską zbliżył do mnie swój łeb.
- Cóż mu się stało?
Chciałam odpowiedzieć, ale rozpacz ścisnęła mi gardło. Na szczęście Felix otrząsnął się z zamyślenia i postanowił mnie wyręczyć.
- Jest ciężko ranny - poinformował. - Być może nawet w jego żyłach krąży trucizna.
Ucisk w gardle stał się jeszcze większy. Próbowałam odpędzić smutne myśli, lecz na próżno. Poczułam, że moje oczy wilgotnieją i robi mi się słabo. Jasnowłosy młodzieniec w porę to zauważył. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
Tindaé zamknął oczy.
- To źle... - zamruczał cicho, jakby do siebie. - Bardzo źle... Jeśli on zginie być może wróg częściowo osiągnie swój cel.
Ja i Felix natychmiast podnieśliśmy głowy.
- Chcesz powiedzieć, że to Narran był przyczyną tej bitwy? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Ależ skąd - obruszył się Tindaé. - Nic takiego nie powiedziałem. - Spojrzał na Felixa i polecił: - Zajmij się przyjaciółką. Przyda jej się odpoczynek.
To rzekłszy rozłożył skrzydła i poszybował w stronę miasta. Mocny podmuch spowodowany przez ruch jego skrzydeł rozwiał moje włosy. Odgarnęłam je z twarzy i spojrzałam na Felixa, który zmarszczył brwi.
- Nic takiego nie powiedział, ale to nie znaczy, że tak nie sądzi - stwierdził.
Westchnęłam.
- Ciekawe czy kiedykolwiek poznamy odpowiedzi na nasze pytania...
Młodzieniec potarł czoło dłonią.
- W najbliższej przyszłości raczej nie - odparł. Popatrzył na mnie z troską. - Tindaé ma rację. Musisz odpocząć.
- Bynajmniej - odpowiedziałam wyniośle i skierowałam się w stronę Iaurel. - Najpierw chcę zobaczyć co Cień Północy zamierza zrobić z Narranem.
Felix pokręcił głową, ale poszedł za mną.
- Ja też jestem zmęczony - poskarżył się, ale chyba nie sądził, że go słucham. - Obchodzi cię to?
- Naturalnie. Możesz iść. Do niczego cię nie zmuszam.
Mój przyjaciel już nic nie mówił. Jednak poszedł ze mną. Nie zamierzał mnie zostawić.
CZYTASZ
Tom I - Zielona peleryna
FantasyŻycie siedemnastoletniej Evelyn toczy się w miarę spokojnie. Elfy, smoki i inne niepokojące stworzenia już od dawna nie były widziane w pobliżu Iaurel. Miasto ma już za sobą czasy świetności, ale dla wielu ludzi jest bezpiecznym azylem. Wszystko się...