Rozdział XXVIII

2.4K 344 14
                                    

Beleger siedział na krześle w pokoju, który Narran wynajął w gospodzie.
Ręce skrzyżował na piersi i patrzył na mnie spode łba. Jego błękitne oczy sprawiały wrażenie niewyobrażalnie wręcz lodowatych.
Starałam się nie zwracać uwagi na jego wzrok i cierpliwie czekać na przyjście Gilfina, Narrana i Feaela.
Młody mężczyzna w sąsiednim pokoju tłumaczył elfom sytuację.
Przez okno widziałam jak niebo stopniowo rozjaśnia się zwiastując niedaleki wschód słońca.
W końcu do pomieszczenia wszedł Narran, a zaraz za nim elfowie.
Gilfin stanął obok mnie z niepokojem przyglądając się swojemu kuzynowi.
Natomiast Feael zatrzymał się przed Belegerem.
- Masz nam coś do powiedzenia? - spytał.
- Zależy o co wam chodzi - odpowiedział spokojnie siedzący elf patrząc pustym wzrokiem przed siebie.
- Podejrzewamy cię o zdradę Belegerze - wyjaśnił Feael.
Twarz Belegera zadrżała, ale tylko przez moment.
- Och... Doprawdy?
Gilfin westchnął ze smutkiem. Popatrzyłam na niego z współczuciem.
Prawdę mówiąc w głębi serca miałam nadzieję, że moje podejrzenia nie są słuszne.
- Belegerze, na miłość boską! - zawołał Feael. - Zrozum, że mamy prawo cię podejrzewać!
Brak odpowiedzi.
- Jeśli nie jesteś zdrajcą nie masz się czego obawiać przyjacielu - wtrącił Narran. - Daj nam tylko dowód, że możemy ci ufać.
- Wątpicie w kogoś tak zaufanego jak ja tylko dlatego że ona - wskazał na mnie - miała jakiś sen?!
- Nie tylko dlatego - odparł szybko Feael. - Zważ na to, że jako jedyny z nas zauważyłeś wyjście Narrana.
Beleger w końcu skierował wzrok na rozmówcę.
- Gdybyś ty za nim poszedł też byłbyś nazwany zdrajcą?
- Nie wiem. Ale powiedz mi jedno. Dlaczego tylko ty zobaczyłeś jak wychodzi?
- Wiesz przecież, że ja nie sypiam często. Po prostu go dostrzegłem.
- Naprawdę? - dociekał Feael.
Gilfin poruszył się niespokojnie.
- On tego nie wytrzyma - mruknął pod nosem. - Zaraz się zamknie...
Miał rację.
Beleger milczał. Patrzył bez wyrazu przed siebie i tylko co jakiś czas trząsł się lekko.
- Spójrz na mnie - nakazał Feael, ale nie doczekał się spełnienia polecenia. - Musisz zrozumieć, że zbliża się wojna i nie wiemy kto jest naszym wrogiem. Nie mamy jeszcze zebranej armii. Nie sprawiaj nam kolejnego kłopotu, proszę cię!
Znowu brak odpowiedzi.
Feael westchnął ciężko.
- Na razie masz zakaz opuszczania tego pomieszczenia - zarządził.
Wyszliśmy z pokoju, a Beleger pozostał nieruchomy na swoim miejscu.
Ja wychodziłam jako ostatnia i tylko ja zobaczyłam jak po policzku spływa mu pojedyncza łza.

Tom I - Zielona pelerynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz