𝑀𝑎𝑑𝑎𝑟𝑎 𝑈𝑐ℎ𝑖ℎ𝑎 | 𝑀𝑦 𝑙𝑜𝑣𝑒

476 22 7
                                    

⋆౨ৎ˚⟡˖࣪𝐌𝐚𝐝𝐚𝐫𝐚 𝐔𝐜𝐡𝐢𝐡𝐚⋆౨ৎ˚⟡˖࣪

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

⋆౨ৎ˚⟡˖࣪𝐌𝐚𝐝𝐚𝐫𝐚 𝐔𝐜𝐡𝐢𝐡𝐚⋆౨ৎ˚⟡˖࣪

⋆˚࿔ „[...] 𝖠 𝗇𝗂𝖾𝗇𝖺𝗐𝗂ść 𝗋𝗈𝖽𝗓𝗂 𝗌𝗂ę 𝗉𝗈 𝗍𝗈, 𝖺𝖻𝗒 𝗆ó𝖼 𝖼𝗁𝗋𝗈𝗇𝗂ć 𝗆𝗂ł𝗈ść [...]".𝜗𝜚˚⋆


✦•┈๑⋅⋯ ⋯⋅๑┈•✦

Małe ostrzeżenie: w tym rozdziale znajduje się opis ciała po śmierci, jak i w trakcie. Jeśli ktoś jest, wrażliwy na te tematy radzę nie czytać i przejść do innych rozdziałów.

edit: czytając pierwowzór naszła mnie żenada ಠ⁠_⁠ಠ

*✦•┈๑⋅⋯ ⋯⋅๑┈•✦



Spojrzenie onyksowych oczu niespiesznie skierował wprost na nią. W moment krwista czerwień spowiła jego tęczówki przyodziana w fantazyjny, hebanowy wzór. Madara miał wrażenie, jakby ziemia spod jego nóg została mu odebrana, a on zaczął spadać w przepaść, wypełnioną niczym innym jak wszechobecną nicością. Wiedział, że to niemożliwe, przecież twardo stał na trawiastym gruncie. A jednak zdawał sobie sprawę, że bezpowrotnie został pozbawiony jedynej osoby, którą zdołał pokochać, nie wierząc, że jest do tego zdolny.

Nie odrywał od niej wzroku. Żadna rzecz na tym pełnym brutalności świecie nie była w tej chwili tak ważna, jak ona, jego kochana Y/N. Starał się przekonać samego siebie, że ktoś umieścił go w przerażającym genjutsu, a gdy się z niego uwolni, kobieta jego zimnego, złamanego serca obdarzy go promiennym uśmiechem. W jej pięknych e/c tęczówkach zobaczy znany błysk, którego na próżno było szukać u kogoś innego. Chwyci jego zimną i szorstką dłoń i splecie ją ze swoją, ciepłą i miękką, otulając go ciepłem, jakim promieniowała. Na nic zdały się jego złudne próby, aby uśpić rosnącą w nim desperację.

„Ona nie żyje".

Te trzy piekielnie bolesne słowa, odbijały się w jego umyśle jak mantra. Kobieta, która na nowo zaszczepiła w nim ziarnko miłości i dała nadzieję na lepsze dni, leżała kilka stóp od niego. Kremowa jeszcze nie tak dawno skóra przybrała siny odcień. Madara będąc w amoku, bez pośpiechu zrobił kilka kroków naprzód. Żaden z obecnych shinobi nie ośmielił się drgnąć, niektórzy z nich nieświadomie wstrzymywali oddech, bojąc się narazić wielkiemu wojownikowi. Nawet Tobirama, który rzucał pełne podejrzliwości spojrzenia w stronę klanu Uchiha, przymknął powieki, wznosząc za nią modlitwę.

Z niewielkiej odległości metaliczny zapach krwi, stawał się dla niego nie do zniesienia. Kałuża szkarłatnej cieczy otoczyła jej ciało, brukając tętniące życiem zielone źdźbła trawy. Poczuł ogromną gulę w gardle, a serce ścisnęło się w przeogromnym bólu. Nie zliczył, ile razy czuł nieprzyjemną woń krwi na polach bitwy. Jednak zasadniczą różnicą był fakt, że ta krew nie należała do kogoś przypadkowego, tylko do niej. Ostrożnie uklęknął, a cichy brzdęk jego czerwonej zbroi przeciął powietrze niczym najostrzejszy miecz. Utkwił wzrok w jej matowych oczach, które zapadały się w czaszkę, nie mając w sobie ani krzty życia. Patrząc w nie, próbował wyłapać, choć malutki zalążek życia. Nie ważne ile czasu by go tam nie szukał, napotykał jedynie nieobecne spojrzenie.

𝐍𝐀𝐑𝐔𝐓𝐎 𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz