𝐃𝐞𝐢𝐝𝐚𝐫𝐚
"[...] Umrę i stanę się sztuką sam w sobie! [...]."
≪•◦ ❈ ◦•≫≪•◦ ❈ ◦•≫≪•◦ ❈ ◦•≫
Deidara urodził się do bycia artystą.
Podczas lat młodości, które spędził w Iwagakure jako shinobi, odnalazł swoje pełne zamiłowanie w sztuce. Już wtedy zaczął cenić wszelkiego rodzaju działalność artystyczną, jednakże najbardziej tą, którą z dokładnością i zręcznością swoich dłoni wytwarzał. Wydawać by się mogło, że to kruche, gliniane rzeźby, a jednak ostatecznie do wybuchu są przeznaczone. Bo dla samego Deidary sztuka ujawnia swoje ulotne piękno wraz z wybuchem. To właśnie dla niej żyje i za nią chciałby umrzeć.
Rozgoryczenie dotknęło jego duszę na wieść, że wyrażana przez niego forma sztuki nie spotkała się z aprobatą mieszkańców wioski, którzy wybuch utożsamiają ze źródłem niegodziwego zła. Myślał o nich jak o najprawdziwszych ignorantach, nierozumiejących objawienia prawdziwej sztuki. Nie, w ich nieskalanym dobrą ideą umyśle słowo sztuka, płonie ognistym płomieniem, kolejno przeistacza się w lotny popiół, gotów posypać się z ich języków i ulecieć wraz z porywistym wiatrem na kraniec świata.
Niezrozumiany artysta nie miał innego wyjścia, jak porzucić dotychczasowe miejsce, które zwał domem i ruszył ku nieznanemu. Pragnął odnaleźć krainę marzeń, w której bez większych problemów będzie mógł wyrażać swoją sztukę. Niedługo później zbiegły shinobi odnalazł ją wraz ze wstąpieniem w szeregi rosnącego w siłę Akatsuki. Podczas wykonywanych misji, zezwolono mu na pełną swobodę działań. A on choć wiedział, że nie jest to do końca wolność, o jakiej skrycie marzył, to eksplozja jest dla niego najprawdziwszą harmonią.
Dźwięk dla innych nieznośny, dla Deidary brzmi jak najdoskonalsza symfonia, którą mógłby słuchać do nieskończoności. Zabarwienie złociste w zalążku się ujawnia, a kolejno w pomarańczowy się przeistacza. Dla błękitu jego oka to kojąca sceneria z niewytłumaczalnego dla niego samego powodu. A woń, która unosi się po tym wszystkim, wypełnia jego nozdrza i otula jego płuca. To wszystko trwało zaledwie kilka chwil, w porównaniu do nieprzerwanego pędu świata, było to ulotne i zupełnie nic nieznaczące. A jednak to właśnie ta przemijalność, jest dla niego najpiękniejszym momentem, jaki można sobie tylko wyobrazić.
Ekscytacja opadła, a wtedy siedząc na glinianym ptaku, dostrzegł chowającą się za drzewem młodą kobietę. Byłoby to niewygodne dla misji, że wszystko widział naoczny świadek, tak pomyślałby Deidara, gdyby nie to, że dzięki niewielkiej lunecie dostrzegł na jej twarzy niekończące się zachwycenie. Wiatr wprawił w ruch jej włosy w h/c odcieniu, by chwilę później opadły kaskadą na jej plecy. Wargi w kolorze dojrzałego owocu wiśni rozchyliły się i zastygły jak zaklęte. W jej tęczówkach o e/c zabarwieniu ujrzał, migoczące iskierki wybuchu, które niemal jak zaczarowane ugrzęzły w jej oczach, aby odtwarzać się w nieskończoność. A jej ciało otula błękitna sukienka. Zakiełkowała w nim myśl, że jest urodziwa, a reakcja, jaką wywołał na jej delikatnej twarzy, za pomocą swojej sztuki, sprawiła, że serce zabiło mu szybciej.
Wtem ich spojrzenia spotkały się po raz pierwszy, a następnie to ona zaczęła z ciekawością mu się przyglądać. I gdy spojrzenie utkwiła w jego płaszczu, cała jej ekscytacja upadła na rzecz niepewności o swój dalszy los. Od wędrujących tragarzy słyszała liczne przestrogi, aby trzymać się z dala od ludzi noszących hebanowe płaszcze usłane szkarłatnymi chmurami. Deidara zdał sobie sprawę, że zaczęła się go obawiać, a on za wszelką cenę nie mógł dopuścić do tego, by kobieta ulotniła się, za nim pozna jej imię. Dlatego uniósł ręce, aby pokazać jej, że nie ma złych zamiarów. Wymamrotał pod nosem nazwę jutsu, pozostałości glinianych figurek przybrały kształt ptaków i zaczęły tańczyć na niebie.
Ciekawość wygrała z trwogą i ostrożnie wyszła z bezpiecznej przystani drzew i wyszła mu na spotkanie. Wodziła wzrokiem za glinianymi ptakami, które wykonywały płynne akrobacje, snując się w jej stronę. Patrzyła na nie z zachwyceniem i nie czekając dłużej, dołączyła do ich tańca. Kołysała ciałem, czując się przy tym beztrosko, jak gdyby nie pamiętała, że jeszcze chwilę temu odczuwała niepokój. Wszystko wokół niej zaczęło wirować, ale ona zdawała się tym nie przejmować. Uniesionymi w górze ramionami tworzyła w powietrzu liczne fale, a przy każdym obrocie, towarzyszył jej radosny śmiech. Czuła na sobie jego wzrok, a to dodawało jej śmiałości w ruchach. Szczęście przepływało przez nią i nagle poczuła się wolna.
Deidara wpatrywał się w nią jak zaczarowany, chłonąc każdy najmniejszy ruch jej ciała. Przeszukiwał potoki myśli, by opisać, to co widzi błękitem swoich oczu. A jednak na myśl przyszło mu tylko jedno. To właśnie prawdziwa sztuka. Jego usta wygięły się w najprawdziwszy uśmiech, który nie gościł u niego od niepamiętnych czasów. Nie czekając dłużej, gliniane figurki ptaków przywołał nieco wyżej, aby spełniły swoje ostateczne przeznaczenie. Lekko zdyszana i z wypiekami na policzkach patrzyła na drobne eksplozje usłane na niebie. Zafascynowana tym widokiem nie zwróciła uwagi na zbliżającego się w jej stronę mężczyznę. A gdy znajdował się od niej kilka kroków, odważnie rzekł.
— Bądź dla mnie inspiracją do tworzenia sztuki.
≪•◦ ❈ ◦•≫≪•◦ ❈ ◦•≫≪•◦ ❈ ◦•≫
Chwila ciszy za to, że wstawiłam rozdział i dla sztuki!
CZYTASZ
𝐍𝐀𝐑𝐔𝐓𝐎 𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐒
Fanfiction˚ ༘✶ ⋆。˚ ⁀➷ 𝓝𝓐𝓡𝓤𝓣𝓞 [𝐏𝐋] ❝one shoty, w których postacie ożywają, a wyobraźnia nie ma żadnych granic❞. ➵ cofnęłam publikację części rozdziałów, by na spokojnie je poprawić. Zostawiłam te, które zostały poprawione, bądź tej korekty nie wymaga...