𝔐𝔞𝔡𝔞𝔯𝔞 𝔘𝔠𝔥𝔦𝔥𝔞
„Kiedy mężczyzna uczy się kochać, musi ponosić ryzyko nienawiści."
══════ •『 ♡ 』• ══════
Krzyk agonii rozbrzmiał po raz kolejny, gdy jeden z shinobi doświadczył jedną z najsilniejszych i najmroczniejszych iluzji. Jego błękitne tęczówki rozszerzyły się do granic możliwości, wydał ostatnie tchnienie i jego ciało runęło z hukiem na skaliste podłoże. Na polu walki, zapach krwi i martwych ciał nie był niczym niezwykłym dla kogoś takiego jak Madara Uchiha. Lata spędzone na wojnach wyrobiły w nim nieczułość na taki stan rzeczy. Ze wciąż aktywowanym sharinganem odwrócił się w stronę jedynej kobiety, jaką zdołał obdarzyć miłością. Tylko po to, by zobaczyć, jak układa dłonie w odpowiednie pieczęcie i po chwili wykrzykuje nazwę jednej z technik używanych przez klan Uchiha.
— Uwolnienie Ognia: Technika Wielkiej Kuli Ognia!
W jednej chwili ogromny żar płomieni wydostał się, z jej malinowych ust rozprzestrzeniając się wokół. Patrzył, jak na twarzach ich wrogów maluje się czyste przerażenie. Czuł się za hipnotyzowany. Y/N kolejno walczyła z shinobi a jej ruchy, które przynosiły, śmierć dla tych nieszczęśników dla Madary wyglądały jak najpiękniejszy taniec. W swojej głowie próbował dopasować odpowiednie słowa, jakimi mógł, opisać to, co teraz widzi. Gracja i doskonała precyzyjna. Tak to brzmiało idealnie. Dla niego była, to czysta abstrakcja jak ktoś mógł być tak doskonały. A jednak nie mógł powiedzieć, że w pełni nie przekazał, jej tego, co tak naprawdę czuje.
Po tym, jak jego własny klan odwrócił się, od niego nie pozostało mu nic innego jak opuścić wioskę. Czuł się nierozumiany, nawet gdy Hashirama starał się, go przekonać nie zmieniło to jego zdania. Wszystko to było niczym innym jak dziecinnymi mrzonkami, które dzielił z nim, gdy był młodszy. Teraz było inaczej, dorośli a mimo to świat pozostawał nadal tak samo zepsuty, jak dawniej. I tylko Y/N potrafiła go zrozumieć. Jedyna w swoim rodzaju kobieta Uchiha, która stała się dla niego najważniejszą rzeczą, jaka mogła mu się przytrafić.
Z każdym wykonanym przez nią ruchem, jej długie kruczoczarne włosy kołysały się, odsłaniając jej nieskazitelną s/c skórę. Jej spojrzenie było twarde i ani na moment nie wyrażało wahania przed pobrudzeniem sobie rąk krwią. Przez ułamek sekundy czuł, jakby od nowa się w niej zakochał.
I wtedy sobie o czymś przypomniał. Sięgnął ręką do łańcuszka, który był zawieszony na jego szyi. Tym, czego szukał był pierścień, który należał do jego matki. Madara nie był sentymentalny, uważał, że to bzdety, które są nic nieznaczące i przynoszą jedynie ból. Jednak z jakiegoś powodu nosił ten pierścień przy sobie. Być może dlatego, że jego matka była uosobieniem siły, przy czym jednocześnie zachowywała, wdzięk jak przystało na żonę głowy klanu.
Y/N wykończyła ostatniego shinobi, którego ciało upadło bezwładnie tuż obok niej. Zmarszczyła brwi na plamę krwi, która pobrudziła jej strój. Widząc, że mają, trochę czasu na wytchnięcie ruszył, pewnym krokiem skrzętnie ukrywając swoje zdenerwowanie. I gdy znalazł się przy niej, wszelkie negatywne emocje go opuściły. Teraz był całkowicie pewny. Dlatego, nim kobieta zdążyła jakkolwiek się odezwać, uklęknął przed nią na jedno kolano.— Y/N Uchiha, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie u mego boku. Po śmierci Izuny straciłem, światło w swoim życiu i otoczyłem się jedynie nieskończonym mrokiem. Jednak zdołałaś na nowo wpuścić do mojej skorupy ciepłe promyki niczym słońce. Dlatego byłbym skończonym głupcem, gdybym pozwolił im odejść — zrobił pauzę —Stąd też moje pytanie, czy zechcesz do końca życia być dla mnie słońcem?
Y/N patrzyła w szoku. Wiedziała, że Madara nie był wylewny, jeśli chodzi o emocje. Mimo to czuła się przez niego kochana. Jednak to, co właśnie usłyszała, roztopiło jej serce. Upadła na kolana i wtuliła się w klatkę piersiową Madary, szepcząc przy tym tak. Pozwolił sobie na drobny chichot i objął ją, nie zważając na ślady krwi. Gdy się od niego odsunęła, chwycił jej dłoń i wsunął pierścień na jej serdeczny palec. Wpatrywała się w niego, szyna była wykonana ze srebra, wystawały z niej łapki, które podtrzymywały kamienie. Mimo wszystko to one zwracały na siebie dużą uwagę. Granat i onyks, niemal połączone w jedno.
—Jest prześliczny — z wrażenia nie mogła wysilić się na coś więcej.Spojrzała swojemu narzeczonemu w oczy. Jej narzeczony, brzmiało to dla niej pięknie. I gdy chciała spędzić dłużej tę wspaniałą chwilę, wiedziała, że nadal znajdują się na terytorium wroga. Oboje wyczuli zbliżające się do nich sygnatury chakry i była to kwestia kilku minut, aż tutaj dotrą.
— Chciałabym, móc uczcić odpowiednio ten moment, ale na razie musimy zająć się tymi tu — powiedziała niechętnie.I gdy tylko skończyła zdanie, kolejna grupa shinobi zjawiła się, otaczając ich dwójkę. Świeżo upieczeni narzeczeni odwrócili się do siebie plecami, aktywując dojutsu swojego klanu. Na ich ustach zatańczyły pewne siebie uśmieszki, łaknące rozlewu krwi.
— Gotowa? — zapytał.— Jak nigdy.
══════ •『 ♡ 』• ══════
Witam, Was.
Od razu przeproszę za nikłą aktywność, jednak ostatnio wena na trochę mnie opuściła, mimo to udało mi się coś stworzyć. Mam nadzieję, że Wam się spodobało i trzymajcie się cieplutko! <3
Vanilla
CZYTASZ
𝐍𝐀𝐑𝐔𝐓𝐎 𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐒
Fanfiction˚ ༘✶ ⋆。˚ ⁀➷ 𝓝𝓐𝓡𝓤𝓣𝓞 [𝐏𝐋] ❝one shoty, w których postacie ożywają, a wyobraźnia nie ma żadnych granic❞. ➵ cofnęłam publikację części rozdziałów, by na spokojnie je poprawić. Zostawiłam te, które zostały poprawione, bądź tej korekty nie wymaga...