24. koszmar na ulicy hawkins

345 32 7
                                    

tak, wróciłam i tak wiem, że czwartek to nie wtorek........
na dole jest ważna notka, w sumie moje wyjaśnienia.
trochę głupio mi prosić, ale zostawcie gwiazdkę i jakieś komentarze, znaki po sobie, proszę.

PRZEBIERZMY SIĘ ZA DRUŻYNĘ DETEKTYWÓW NA HALLOWEEN — powiedziała nagle Ringo, dekoncentrując Steve'a, który skupiał się na drodze przed nim. Rzucił jej niepewne spojrzenie.

—My, czyli kto?

—Ja, ty, Nancy, Jonathan i mam nadzieję, że Jessica — wymieniła. Właściwie, to nie powiedziała jeszcze reszcie o jej planach na kostiumy, ale jej umiejętności przekonywania, nigdy nie zawodziły.

—Nie ma szans — zaśmiał się. — Nie będę się przebierał na Halloween. Mamy siedemnaście lat, Ringo.

—I co z tego? Drużyna detektywów była ikoniczna za czasów naszego dzieciństwa, a teraz chcesz odrzucić wszystkie wspomnienia, bo nie chcesz być Fredem?

—Fredem? — zaśmiał się ponownie, przejeżdżając oczami po parkingu szkolnym, poszukując miejsca. — Zdecydowanie jestem Kudłatym.

—Nie, Jonathan jest Kudłatym — zaprzeczyła, a na jej twarzy pojawiła się zmarszczka. — Nie kłóć się ze mną, Fred.

—Dlaczego niby Jonathan ma być Kudłatym? To nie ma sensu.

—Bo on jest fajnym gościem, który mógłby być tak popularny jak Fred, gdyby chciał, ale nie chce, plus nie zdziwiłabym się, jakbym zobaczyła go w pokoju palącego trawę z psem — wyjaśniła. Wpadła na ten pomysł poprzedniej nocy, kiedy jeszcze nie sądziła, że w ogóle będą się przebierać - teraz nie widziała innej opcji.

—A reszta się zgodziła? — zapytał, wyjmując kluczyk ze stacyjki.

—Nie, ale się zgodzą.

—Jesteś tego taka pewna?

—A chcecie mnie wszyscy wysłuchiwać aż do Halloween? — podniosła brew, powodując, że na jego twarzy pojawił się grymas.

—Fakt, nikt by nie chciał — zaśmiał się, schylił się i z tylnych siedzeń wziął kilka kartek papieru. — Słuchaj... zrobisz coś dla mnie?

—Co to jest? — zapytała, wpatrując się w kartki.

—Napisałem esej do college'u i... chcę się po prostu upewnić, że jest w porządku. Zerkniesz na niego? — poprosił nerwowo, sprawiając, że jej serce zaczęło bić szybciej przez to jak słodki był.

—Oo, Fre- Steve! — zawołała i pokiwała głową, biorąc od niego papiery. — Oczywiście, że ci pomogę. Zawsze.

Oboje byli cicho, kiedy oczy dziewczyny śledziły tekst i marszczyły się na błędy gramatyczne i bezsensownie dodane momenty. Wymusiła uśmiech, by nie zranić jego uczuć, gdyż tak bardzo jej na nim zależało.

Kiedy czytała ostatnią stronę, chłopak zaczął z nerwów podgryzać skórki od paznokci i oglądać się na boki. Nie mógł tego znieść.

—Porażka, wiem — skomentował, wzruszając ramionami.

—Nie jest tak źle, zamknij się — wywróciła oczami, doczytując ostatni wers mimo tego, że miała już wyrobioną opinię na temat jego eseju. To była porażka. Ale zamierzała mu pomóc ją naprawić.

—No ale nie jest też dobre — powiedział to tak, jakby go to nie obchodziło, ale Ringo wiedziała, że było odwrotnie.

—Jest parę prostych rzeczy, które musimy naprawić. Jakby to twoje pierwsze podejście, no nie?

slow ride | STEVE HARRINGTONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz