Rozdział XVI
Max
Cillian wszedł do kuchni i wyjął butelkę wody z lodówki uważnie mi się przyglądając. Starałem się zignorować jego spojrzenie ale niewiele to dało bo dupek stanął naprzeciwko mnie i niemal dychał mi w twarz. Nie reagowałem starając się skupić na tym co pisałem na laptopie. Wiedziałem, że cierpliwość Cilliana to krótki lont, więc i bez mojej reakcji szybko powie co ma do powiedzenia. Wiedziałem nawet doskonale do czego uderzy tym razem. Temat Morringa wciąż pozostaje bez zmian mimo, iż minęły już cztery dni od naszej ostatniej wiadomości z policji. Cillian też nie potrafił wykopać tego skurwysyna z pod ziemi, co mi się nie podobało jeszcze bardziej. Nie spodziewałem się więc nowych informacji na tym polu. Od naszego małego przedstawienia z Sophie minął jeden dzień. Gdy Sophie wyszła z domu, Cilliana już w nim nie było. Całą noc znów spędziłem w jej mieszkaniu i stamtąd zawiozłem ją do pracy. Dziś rano byłem znów w Milton i zamiast po tym jechać do biura postanowiłem zająć się pracą w domu. Czekałem, aż Sophie napisze mi że jest gotowa by się spotkać i nie ukrywam irytował mnie fakt, że dochodziła już ósma a ona nie wysłała pieprzonego smsa. Co tylko dodawało do mojego podminowania, gdy Cillian dość ostentacyjnie próbował mnie wyprowadzić z równowagi.
- Chcesz o tym pogadać?
- O czym? - Zapytałem cicho nawet nie podnosząc głowy znad klawiatury.
- O wczorajszej sytuacji?
- Powiedziałem już wszystko co miałem do powiedzenia – wzruszyłem ramionami i spojrzałem znów na jego twarz.
- Tak, dość dosadnie powiedziałeś, że to było jednorazowe i jeżeli choć raz spojrzę krzywo w jej stronę to mnie zabijesz – powiedział z szerokim uśmiechem na ustach.
Skrzywiłem się, gdy zacytował moje słowa, ale tylko wewnętrznie rzecz jasna. Ta kupa mięśni nie potrzebowała jeszcze bardziej mojego dyskomfortu. Podniecała mnie świadomość, że ktoś obserwuje jak się pieprzę, to żadna zbrodnia. I choć chciałem doświadczyć tego z Sophie wiedziałem, że to był jednorazowy eksperyment. Ufałem Cillianowi i wiedziałem, że choć wybrałem go by był naszym widzem jasno i ostatecznie określiłem granice, które on zrozumiał bez problemu. Dlaczego nie pozwoliłeś mu mnie dotknąć? To pytanie raz po raz pojawiało się w mojej głowie wymówione jej cichym, niepewnym głosem. Nie odpowiedziałem na nie, bo nie potrafiłem. Spojrzenie jej pięknych szmaragdowych oczu wpatrzone we mnie w tamtym momencie dosłownie odebrało mi pieprzoną mowę. Jedyne co chciałem to przyciągnąć ją do siebie i zatrzymać w swoich ramionach. Wiedziałem dlaczego, ale chyba nie byłem gotowy powiedzieć tego głośno. Wtedy to stałoby się rzeczywistością, a na to nie miałem ani ochoty ani odwagi. Jestem tchórzliwym bohaterem, jakoś z tym żyję. Odsunąłem się na krześle i spojrzałem na niego unosząc brew w pytaniu. W odpowiedzi posłał mi swój cwaniacki uśmieszek i pochylił się nad blatem. Jego oczy migały radośnie, co jeszcze bardziej wywoływało moje poczucie beznadziei.
- Więc co chcesz jeszcze powiedzieć?
- Że będąc świadkiem tego wszystkiego radzę ci w końcu zadzwonić do Jake'a.
- Mówisz poważnie?
- Stary obaj wiemy, że to gówno zaraz uderzy w wentylator – powiedział i uniósł ręce w goście poddania. - Zrób to jak najszybciej. Obaj wiemy, że Jake rozkwasi ci mordę z nie jednego, a dwóch powodów, nie lepiej mieć to już za sobą? Poza tym, nieobecność Morringa przypomina mi pieprzoną ciszę przed burzą. Im szybciej Jake będzie tym lepiej.
Zagryzłem mocno wargę powstrzymując się od komentarza, bo niestety Cillian po raz kolejny miał rację. Jake wracał dopiero za pięć długich dni. Z jednej strony mogłem już przetrzymać ten czas tak jak przetrzymałem ostatni czas, ale niestety czułem to samo co Cillian. Starałem się codziennie usuwać ten niepokój w tył i funkcjonować normalnie, zwłaszcza, gdy przebywałem w towarzystwie Sophie. Niechciałem ją denerwować bardziej niż już była zdenerwowana. Byłem z niej cholernie dumny za to jak silna była i jak odważna, otwarta i po prostu cudowna. Spojrzałem na przyjaciela i skinąłem mu głową w ciszy przyjmując jego radę. Cillian oddał gest i zaraz potem wyszedł z domu by dać mi przestrzeń. Spojrzałem na telefon jakby zaraz miał wybuchnąć i jęknąłem. Była ósma, Sophie nadal nic nie pisała do mnie i zaczynałem się martwić jeszcze o nią. Postanowiłem dać jej czas do dziewiątej i wtedy po prostu do niej pojechać. Do tego czasu cóż, mogłem w końcu zrobić to co powinienem. Odebrał po drugim sygnale.
CZYTASZ
Boston in love | [18+] ZAKOŃCZONE
RomanceKażdy z nas ma taką osobę, która go irytuje jak tylko pojawi się w zasięgu wzroku bądź słuchu. Jest jak irytujący owad, swędzące ugryzienie czy przeklęty puzzel, który nigdzie nie pasuje. Łapiecie o co mi chodzi? Właśnie tym od zawsze była dla mnie...