Rozdział XIX
Sophie
Zadzwoniłam do Jake'a jak tylko skończyłam śniadanie i przysięgam, że chyba czekał wpatrując się w telefon bo odebrał ledwie po jednym sygnale. Oczywiście nie mogliśmy się umówić na miejscu. Musiałam wysłuchać krótkiego wykładu dlaczego po mnie przyjedzie, ale wytrzymałam to i nawet zdołałam pozostać uśmiechnięta. Po rozmowie z bratem rozlokowałam się przy kuchennej wyspie z laptopem i postanowiłam skupić się na pracy. Teraz, gdy Jake był już w mieście i wiedział o mnie i Maxie, chociaż połowa moim zmartwień odeszła. O dziwo w przeciwieństwie do wczorajszego dnia dziś faktycznie czułam się kreatywna i produktywna na tyle by coś stworzyć. Nawet nie zorientowałam się, że jest tak późno dopóki ktoś nie zadzwonił do drzwi i Cillian natychmiast pojawił się w korytarzu.
- Ruth, poczekaj sekundę - powiedział do telefonu, który trzymał przy uchu, a potem rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. - Cześć, Jake.
- Cześć.
Poderwałam się na nogi i wyjrzałam do korytarza zaskoczona widokiem brata, a potem zerknęłam na zegarek. Chryste pół dnia mi zleciało nawet nie wiem kiedy.
- Już się zbieram, muszę tylko... - przerwałam, bo Cillian uniósł palec do góry skutecznie uciszając nas oboje.
- Ruth, muszę kończyć - rzucił i westchnął cicho. - Dobrze, zrób to, ale przysięgam jeżeli coś ci się stanie to zanim Mad mnie dorwie pożałujesz.
W słuchawce rozległ się głośny damski śmiech, a oblicze Cilliana złagodniało jak zawsze, gdy rozmawiał z kimś kto był dla niego bliski. Ostatnio zauważyłam, że nawet dla mnie stał sie nieco bardziej przystępny. Rozpoznałam również imię menagerki w jego klubie. Powiedział mi kiedyś, że jest w ciąży i teraz była w trakcie szkolenia swojej następczyni. Tym bardziej byłam wdzięczna Cillianowi, że w takim momencie przyjechał na tak długo do Bostonu.
- Gdzie idziecie? - Zapytał kończąc rozmowę i patrząc na Jake'a, który uniósł wysoko brew i parsknął.
- Chyba nie masz zamiaru nas pilnować? - Zapytałam czujnie.
- Przypominam, że też muszę jeść.
- Do Beth's najpewniej - powiedział Jake patrząc na mnie wymownie. - O ile ubierzesz się zanim skończy im się oferta.
Od razu ruszyłam do sypialni Maxa i szybko wciągnęłam na siebie czarne body i jeansy, które wcześniej przygotowałam. Poprawiłam włosy w kucyku i sięgnęłam po okulary przeciwsłoneczne, które zostawiłam wczoraj na komodzie. Jake obrzucił mnie spojrzeniem od góry do dołu i przysięgam skrzywił się lekko, gdy zobaczył z których drzwi wychodzę. Cilliana nie było w pobliżu więc założyłam, że jednak nie wybiera się z nami. Zapewne Jake powiedział parę słów. Po kilku minutach wsiadałam już do jego pick upa i przygotowałam się mentalnie na wykład. Jake milczał przez dobre kilka minut, co tylko potęgowało moje zdenerwowanie. Jake nie miał w zwyczaju nic nie mówić, zazwyczaj parł od razu i mówił co chciał.
- Więc - zaczęłam cicho nie mogąc już dłużej znieść ciszy. - Zapewne masz wiele do powiedzenia.
- Niezbyt wiele.
Mruknęłam w odpowiedzi i musiałam zdusić w sobie głupi śmiech, który całkiem irracjonalnie zaczął narastać w moim gardle. W końcu nie wytrzymałam i parsknęłam cicho czym zarobiłam wściekłe spojrzenie od Jake'a.
- Jake, serio - zaczęłam i odetchnęłam by się uspokoić. - Nie masz się czym martwić. Jestem dużą dziewczynką, a Max jest Maxem.
- I właśnie tego się obawiam - warknął cicho włączając jednocześnie kierunkowskaz.
CZYTASZ
Boston in love | [18+] ZAKOŃCZONE
RomanceKażdy z nas ma taką osobę, która go irytuje jak tylko pojawi się w zasięgu wzroku bądź słuchu. Jest jak irytujący owad, swędzące ugryzienie czy przeklęty puzzel, który nigdzie nie pasuje. Łapiecie o co mi chodzi? Właśnie tym od zawsze była dla mnie...