Zhongli x Childe - „Wrócę"

577 32 12
                                    

Liczba słów: 1951

Poranna morska bryza orzeźwiała mieszkańców, którzy rozkładali towar na dzisiejszy dzień. Większości osób ruchy były mozolne, jakby się nie spieszyli z pracą. Wiatr również przelatywał przez port, wywołując chłodne rumieńce na policzkach. Zacumowane statki bujały się lekko przez fale, a inne dopiero pojawiały się na horyzoncie. Nadal na terenie panowała cisza, ponieważ biegające dzieci i reszta społeczności nie zbudziła się ze snu.

Na dostojnym wielkim statku wciąż były szmery oraz załoga się zbierała. Drewniane skrzynie wciągali na pokład, jak i inne zapakowane obiekty. Błękitna flaga z wyraźnym zarysem pewnego kształtu powiewała na maszcie, rozgłaszając wszystkim wokoło, dokąd ten statek wypływa. Dwie osoby stały niedaleko wejścia, które wiedziały, że muszą się dzisiaj pożegnać. 

— Ja... jeszcze przed twoim wyjazdem mam prezent dla ciebie — powiedział brunet, przerywając tą dosyć niezręczną ciszę.

Ajax poskoczył na dźwięk słów mężczyzny. Zaczynał kołysać się na stopach i podekscytował się podarunkiem od przyjaciela. Od razu zauważył ten elegancko zapakowany prezent w rękach bruneta, kiedy przyszedł do portu, a Zhongli na niego czekał. W duszy również się cieszył z tego, że ten zdecydował się jeszcze z nim pożegnać, zanim wyjedzie.

— Nie mogę się doczekać sprawdzenia, co tam ukrywasz przede mną. Uwielbiam niespodzianki — odrzekł zadowolony.

— Tak, wiem o tym — zaśmiał się Zhongli, a następnie westchnął. — Proszę, mam nadzieję, że ci się spodoba — dodał, wyciągając smukłe małe pudełko w ozdobnym złotym papierem, które zostało przeplatane krwisto czerwoną wstęgą.

Childe z chęcią przyjął prezent, aby kolejno ściągnąć przeszkody w celu dotarcia do ukrytej rzeczy. Po uchyleniu wieka pudełka ujrzał w identycznym kolorze co kokarda jakiś materiał. Dotknął go i ucisnął, będąc pod wrażeniem miękkości tkaniny. Wyciągnął podarunek z pudełka, a później zrozumiał, że to szal. Podniósł oczy w górę, gdzie napotkał oczekujące złote oczy.

— Już wieki temu byłem w Shneznayii, ale nadal pamiętam, jak tam było zimno — zaczął Zhongli z wstydliwymi rumieńcami na twarzy. — Kiedy wczoraj się pakowałeś, zobaczyłem, że twój szalik jest dziurawy, więc pomyślałem, że mógłbym tobie sprawić nowy. Czasu nie było dużo, ale znalazłem sprzedawcę, który sprzedawał kaszmir i zapewniał, że cieplejszego materiału nie ma. Później poszedłem do-

— Nie musisz się tłumaczyć — przerwał mężczyźnie Tartaglia. — Jest idealny. Dziękuję.

Ajax nie kłamał. Pamiętał swój poprzedni szal, który jest gdzieś upchany na dole torby i wydziergała dla niego matka, gdy miał gdzieś dziesięć lat. Nie byli zbytnio bogaci, aby wydać oszczędności na niepotrzebne ciuchy, więc używał go przez dłuższy czas, że aż znalazł się w takim stanie. Mimo późniejszego wstąpienia w Fatui, nadal nie kupił nowego okrycia, ponieważ jednak mial sentyment do szala.

Childe odłożył pudło na skrzynie obok nich, zanim wziął prezent w ręce. Pogłaskał tkaninę, a następnie zdecydował się je zawiesić na swojej szyi. Od razu przyjemny materiał otulił go, gdy sam wciągnął woń nowo zakupionej rzeczy i wyczuł charakterystyczną ziemistość połączoną z drzewem sandałowej. Momentalnie rozpoznał, że to zapach Zhongliego. Ukrył swój uśmiech pod szalikiem, zastanawiając się, czy archon popsikał specjalnie prezent swoimi perfumami.

— I jak się prezentuje? — zapytał, zwracając się do przyjaciela.

Brunet z zafascynowaniem wpatrywał się w chłopaka. Kolor perfekcyjnie komponował się z błękitnymi oczami, w których odbijały się fale, oraz rozświetlonymi przez słonce rudymi włosami. Nawet nie przeszkadzały zaczerwienione policzki potęgujące odcień szala. Zhongli sam był dumny z siebie, że mógł w takiej osłonie zobaczył Tartaglie.

One shits - Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz