1.

427 18 44
                                    

- Pa, mamo! - krzyknąłem otwierając drzwi i zakładając plecak na jedno ramię.

- Miłego dnia w szkole! - odmachała mi na pożegnanie, a ja zamknąłem drzwi.

Usiadłem na tylnim siedzeniu.

- No to w drogę! - rzekł mój brat i włożył klucze do stacyjki, po czym je przekręcił. Samochód jednak jedynie zawarczał. - Dziwne...

- Ja to zrobię - wtrąciła się dziewczynka siedząca na miejscu pasażera. Zamknęła oczy i lekko przekręciła głowę, a auto natychmiast odpaliło.

- Dzięki, mała - mój brat pogłaskał ją po głowie.

- Do usług - wyszczerzyła się.

Ruszyliśmy.

Hej! Jestem Will Byers. Niedawno wraz z mamą, bratem i siostrą wprowadziliśmy się do Hawkins. Wszystko przez wydarzenia, które działy się w poprzedniej szkole. Mam pewien sekret, o którym wie tylko mój brat - Jonathan. Nie potrafiłem przyznać się do tego mamie, a Jane by nie zrozumiała. No właśnie, Jane... To moja młodsza siostrzyczka. Ale nie jest zwykłym dzieckiem. Ma bowiem w sobie nieludzkie moce. Potrafi unosi przedmioty, otwierać drzwi mocą swojego umysłu, a także czasem przekręcać kluczyk w stacyjce, kiedy samochód Jonathana postanowi się na nas obrazić. Spytacie pewnie dlaczego nie mieszka z nami nasz ojciec. Cóż... Nasz tata zginął podczas jednej z misji. Był wojskowym. I walczył o lepsze życie dla nas i naszego kraju. Tuż przed wyruszeniem na nią spłodził Jane. Dlatego nasza matka tak bardzo ją kocha. Twierdzi, że to ostatnia pamiątka po naszym ojcu, że to dar od losu i cud Boży. Jeśli mam być szczery, to średnio w to wierzę, ale przynajmniej nasza rodzicielka jest szczęśliwa. Mogę się założyć, że ciekawi was także jaki sekret w sobie skrywam. A mianowicie chodzi o to, że jestem... Albo nie, wam też jeszcze nie powiem.

- Jesteśmy! - samochód zatrzymał się z piskiem opon na parkingu szkolnym. - Wyskakujcie, odbiorę was o 15.

- Pa, braciszku! - uśmiechnęła się Jane.

- Do zobaczenia - pożegnałem się z nim i ruszyłem wraz z siostrą w kierunku wejścia.

Spotkaliśmy się z dość dziwnymi spojrzeniami innych uczniów. Może też dlatego, że wyróżnialiśmy się dość mocno na ich tle. Nasze ubrania nie były nowym krzykiem mody i nie były też najświeższe, ale nie stać nas było na lepsze. Pieniądze w naszej rodzinie nigdy nie grały dużej roli. Mama zawsze powtarzała, że nieważne jak bogaty jesteś, jeśli nie masz miłości, to nie możesz być szczęśliwy. Ale ja nie miałem ani tego ani tego, więc nawet w połowie nie odczuwałem szczęścia. Mógłbym nawet powiedzieć, że wcale go nie czułem. Od czasu śmierci ojca coś się we mnie zmieniło. Zrozumiałem, że gdzieś za rogiem także na mnie czekać może śmierć. I czasem jak patrzyłem na Jane, na jej dziecięcą radość, na jej nieświadomość w otaczającym ją świecie, mimo że miała już 11 lat, to chciałem wrócić do tamtych czasów, kiedy nic mnie nie obchodziło, kiedy nie miałem żadnych zmartwień i po prostu żyłem chwilą.

Rozdzieliliśmy się. Jane poszła na oddział gimnazjalny, a ja skierowałem się na licealny. Nie miałem pojęcia gdzie iść, więc pytałem kilka napotkanych osób gdzie jest klasa 9. W końcu odnalazłem swoją grupę. Oczywiście od razu przeszyli mnie wzrokiem.

- No proszę proszę, chyba jakiś bezdomny się do nas przypałętał. Chcesz może dwa złote na piwo? - zaśmiała się blondynka wraz z kilkoma swoimi koleżankami.

- Dwa złote? Błagam cię, dziewczyno, przeceniasz się. Jestem pewna, że żaden bezdomny nie wziąłby od ciebie nawet grosza - przygadała jej inna dziewczyna. Miała rude włosy i niebieskie oczy, a jej nos i policzki pokrywały piegi.

- Pff - oburzyła się blondwłosa.

Po chwili zadzwonił dzwonek. Weszliśmy całą klasą do sali. Ja ostatni. Zająłem także ostatnie wolne miejsce w najgorszym położeniu - druga ławka na samym środku. Myślałem, że zapadnę się pod ziemię. W szczególności już w momencie, kiedy zostałem zaproszony przez nauczyciela na środek sali i przedstawiony pozostałym uczniom.

- Oto Will Byers. Będzie z nami w tym roku uczęszczał do klasy. Przywitajcie go ciepło - ogłosił.

Usłyszałem szepty i zobaczyłem wymowne spojrzenia. Natychmiast wróciłem do ławki i myślałem, że się poryczę. I tak, wewnętrznie płakałem, ale nie pokazałem tego na zewnątrz. Świetne pierwsze wrażenie, Byers.

***

Na długiej przerwie udałem się na boisko. Siedziałem w cieniu pod drzewem praktycznie przy samej siatce i do tego jak najdalej od jakichkolwiek żywych istot. Widziałem jednak jak niektórzy z uczniów grają w kosza, inni w siatkę, inni w piłkę nożną, a jeszcze inni w tenisa czy po prostu biegali. Otworzyłem swoją śniadaniówkę i wyjąłem z niej kanapkę. Zacząłem powoli jeść, kiedy usłyszałem kroki. Postanowiłem je zignorować. Nie chciałem żeby ktoś znowu zaczął mnie wyzywać. Chciałem się od tego odciąć.

- Czemu tu siedzisz tak sam? - odezwał się jakiś chłopak.

- Lubię siedzieć samemu - odparłem krótko i wziąłem gryza kanapki.

- Pierwszy dzień jest ciężki, ale uwierz mi, będzie lepiej - kontynuował.

- Skąd wiesz? - spytałem podnosząc głowę.

- Jesteśmy w jednej klasie. I uwierz lub nie, ale też miałem tu ciężkie początki. Możemy się zakolegować - mówił z dużym uśmiechem.

- Niby dlaczego? - uniosłem brew. - Dlaczego miałbyś się ze mną zakolegować?

- Bo chcę Ci pomóc. Jestem Mike, a ty? - wyciągnął do mnie rękę.

- Will - odparłem po chwili ciszy i ścisnąłem jego dłoń. Nasze spojrzenia spotkały się na długą chwilę, po czym ciemnowłosy chłopak ponownie się uśmiechnął. W moim ciele narosło dziwne napięcie. Od tej chwili już wiedziałem, że moje życie obróci się o 180°...

❎ Mój brat jest gejem II BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz