10.

131 10 29
                                    

To wszystko wydarzyło się tak szybko. Najpierw pożar w szkole, noc w moim domu, wyprawa do lasu, podczas której zaginął nasz kolega, a teraz? W moich objęciach był chłopak, który do tej pory był dla mnie jak każdy inny, a jednak w tamtym momencie coś się zmieniło.

Ale zacznę od początku.

Podczas gdy siedzieliśmy w mojej piwnicy, Will na chwilę zamarł. Przeraziło mnie to. Okropnie się zmartwiłem, że coś się stało, ale jak się później okazało, po prostu bardzo martwił się o swoją rodzinę. Rozumiałem go. Sam nie przeżyłbym, gdyby moim siostrom coś się stało. Nie odstąpiłem go na krok, dopóki nie zasnął na sofie. Ja jednak ani na chwilę nie zmrużyłem oka. Coś kazało mi zostać na warcie. Taki dziwny, nieuzasadniony niepokój, który narastał w głębi mnie. Jednocześnie sprawa z listami, które w ostatnim czasie ktoś zaczął podrzucać mi do szafki, a nawet czasem zdarzyło się, że do plecaka, nie dawała mi spokoju. Wyciągnąłem je wszystkie z drugiej kieszeni plecaka i rozłożyłem na ziemi. Pierwszy list był dłuższy od pozostałych. Ale reszta dawała pojedyncze wskazówki na nadawcę. Były tam też czasem zawarte słowa, które często zdarzało mi się powtarzać, co znaczyło, że ta osoba mnie bardzo dobrze zna. Niestety miałem całkowitą pustkę w głowie, brak jakiegokolwiek pomysłu, kim mogła być ta dziewczyna. W pewnym momencie po prostu się poddałem. Pozbierałem je i ponownie wrzuciłem głęboko do środkowej kieszeni plecaka.

Z samego rana wyruszyliśmy na rowerach do lasu. Szukaliśmy aż do zachodu, ale nie wpadliśmy na żaden trop. Do poszukiwań dołączyła się siostra Lucasa i siostra Willa. Ta druga była o wiele mniej spodziewana. Między rodzeństwem doszło nawet do kłótni, a wtedy zobaczyłem w Jane naprawdę dojrzałą dziewczynę. Byłem wręcz pewien po mojej pierwszej rozmowie z Byers'em, że jego siostra jest w jakimś stopniu autystykiem, ale teraz miałem wątpliwości. Co w takim razie innego mogła "mieć"? Nie miałem czasu, aby się nad tym zastanawiać, bo już po chwili odkryliśmy, że jednej osoby brakuje - Dustina. Nawoływaliśmy ile sił w płucach, ale zero jakiegokolwiek odzewu. Mayfield wpadła w panikę, ale na szczęście Will szybko ogarnął sytuację. Zaprowadził nas do bezpiecznego szałasu. Mieliśmy w planie położyć się i jakoś przespać tę noc, a potem z samego rana powrócić do poszukiwań, tym razem Hendersona.

Po zachodzie słońca wszyscy posnęli, a ja oczywiście znów zostałem na warcie, choć byłem kompletnie wykończony. Nie byłem jednak w stanie nawet myśleć o śnie. Martwiłem się o Dustina. Nikt z nas nie zna tego lasu nawet mimo tego, że mieszkamy tu już od tak dawna. Żadne z nas nigdy nie zapuszczało się tak daleko za miasto, bo nie było po co. Groziło mu każde możliwe niebezpieczeństwo: a to upadająca gałąź, a to dzikie zwierzę, a to jakaś pułapka, a to myśliwi i nie wiadomo co jeszcze! Nie potrafiłem myśleć o niczym innym, tylko o tym. Nawet nie wiem kiedy Will zniknął mi z oczu. Nie doliczyłem się go w śpiących, więc postanowiłem go poszukać. Nie chciałem, aby kolejna osoba się zagubiła. Odpaliłem latarkę w telefonie i ruszyłem przed siebie. Dotarłem do czegoś w rodzaju klifu. Od pewnego momentu w ogóle nie rosły tam drzewa, więc światło księżyca oświetlało pagórek, na którym dostrzegłem jakąś sylwetkę. Nie było wątpliwości, że to właśnie chłopak, za którym się rozglądałem.

- Hej, Will - odezwałem się bardzo delikatnie, jednak on nawet nie otworzył ust, aby mi odpowiedzieć. Zacząłem więc kroczyć do przodu. - Dlaczego tu siedzisz? Cała reszta już śpi - usiadłem obok niego i położyłem rękę na jego barku. On jednak wciąż milczał. - Okej, rozumiem, potrzebujesz teraz być sam - puściłem go i podniosłem się powoli.

- Stój, zaczekaj, zostań - zdążyłem zrobić zaledwie krok, kiedy chwycił moją dłoń i spowodował, że z powrotem usiadłem obok niego.

- Co się dzieje, Will? - spytałem z troską.

❎ Mój brat jest gejem II BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz