5.

186 13 25
                                    

Następnego dnia w szkole stałem wraz z Maxine, Lucasem i Dustinem w grupce. Po jakimś czasie naszej rozmowy zobaczyłem w tłumie znajome lokowane włosy. Zastanawiałem się jednak czy powinienem się przywitać. Po naszym wczorajszym pożegnaniu długo myślałem nad tym w jaki sposób się w stosunku do niego zachowałem. Było mi głupio, że tak się na niego wkurzyłem, choć nic mi nie zrobił. W końcu jednak przełamałem się i podniosłem w górę rękę, którą następnie zacząłem machać.

- Hej, Mike! - krzyknąłem z uśmiechem na ustach.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zadajesz się z tym dziwnym kolesiem - wypaliła rudowłosa.

- To jakiś problem? - uniosłem brew natychmiast zmieniając mój wyraz twarzy na poważniejszy.

- Nie, to nie problem - głos zabrał Dustin. - Max tylko tak powiedziała.

Przeniosłem wzrok na niego nie dowierzając w te tłumaczenia. Powoli zacząłem kroczyć w kierunku czarnowłosego.

- I teraz jeszcze zostawiasz nas dla niego? - spytała rudzielka z kpiną w głosie.

- Idę się przywitać? To chyba normalne? - mówiłem głosem czystej oczywistości.

- Ale to dziwak! - zawtórował jej jej chłopak.

- No i? To mój przyjaciel. I jeśli coś wam nie odpowiada, nie musicie spędzać ze mną czasu - wzruszyłem ramionami.

- Jesteś zbyt zajebisty na tego typa - ciągnęła dalej Maxine. - Ty potrafisz przygadać Angeli, on nie potrafi się odezwać nawet słowem.

- I co z tego, że potrafię jej dowalić? To jest jedyny powód, dla którego chcecie się ze mną kolegować? - przejechałem po nich wzrokiem, ale oni tylko spojrzeli po sobie i nie dali mi żadnej odpowiedzi. - Skoro tak, to nie potrzebuję takich znajomych - odwróciłem się na pięcie i posłałem w ich stronę na kilka sekund środkowego palca.

- Nawet nam umie dogadać - usłyszałem jeszcze głos rudowłosej.

- Hej, Mike - powtórzyłem przywitanie i objąłem chłopaka ramieniem.

- Cześć - wybrzmiało obojętnie z jego ust.

- Słuchaj... - zacząłem. - Przepraszam za wczoraj-

- Nie, to ja przepraszam, miałeś rację - przerwał mi od razu. - Mogłem się odezwać, a nie robić awanturę. Nie będę już więcej wchodził Ci w drogę.

- Mike...

- Max i jej grupa to dla ciebie o wiele lepsi znajomi, nie potrzebujesz mnie.

- Mike.

- I tak pewnie masz mnie już za dziwaka-

- Mike! - wrzasnąłem, w końcu mu przerywając.

Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja jedynie przytuliłem go do siebie.

- Nie masz mnie za co przepraszać - zacząłem mówić cicho do jego ucha. - I nie chcę, abyś usuwał mi się z drogi. Naprawdę cię polubiłem. I głupio mi, że wczoraj tak cię zignorowałem. Zapomnijmy o tym, dobra? - lekko rozluźniłem uścisk.

Chłopak skinął nieśmiało głową, a ja posłałem mu duży, szczery uśmiech i poczochrałem go po jego włosach.

- Will, stop - zaczął się poprawiać.

- Sorki, nie mogłem się powstrzymać - przyznałem lekko się uśmiechając.

Ale on jest słodki pomyślałem i natychmiast starałem się odgonić tę myśl. Jestem w szkole, nie mogę się rozkojarzać.

Gdy zadzwonił dzwonek, ruszyliśmy do sali. Zajęliśmy razem miejsce na tyłach. Cały ten dzień minął mi po prostu cudownie. Było tak, jak na początku: śmialiśmy się, gadaliśmy, odwalaliśmy jakieś dziwne akcje.

***

Lekcje już się zakończyły. Podszedłem na świetlicę, gdzie siedziała moja siostra. Skończyła dwie godziny przede mną, a mój brat nie mógł po nią przyjechać ze względu na pracę. Tak, dobrze słyszycie, PRACĘ. A moja mama nie ma prawka. Mike zaproponował, że poczeka razem z nami, bo w domu i tak nie ma nic ciekawego do zrobienia. Nie miałem zamiaru odmawiać. Im więcej czasu z nim spędzałem, tym szczęśliwszy się stawałem. A kiedy mój brat nareszcie raczył się zjawić, Mike zrobił coś, czego się kompletnie nie spodziewałem. A mianowicie przytulił mnie. Mocno. I długo. A jego uśmiech? O matko, zmiotło mnie to z nóg. Dosłownie czułem się, jakbym miał je z gumy. Ledwo doszedłem do samochodu. Po mojej twarzy rozlał się potężny rumieniec. Byłem w naprawdę głębokiej dupie.

***

Od razu po wejściu do domu zamknąłem się w swoim pokoju. Moje myśli były przepełnione Mike'iem. Musiałem się uspokoić, bo moje policzki wprost błyszczały czerwienią. Po chwili jednak usłyszałem pukanie do drzwi.

- Nie ma mnie! - odkrzyknąłem i walnąłem sobie ręką w czoło.

- To ja - zza drzwi wychylił się mój brat. - Chcesz pogadać?

- To chyba... Nie najgorszy pomysł - przyznałem. - Wchodź - nakazałem to gestem ręki. - Tylko zamknij za sobą - przewróciłem oczami.

- Sorki - zrobił to, o co poprosiłem. - Więc co się dzieje? - spytał siadając obok mnie.

- Chodzi o Mike'a - westchnąłem.

- Coś się stało? Przecież jeszcze przed szkołą wszystko wydawało się w porządku - wydawał się być zdziwiony.

- O to chodzi! - wrzasnąłem. - Jest zbyt dobrze i... I... Ugh! - spuściłem głowę.

- Ej, spokojnie. Chodzi o to, że nie możesz powiedzieć mu, co do niego czujesz, tak? - zapytał z troską.

- Mhm - skinąłem głową. - Boję się, że mnie wyśmieje. Poza tym nawet nie wiem jakiej jest orientacji.

- Jestem wręcz pewien, że nie hetero. W taki sposób nie tulą prości ludzie - wzruszył ramionami.

- To znaczy? - dopytałem nie do końca rozumiejąc.

- Nie chcę Ci robić nadziei ani nic w tym stylu. Sam zresztą jestem przeciwnikiem tej całej sytuacji. Ale tak długo i tak mocno przyjaciele się nie przytulają. Powinieneś zacząć działać, tylko musisz to zrobić dyskretnie - uderzył pięścią w otwartą dłoń.

- Jak niby? - uniosłem brew.

- Za moich czasów to wrzucało się kartki do plecaka czy szafki - prychnął.

- Masz na myśli... - zaciąłem się na krótką chwilę, bo nie chciałem uwierzyć w swoją pierwszą myśl, ale ostatecznie powiedziałem: - Listy miłosne?

- Dokładnie. Tylko że w twoim przypadku powinny być bez podpisu. Albo możesz zrobić sobie jakiś specjalny pseudonim - zasugerował.

Mój brat miał całkiem niezły pomysł, tylko czy uda mi się go zrealizować?

❎ Mój brat jest gejem II BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz