12.

132 8 9
                                    

Gdy upewniłem się, że Will już zasnął, puściłem go delikatnie i powoli odszedłem. Usiadłem przed wejściem do szałasu. Oparłem głowę na kolanach i spoglądnąłem w głębię lasu. Choć wydawała się przerażająca, to była jednocześnie piękna. Piękna tak, jak...

Uśmiech od razu wskoczył mi na twarz, a policzki się rozpaliły. Zaśmiałem się cicho pod nosem, przypominając sobie po kolei wszystko to, co wydarzyło się na klifie. To niesamowite, jak bardzo przez te kilka dni zbliżyliśmy się do siebie. Nawet nie zarejestrowałem momentu, w którym moja przyjaźń z Willem stała się czymś więcej dla mnie. Był kimś więcej. Kimś, na kim cholernie mi zależało. Cały czas chciałem dbać o jego bezpieczeństwo, szczęście, o to, aby czuł się dobrze. Nigdy nie byłem wobec nikogo tak opiekuńczy, nawet w stosunku do mojej młodszej siostry. I to dudniące serce i dziwne uczucie w brzuchu...

Z rozmyślań wybudził mnie szmer, dochodzący zza moich pleców. Natychmiast się odwróciłem i przyjąłem pozycję bojową.

- Maxine? - zdziwiłem się na widok rudowłosej, która jeszcze przed momentem smacznie spała, a teraz jej twarz była dosłownie milimetry ode mnie.

- Zgadza się, to moje imię - odparła obojętnie i przewróciła oczami.

- Dlaczego nie śpisz? - rozluźniłem ciało i przykucnąłem.

- A ty? - uniosła brew. - Gdzie się szwędałeś z Willem?

- Co? - spytałem ze zdezorientowaną miną.

- Myślisz, że nie widziałam, jak wracaliście skądś razem i prawie trzymaliście się za rączkę? - zrobiła dziubek.

- Coś musiało Ci się przywidzeć - pokręciłem głową.

- Masz mnie za idiotkę? Przecież widzę, że między wami coś jest i to już od dawna, my wszyscy widzimy - wskazała kciukiem na śpiących za nią. - To w końcu świrujecie coś razem czy nie?

- Cóż, pocałowaliśmy się, ale oficjalnie nie jesteśmy-

- O my gy! - przerwała mi, nie dając mi dokończyć. Zaklaskała w dłonie i uśmiechnęła się szeroko. - Niech no tylko reszta się dowie-

- Max! - tak jakby krzyknąłem, ale szeptem. - Nie jesteśmy razem.

- Ale czujecie coś do siebie, mam rację? - skrzyżowała ręce i poruszyła sugestywnie brwiami.

- Matko, tak! Co ty mnie tak wypytujesz jak na jakimś przesłuchaniu? - spytałem z wyrzutem.

- Bo prowadzę przesłuchanie, duh! - zrobiła gest ręką, ukazując, że to chyba oczywiste.

- Ciekawe... - uniosłem brew.

- Ugh, no Jezu, shipuję was, dobra? Od samego początku widziałam w oczach Willa tę iskierkę, kiedy tylko spojrzał na ciebie. A to jak cię bronił... Cholera no, urocze - złożyła dłonie i przyłożyła do policzka.

Z każdym jej słowem moja twarz łagodniała. Policzki zaczęły pulsować mi ciepłem, aż w końcu nie wytrzymałem i spojrzałem w kierunku śpiącego Willa, co od razu spowodowało uśmiech na mojej twarzy.

- Ooo, ty też jesteś przesłodki, jak tak na niego patrzysz - po jej słowach natychmiast przeniosłem wzrok na nią.

- To znaczy? - w moim głosie dało się wyczuć nerwowość. Max ewidentnie to zauważyła, bo zachichotała.

- Twoje spojrzenie jest takie... Hm, jakby to ująć, rozmarzone. Widać, że go kochasz - zerknęła na chwilę w stronę Willa, po czym wróciła do patrzenia na mnie.

- Ja go wcale... - westchnąłem. - Sam już nie wiem... - spuściłem głowę, ale coś wzbudziło moją podejrzliwość, więc od razu ją podniosłem. - A ty niby skąd to wiesz?

- Bo wiem, co to znaczy kochać. Wiem, co to znaczy nie widzieć świata poza kimś, kto jest dla ciebie najważniejszy. Jest tak ważny, jak nikt nigdy przez całe twoje życie - przyłożyła dłoń do serca. - Tak jak Lucas dla mnie...

W tej konkretniej chwili naprawdę potrafiłem zauważyć, że jej na nim zależy. Co było dość niezwykłe, bo przez cały ten czas myślałem, że są ze sobą z przymusu czy coś. Nie widziałem między nimi tej iskierki, tej chemii, ale jednak się myliłem. Ostatnio pomyłki zdarzały mi się coraz częściej, ech...

Dziewczyna potrząsnęła głową.

- No, dość tych miłosnych gadek, lepiej się wyśpijmy i zabierzmy się za poszukiwania Dustina w pełni sił - zarządziła i poklepała mnie po ramieniu, po czym wróciła do swojej poprzedniej pozycji.

- No racja, poszukiwania... - wbiłem wzrok w ziemię obok mnie. Przez to wszystko, co się działo, zapomniałem, że jeden z naszych zaginął.

Westchnąłem. Muszę się wziąć w garść. Moja relacja z Willem to jedno, ale najważniejsze teraz jest odnalezienie Dustina. I na tym muszę się całkowicie skupić. Choć jest dość ciężko, kiedy cały czas moje myśli zaprząta ten krótkowłosy szatyn. Pokiwałem głową na boki z uśmiechem. Co ja z nimi mam...

A GDZIE JEST JANE?!

Wrzasnąłem w myślach, zauważając brak młodszej siostrzyczki Willa. Cholera, jeśli ona zaginie, to przecież on mnie zabije! Chwyciłem się za kudły i zacząłem szarpać. Jak mogłem nie zauważyć, kiedy opuszczała szałas? Głupia rozmowa z Max...

- Mike, co się dzieje? - usłyszałem głos obok siebie.

- Jane gdzieś zniknęła, nie mam pojęcia gdzie jest, Will mnie zabije - mówiłem w przekonaniu, że to Maxine zadała mi to pytanie. Nagle poczułem, że ktoś dotyka mnie dwukrotnie palcem po prawej łopatce, a gdy się obróciłem, prawie dostałem zawału. - Matko, Jane, nic Ci nie jest! Fiu - odetchnąłem z ulgą. - Ale mi stracha napędziłaś.

- Może i jestem młoda, ale umiem sobie poradzić w takich warunkach. W końcu w moich żyłach płynie wojskowa krew, haha! - zrobiła pozę niczym mięśniak i zaczęła całować swoje bicki, na co prychnąłem.

- Przypomnij mi, ile ty masz lat? - uśmiechnąłem się jednym kącikiem ust.

- Hehe, jedenaście - wyszczerzyła się.

- W takim razie, jedenastko, zapraszam na szałasowy pokład do krainy drzemolandii, który z samego rana opuszcza tę stację, a wtedy możemy ruszać w drogę. Tylko musisz się wyspać - pstryknąłem dziewczynkę w nos. Ona zachichotała.

- A ty czemu się nie kładziesz? - spytała, wchodząc głębiej do szałasu.

- Jak upewnię się, że już żadne dziecko mi nie zaginęło, to wtedy mogę spokojnie zasnąć - oznajmiłem ze śmiechem w głosie, choć nie była to cała prawda.

- Okeeej - położyła się w miarę wygodnej pozycji i zaraz posnęła.

Wyglądała mega słodko, uśmiech sam cisnął mi się na usta, gdy na nią patrzyłem. Była damską kopią Willa, to aż niesamowite! Potrząsnąłem głową i wróciłem do patrzenia w niebo. Westchnąłem. Oparłem się o ścianę szałasu i przymknąłem powieki, oddając się cały nocnym leśnym dźwiękom...

❎ Mój brat jest gejem II BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz