13.

150 8 10
                                    

Zasunąłem plecak, uprzednio upewniając się, że zebrałem już wszystkie śmieci z szałasu.

- No to w drogę - zarządziła Maxine. - Musimy znaleźć Dustina.

- Nie - powiedział ktoś twardo.

Od razu rozpoznałem ten głos - moja siostra.

- Co znaczy "nie"? - rudowłosa skrzyżowała ręce, patrząc dziewczynce w oczy.

- Idziemy prosto do laboratorium - odparła bez żadnych ogródek.

- A czemu mam się słuchać takiego dzieciaka? - uniosła brew.

- Zaraz Ci udowodnię dlaczego - zacisnęła pięść, a ja spojrzałem na nią z poważną miną. Domyślałem się, co chciała zrobić. Nie mogłem na to pozwolić.

Dziewczynka westchnęła i odeszła, a Erica - siostra Lucasa i jednocześnie przyjaciółka mojej siorki - podążyła tuż za nią.

- Chodźmy - zasugerował ciemnoskóry i zrobił krok w przód.

- Nie! - krzyknęła Max i złapała chłopaka za nadgarstek, uniemożliwiając mu dalszy ruch. - A co będzie z Dustinem? Co, jeśli coś mu się stanie?

- Mam Ci przypomnieć, że nasz przyjaciel był na kilku obozach przetrwania w lesie? On umie sobie poradzić. Jestem pewien, że nic mu się nie stanie. Może nawet jest już w domu, ale przez brak zasięgu tutaj nie jest w stanie nas powiadomić. To Dustin, Max. On jest mądrzejszy, niż Ci się wydaje.

Rudowłosa westchnęła.

- Pewnie masz rację - poluzowała uścisk. - Idźmy do tego laboratorium, tak jak sugeruje ta mała.

Cała gromada ruszyła z przodem, a ja wraz z Mike'iem zamykaliśmy tyły.

- Jane jest bardzo zdeterminowana - zauważył lokowany. - Bardzo mi ciebie przypomina - posłał mi uśmiech i szturchnął mnie delikatnie, a ja lekko się zakłopotałem.

- W końcu to moja siostra, nie może być cykorem - odparłem, przechylając głowę z uśmiechem.

Chłopak jedynie zachichotał, a jego śmiech spowodował rumieniec na mojej twarzy.

- Ciekawe co chciała udowodnić Max... - nagle stał się śmiertelnie poważny, przez co ja cały się spiąłem.

- Nie mam pojęcia, naprawdę. Moja siostra jest dość tajemnicza - stwierdziłem, drapiąc się ręką po karku.

- Mhmmm... - odparł tajemniczo.

Stres absolutnie po jego odpowiedzi ze mnie nie zszedł. Wręcz przeciwnie, zestresowałem się jeszcze bardziej. Nie chciałbym, aby ktokolwiek z nich wiedział o jej sekrecie. To byłoby niebezpieczne.

Odwróciłem wzrok i wbiłem go w ziemię. Ręce wsadziłem do kieszeni. To, co zamierzaliśmy zrobić, było tak głupie, że zastanawiałem się, czy się nie wycofać, ale pewnie wzięliby mnie za tchórza. A oni byli zdeterminowani, by rozwiązać zagadkę, której nikt inny nie chciał rozwikłać. Nasze Hawkins. Nasze kochane Hawkins, które - jeśli trzęsienia ziemi nie ustają - może zostać opuszczone i doszczętnie zniszczone. Zacisnąłem dłoń w pięść. Nie możemy na to pozwolić.

Mój wewnętrzny monolog dodał mi pewności siebie. Podniosłem wzrok i spojrzałem na Mike'a, który równie pewnie kroczył przed siebie. Popatrzył w moją stronę. Skinąłem głową i posłałem mu uśmiech, który on po chwili odwzajemnił.

Niedługo później znaleźliśmy się przy tym samym ogrodzeniu, przy którym zorientowaliśmy się, że zgubiliśmy gdzieś jednego członka naszej załogi. Ale ufałem Lucasowi. Wierzyłem, że Dustin sobie poradzi, że jest bezpieczny.

- To jak teraz chcemy tam wejść? - spytała Max spoglądając na moją siostrę.

- Trzeba znaleźć luźną siatkę - dziewczynka wzruszyła ramionami.

Rudowłosa jedynie stęknęła i wraz ze swoim chłopakiem zaczęła takiej szukać. Ja i Mike zrobiliśmy to samo. Erica i Jane mocowały się z nią w jednym miejscu. A wtedy moja siostra wykonała bardzo dobrze mi znany ruch głową. Westchnąłem. Och, Jane...

- Udało nam się! - krzyknęła uradowana Erica, uciekając na poszukiwania swojego brata.

Moja siostra uśmiechnęła i wytarła smużkę krwi, która wyleciała z prawej dziurki jej nosa. Pokręciłem głową. To niebezpieczne.

- Jak ty to zrobiłaś? - spytał Mike, kiedy do niej podeszliśmy.

- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz - odparła olewczo. - A teraz włazić - nakazała i cała nasza grupa zaraz znalazła się po drugiej stronie.

Jesteśmy na terenie laboratorium, wow...

Nie cieszyłem się długo. Już po chwili zaatakowało nas mocne trzęsienie ziemi. Ledwo utrzymałem się na nogach.

- Szybko, złapcie się za ręce! - wrzasnął Lucas i posłusznie to wykonaliśmy.

- Wszyscy cali? - spytałem, gdy trzęsienie ustało.

- Na szczęście - odparła z ulgą Maxine. - To wszystko dzięki tobie - posłała swojemu chłopakowi uśmiech. - Dziękuję, kochanie - cmoknęła go w policzek.

Sinclair był ewidentnie zaskoczony jej ruchem, przez co ledwo wstrzymałem się od śmiechu. Gdybyście tylko widzieli jego zdezorientowaną minę!

Wszyscy ruszyli przed siebie, ale ja zgarnąłem moją siostrę do tyłu.

- Jane, wiesz, w jakie potężne tarapaty możesz nas wpakować, jeśli tak bardzo nie będziesz kryła się ze swoją mocą? - upomniałem ją.

- Will, nie dramatyzuj - przewróciła oczami. - Wiem, co robię. To miejsce śmierdzi. I mam dziwne poczucie deja vu. Tak, jakby to już kiedyś się zdarzyło, choć wiem, że nigdy mnie tu nie było. Chcę to zbadać. Więc błagam cię, zaufaj mi choć ten jeden raz, dobra?

- Dobra - westchnąłem.

- Dzięki - objęła mnie, a ja to odwzajemniłem.

Ufałem jej.

❎ Mój brat jest gejem II BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz