11.

132 11 18
                                    

- Czy to ty podrzucałeś mi te liściki?

Zamarłem. To pytanie zaczęło mi dudnić w głowie. Odbijało się echem od lewej do prawej półkuli. Mój wzrok stał się pusty. No po prostu się kompletnie zawiesiłem.

- Will? - jego głos był cichy, odległy i ledwo docierał do moich uszu. Potrząsnąłem głową i zacząłem intensywnie mrugać, aby powrócić do świata realnego. - Przestraszyłeś mnie.

- Przepraszam... - wyszeptałem i odwróciłem wzrok.

- Wybacz, nie chciałem zepsuć klimatu. Ale zadręczałem się tymi listami od kiedy tylko zaczęły się pojawiać. To naprawdę byłeś ty? - przyłożył rękę do mojego policzka, abym ponownie na niego spojrzał.

- Tak, to ja. Proszę, nie znienawidź mnie przez to - opuściłem głowę.

- Żartujesz sobie? - powiedział wesoło i zaraz po tym się na mnie rzucił, przez co przeturlikaliśmy się kawałek, a on wylądował na mnie. - Tak się cieszę, że to Ty! Jak mogłem nie wpaść na to wcześniej? Przecież twoje wskazówki były tak oczywiste! Jedna z nich chyba nawet zachaczała o Jane, no nie? - skinąłem głową na znak potwierdzenia. - O matko, jak się cieszę - chłopak wtulił się mocno głową w moją klatkę piersiową, a ręce równie silnie oplutł wokół mojej talii. Jego włosy łaskotały mnie po brodzie i szyi. Nie zamierzałem jednak nic powiedzieć, jedynie przeniosłem się do pozycji pół siedzącej, dzięki oparciu się o wielki głaz za mną i dalej tak trwaliśmy. Głaskałem go chwilę. Moje szczęście w tamtej chwili było niewyobrażalne. Zamknąłem oczy i zasnąłbym, gdyby nie to, że Mike lekko się poruszył, co pogilgotało mnie po szyi, przez co zacząłem chichotać. Chłopak natychmiast podniósł głowę. - Co cię tak śmieszy, Byers?

- Twoje kłaki trochę łaskoczą, wiesz? - uśmiechnąłem się głupio.

- Pff, kłaki - skrzyżował ręce. - To są mega zadbane loki.

- No już, nie obrażaj się - pocałowałem go w kącik ust, a dzięki księżycowemu blasku dostrzegłem na jego twarzy niewielki rumieniec. Natychmiast wstał i odchrząknął.

- Może wracajmy już do szałasu, co? - powiedział szybko, wędrując wzrokiem we wszystkie strony świata i kiwając się niespokojnie do przodu i do tyłu. Zaśmiałem się pod nosem.

- Jak sobie życzysz - podniosłem się, otrzepałem i ruszyłem w ślad za chłopakiem, który już kroczył lasem w stronę naszego schronienia.

Przez całą drogę przez moją głowę przechodziło multum myśli. Wszystkie dotyczyły tego, co się przed chwilą wydarzyło. Czy to stało się naprawdę? A może to tylko sen i zaraz się z niego obudzę, i wszystko między nami było nieprawdziwe, wyśnione? Nie, jego dotyk był realny. Był taki czuły i delikatny, ale zarazem silny. Tak, jakby chciał dać mi poczucie bezpieczeństwa. I tak właśnie się czułem. W jego objęciach byłem bezpieczny. Przez całe moje ciało przechodziło przyjemne mrowienie. Uśmiech nie potrafił zejść z twarzy. A moje policzki? Całe rozpalone! Moje serce chciało odlecieć na inną planetę, a motyle też zrobiły sobie niezłą imprezę w moim brzuchu. A gdy nasze usta się zetknęły... Poczułem się jak w niebie. To, o czym marzyłem od tak długiego czasu, nareszcie się stało! Teraz nie musiałem już ukrywać przed nim tego, że jest dla mnie kimś o wiele więcej, niż przyjacielem. I on też to czuł. Ja dla niego też byłem kimś więcej. Choć w pierwszej chwili, gdy mnie odepchnął, moje serce pękło na milion kawałków. Nigdy nie czułem tak silnego żalu i smutku. Ale nie trwało to długo. On po prostu potrzebował chwili, aby to przemyśleć. Ja sam, gdy jeszcze nie znałem swojej orientacji, czułem się kompletnie zagubiony, kiedy pierwszy raz spodobał mi się jakiś chłopak. Nigdy nie byłem zainteresowany płcią przeciwną, choć nie mogę powiedzieć, że dziewczyny wcale do mnie nie zagadywały. Ba! byłem nawet na kilku randkach, choć ja wolałem je po prostu nazywać przyjacielskimi wypadami. Nigdy nie zaiskrzyło. A ten mój pierwszy crush? Kiedyś na pewno wam o nim opowiem, ale to nie jest odpowiedni moment.

Dotarliśmy już do szałasu. Ułożyłem się z powrotem wygodnie w wolnej przestrzeni i przykryłem kocem. Od razu poczułem się senny. A potem ktoś objął mnie od tyłu. To był Mike... Uśmiech znów zagościł na mojej twarzy i w taki oto sposób oddałem się w objęcia Morfeusza. Jak tak teraz o tym myślę, to to naprawdę brzmi jak sen. Ale najpiękniejszy, jaki tylko mógł mi się przytrafić...

❎ Mój brat jest gejem II BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz