Max przyjechał po mnie równo o osiemnastej. Film rozpoczynał się pół godziny później, ale nie martwiłam się o to, czy zdążymy, bo przecież tutaj wszędzie jechało się najwięcej z dwadzieścia minut.
Mój ojciec chciał grać złego glinę i pogadać z moim obiektem westchnień, ale wyśmiałam go i zagroziłam, że jak tylko spróbuje, przestanę się do niego odzywać.
Ignacio sprzedał mi kopniaka w tyłek na szczęście, kiedy wychodziłam, ale nie byłam zestresowana. Dopasowałam się nawet strojem do Maxa, bo oboje mieliśmy czarne spodnie i szarą górę. Ja sweter, on bluzę.
— Cześć. — rzuciłam na wstępie, kiedy sama musiałam sobie otworzyć drzwi. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam o tym, że Killian dawno by to zrobił za mnie.
Max spojrzał mi w oczy w taki sposób, że kolana przeistaczały się w galaretkę i wiedziałam, że ten wieczór będzie dla mnie ogromną próbą mojego charakteru. Czy będę zachowywać się racjonalnie, czy może jak idiotka? Coś jak Marinette z Miraculum przy Adrienie. Modliłam się jednak o pierwszą opcję.
— Hej — jego głos mógł hipnotyzować, przysięgam. — Może pogoda nie rozpieszcza, ale ty zdecydowanie promieniejesz.
— Dziękuję. — zaśmiałam się i ruszyliśmy w drogę. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu i zajęliśmy naprawdę dobre miejsce, jak nie najlepsze. — Woah, masz jakieś wtyki, że czekało puste? — zapytałam z podziwem. Max zaparkował i uśmiechnął się szeroko.
— Można tak powiedzieć.
Czerwona lampka w mojej głowie podpowiadała, że musiał zabierać tutaj wiele dziewczyn, ale uporczywie ją ignorowałam. Chciałam, żeby ideał mojej szczenięcej pseudo miłości okazał się taki, jak go rysowałam w myślach.
— Widziałaś kiedyś ten film?
— Tak, mam słabość do dzieł Woody'ego Allena — odparłam z uśmiechem, a on zrobił taką minę, jakby nie rozumiał, o kim mówię. — A ty?
— Może raz, ale nic nie pamiętam — zaczął się śmiać. — Ale powiedzmy sobie szczerze, nie po film tu przyjechaliśmy.
Przypomniałam sobie słowa Ignacio z Ice Cream-Dream i zaczęłam się denerwować. Nigdy się z nikim nie obściskiwałam, a całowałam tylko za dzieciaka, więc moje doświadczenie w tym sięgało jakichś dziesięciu procent, a on myślał o tym, żeby mnie przelecieć. Wspaniale, Larissa.
— Bardziej mnie interesujesz ty — odpiął pas i odwrócił się do mnie. — To musi być ciężkie, wrócić po dwóch latach przerwy do szkoły.
— Trzech. Łatwo nie jest, ale nie ma dramatu. — przyznałam i odetchnęłam z ulgą. Czyli jednak nie chciał się na mnie rzucić. — Jedyne, z czym mam problem, to profesor Chaplin. A raczej ona ma problem ze mną.
— Dziewczyno... — gwizdnął długo. — Współczuję lekcji z nią z całego serca, sam to przeżywałem w zeszłym roku i doskonale wiem, co to znaczy jej podpaść. — przeczesał swoje blond włosy i nagle zapragnęłam zrobić to samo, ale to by było dziwne.
Doszłam również do wniosku, że nie mam absolutnie pojęcia, o czym mam z nim rozmawiać, więc po prostu oglądałam film. W jego połowie ręka Maxa spoczęła na moim udzie i nie potrafię ocenić, czy wprawiało mnie to w dyskomfort, czy mi się podobało. Kiedy jednak zaczął na mojej nodze rysować kółka, zdecydowanie wiedziałam, że sobie tego nie życzę, dlatego przełożyłam tę nogę na drugą i takim sposobem udało mi się bez słowa przerwać jego ruchy.
— Masz ochotę na coś do picia? — odchrząknął.
— Coś niegazowanego. — poprosiłam, a on skinął głową, naciągnął na głowę kaptur i wyszedł z samochodu. Napisałam od razu wiadomość do Roxy, że nie jest źle, a ona odpisała, żebym zaszalała, ale wolałam nie słuchać jej rady. Ostatnie, o czym marzyłam, to szybkie rozdziewiczenie na tylnej kanapie samochodu Maxa.
CZYTASZ
Świece znów zapłoną
TienerfictieLarissa z powodu wypadku prawie trzy lata spędziła w domu, tracąc przy tym wkraczanie w życie nastolatki. Po powrocie do szkoły w jej głowie pojawiła się myśl, że może uda jej się bliżej poznać jej dziecięcą miłość. Nie przewidziała tylko, że Maxem...