Minęły dwa tygodnie. Elena była wniebowzięta,bo dziś przyjeżdża jej ukochany Lars. Zdałam sobie sprawę, że trochę tęskniłam za Alexandrem. Chciałam mieć takiego kogoś kto kocha mnie i patrzy na mnie jak ma bóstwo. Kto poza mną świata nie widzi. No, ale Elena była odważniejsza. Ona nie bała się miłości.
— Jadę odebrać Larsa z lotniska — powiedziała podekscytowana.
— Jedź, miłość nie może czekać. — Widziałam jej radość i sama przez to byłam szczęśliwsza. Elena jest dla mnie jak siostra i chcę dla niej jak najlepiej.
— Zostajesz tu u mnie? — Miałam dziś spędzić z nimi dzień, ale Elena wolała się upewnić. Wie, że lubię uciekać przed problemami.
— Zostaję. Miałam jeszcze lepiej poznać Larsa i już nie mogę się tego doczekać.
Elena pojechała, a ja rozsiadłam się wygodnie na jej białej kanapie. Miała to szczęście, że jej rodzice często wyjeżdżają i ma dom tylko dla siebie. Dzięki temu ja też mogę mieć swoją spokojną przystań.
***
W końcu Elena podjechała pod dom. Cieszyłam się, że spędzimy miło dzień. Znów mogłam być zdala od rodziców.
— Stara, ale numer! — krzyknęła od progu.
— Co się stało? — wyszłam do przedpokoju i zobaczyłam o co chodziło...
Przede mną stał Alex. Znów patrzył na mnie tymi zielonymi oczami, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
Elena miała iskierki w oczach, a Lars cieszył się ze swojego dzieła.— Cześć — przywitał się brunet.
— Postanowiłeś zwiedzić Paryż? — zapytałam zmieszana.
— W pewnym sensie.
Niezręczną ciszę sytuację przerwała Elena proponując każdemu drinka.
Usiedliśmy wygodnie w salonie i popijaliśmy. Brunetka zadbała też o dobrą muzykę.
Alex siedział obok mnie i cały czas zerkał na mnie. Czułam się dziwnie i ciągle myślałam o tym jak łatwo dałam się wciągnąć w spisek. Co oni chcieli osiągnąć przywożąc tu Alexandra?— Dwie gwiazdy rocka siedzą mi na kanapie!
— Jaka tam ze mnie gwiazda? — zapytał Alex. Upił łyk drinka i spojrzał tępo w podłogę.
— Nie gadaj, wymiatasz! — powiedział Lars.
Spojrzałam na niego i pozwoliłam sobie zawiesić wzrok na dłużej. Patrzyłam i rzeczywiści widziałam kogoś innego niż wielką gwiazdę. Chciałam by to była prawda, to że nie zapomni o mnie i że nie poniesie go sława. No, ale mówić można różne rzeczy. Czyny są już zupełnie czym innym...
— Talent trzeba mądrze wykorzystać.
— Noemi, coś tak zamilkła? — dociekała Elena.
— Tak po prostu... — Dalej nie mogłam pozbierać się po przyjeździe Alexa. Tak bardzo chciałam już zamknąć ten rozdział, a on za każdym razem chciał dopisywać coś dalej...
— Wszystko dobrze? — Alex wydawał się być zmartwiony.
— Tak. Muszę już wracać do domu — postanowiłam uciec.
Wstałam gwałtownie i udałam się do wyjścia. Nagle usłyszałam za sobą głos Alexa.
— Odprowadzę Cię.
— Lepiej nie... Moi rodzice nie dadzą mi żyć gdy zobaczą nas razem.
— Aż tak źle? — przejął się mną jeszcze bardziej.