5. Pan zakochany

4K 138 108
                                    


Tamtego wieczoru chciałam ze sobą skończyć. Miałam dosyć swojego życia i tego, że cały czas coś się psuło i nigdy przez dłuższy czas nie było po prostu dobrze.

Naprawdę chciałam się zabić. Tak po prostu to zrobić i nie patrzeć na innych. Tak bardzo potrzebowałam odpoczynku.

Moje życie składało się z dużej ilości porażek, ale jak to mówią człowiek uczy się na błędach. Wiedziałam, że nigdy nie byłam i nie jestem najlepsza.

Stałam sie kimś kim kilka lat wcześniej gardziłam.

Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka i miałam już tego dosyć. Wiedziałam, że jeżeli ze sobą nie skończę to gdzieś z tyłu głowy zawsze będę się obwiniać tak jak ludzie obwiniali mnie.

Ale ja przecież byłam tylko zwykłym człowiekiem.

Czy naprawdę byłam aż tak złym człowiekiem?

Poczułam szarpnięcie za rękę, a chwilę później żyletki nie było już w mojej dłoni. Zaczęłam głośno płakać, krzyczeć i błagać żeby mi ją oddał.

- Spójrz na mnie.

Cały czas głośno płakałam i zaczynałam czuć na nadgarstku pieczenie. Zamglonym wzrokiem próbowałam skupić swoją uwagę na blondynie żeby choć trochę się uspokoić, ale w tamtej chwili wydawało mi się to niesamowicie ciężkie.

- Niech pani przyniesie jakieś bandaże i coś odkażającego, a ja z nią zostanę. - powiedział nagle w stronę mojej mamy.

A ja po prostu chciałam żeby nikt mnie nie ratował. Czy prosiłam o tak wiele?

- Ness, skup się na moich słowach, dobrze? Głęboko oddychaj i nic nie mów. Skup się na oddychaniu i mnie słuchaj. - poczułam dłonie chłopaka na moich ramionach które przytrzymywały mnie żebym nie upadła.

- Wszystko będzie dobrze, oddychaj głęboko. Jestem przy tobie i poradzimy sobie z tym wszystkim razem. Nie zostaniesz sama. Będę cię wspierał, słyszysz skarbie? Tylko nie możesz mnie zostawić. Nie możesz się poddać. Pójdziesz do psychologa, będę przy tobie tylko musisz mi zaufać chociaż odrobinę. - mówił powoli łagodnym głosem, a ja czułam jak z chwili na chwilę mój oddech zaczyna zwalniać.

- A jak nie dam sobie rady? - szepnęłam zachrypniętym głosem i poczułam jak drżą moje dłonie.

- Jesteś kurewsko silna, poradzisz sobie ze wszystkim. My sobie poradzimy. Nie zostawię cię z tym samej. Masz mnie, masz mamę. Będziemy cię wspierać, ale musisz ze mną rozmawiać. - pokiwałam słabo głową powoli wracając do rzeczywistości.

Jak ja cholernie nienawidziłam tego stanu.

- Mam tutaj wszystko co znalazłam w domu. - powiedziała spanikowanym głosem mama wchodząc do łazienki.

Widziałam jak blada i przestraszona była przez co poczułam wyrzuty sumienia, że to ja doprowadziłam ją do takiego stanu.

Byłam tak beznadziejną córką

- Już wszystko okej, mamo. - szepnęłam patrząc jak kobieta podaje czarną apteczkę Alexowi.

- Przepraszam, ja nie mogę. Muszę się uspokoić. - powiedziała zdławionym głosem po czym szybkim krokiem wyszła z łazienki.

Przymknęłam oczy czując napływające do nich łzy.

- Hej, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Daj rękę opatrze ci to, a później porozmawiamy, okej? - otworzyłam powieki po czym przełknęłam ślinę nawilżając zaschnięte gardło.

Nie miałam siły żeby unieść dłoń, co Alex musiał zauważyć i sam delikatnie ją uniósł.

- Przepraszam, że musisz na to patrzeć.

You Left MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz