14. Przeszłość

3K 102 43
                                    


Po jakiś dwóch godzinach siedzenia w restauracji, załatwianiu biletów i hotelu na jutro wróciłam razem z Alexem do domu.

Ostatnio prawie cały czas przesiadywaliśmy u blondyna dlatego w sumie sama zaproponowałam mu żeby tym razem to on wszedł na chwilę do mnie.

- Cześć, mamo.

- Dzień dobry. - powiedział za mną Alex zamykając drzwi wejściowe.

- Cześć, kochani. - odpowiedziała mama uśmiechając się delikatnie.

Rozebraliśmy buty na wejściu po czym weszliśmy w głąb domu od razu kierując się do salonu żeby oznajmić mojej mamie, że następnego dnia wylatuje do Paryża z czwórką chłopaków, którą znam kilka miesięcy.

Brzmi super, co nie?

- Jesteście głodni? - spytała brunetka spoglądając na nas.

- Byliśmy w restauracji mamo, mówiłam ci. Nie pamiętasz? - spytałam patrząc na reakcję kobiety, która tylko nerwowo się zaśmiała.

- No tak, wybaczcie. Strasznie boli mnie głowa. - ponownie się zaśmiała po swoich słowach, a ja nie spuszczając z niej wzroku uniosłam delikatnie brwi do góry.

Coś było nie tak.

- Właściwie to chcieliśmy pani coś powiedzieć. - zaczął delikatnie Alex stając koło mnie. Mama uniosła na nas wzrok uśmiechając się szeroko.

- Oh, jesteście razem? Nie musicie nic mówić, widziałam już dawno że...

- Nie, mamo! - powiedziałam głośniej czując jak bicie mojego serca pzyspiesza. - Nie jesteśmy razem. - powiedziałam spokojniej biorąc głęboki oddech.

Mama spoważniała, a ja zaczynałam się czuć nie komfortowo. Spojrzałam kątem oka na Alexandra, który stał z kamienną miną jakby w ogóle nie przejął się słowami mamy.

Przełknęłam nerwowo ślinę po czym wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech i zaczęłam mówić.

- Thomas ma w sobotę urodziny. Chłopcy postanowili jako niespodziankę zorganizować mu lot do Paryża, do niedzieli. Jutro o dwudziestej trzeciej jest wylot i ja chciałabym lecieć z nimi. O pieniądze się nie martw. Zapłacę za siebie sama tym co dostałam od taty. - powiedziałam nie dając wejść jej w słowo.

- Nigdzie nie jedziesz.

- No masz rację. Nie jadę tylko lecę. Samolotem.

- Nie, Vanessa. Zostajesz w domu. - powiedziała poważnie unikając kontaktu wzrokowego.

- Dlaczego? - spytałam wzruszając ramionami.

- Nie dyskutuj ze mną. Nigdzie nie jedziesz ani nie lecisz.

Dlaczego chcesz znowu zabrać mi chwilę szczęścia, mamo?

Spojrzałam na stolik przed telewizorem gdzie bylo porozkładane pełno dokumentów i otwarty laptop. Bez słowa ruszyłam w tamtym kierunku jednak zanim zdążyłam cokolwiek zobaczyć na ekranie urządzenia, kobieta zatrzasnęła go przed moimi oczami. Nadal bez słowa wzięłam do ręki jakąś teczkę czytając tylko imię i nazwisko, które widniało na niej napisane duża i pogrubioną czcionką.

Michael Moore

Mama szybko pojawiła się koło mnie i zanim przeczytałam cokolwiek więcej kobieta wyrwala mi teczkę z rąk.

- Do pokoju, Vanessa. W tej chwili. - powiedziała, a z jej twarzy zniknął ten miły uśmiech.

Co się z nią do kurwy działo?

You Left MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz