Z chęcią zrobiłabym wstęp w przemyśleniach jak jest inaczej i takie tam sobie romantyczne wywody, ale nie mogę słowa wydobyć, bo ciało osuwającego się Przemo powoduje, że piszczę jak szalona z przerażenia. Gaju zerka na mnie swoimi szarymi, pustymi oczami. Dostrzegam jak schodzi z niego złość miarowo i chowa pistolet, którym oberwał Bienio.
- Jesteś już bezpieczna - odzywa się łagodnie zbliżając, a ja go mijam i klękam przy Przemo ze łzami w oczach.
Do domku wpada Kuba i Mat. Obaj zerkają w moim kierunku oceniając stan fizyczny, psychiczny, oraz to, że zamiast cieszyć się na widok wybawców, klęczę nad porywaczem.
- Ma syndrom sztokholmski, ot co - kwituje Gaju.
- Nic mi nie zrobił! - warczę wściekła przez łzy gładząc Przemka po włosach.
- Mózg ci sprał - Leszek odwarkuje.
- Kuba, pomóż mu.
Unoszę głowę i patrzę na nich błagalnym wzrokiem. Kuba posyła mi jedynie skinienie zaskoczony i biorą Przemka razem z Matem pod nogi i ramiona. Kładą na kanapie. Siadam więc obok gładząc go po policzku w nadziei, że się zaraz wybudzi.
- Mocno nie dostał - Gaju rechocze. - Jeszcze - dorzuca.
- Leszek, Mat, wyjdźcie - odzywa się spokojnie Kuba.
- Qbek - Gaju wypowiada to z przyganą w głosie.
Mimo wszystko obaj wychodzą, zaś Kuba patrzy na mnie smutno.
- Porwał cię - zagaduje spokojnie.
Zerkam na Kubę z zaciętą miną. Łzy, oczywiście już musiały się pojawić i skapują jak szalone.
- Wy też Kuba!
Pierwszy raz mu to wypominam. Nigdy w stosunku do Śródmieścia nie czułam żalu ani pretensji, nigdy! Tylko wdzięczność, chociaż mnie porwali, to ofiarowali więcej jak ojciec, lub szereg z którego się wywodzę. Wybór! Dlatego po wypominajce z żalem w tle, spuszczam głowę zawstydzona własnym zachowaniem niewdzięcznicy.
- Przepraszam Kuba - szepczę. - On po prostu nic mi nie zrobił.
- Posiadamy inne informacje w tej kwestii - kwituje.
- Nieprawdziwe - wtrącam opryskliwie. Kuba wzdycha ciężko, po chwili głośno wypuszcza powietrze z półprzymkniętych ust. - Porwał, bo chciał chronić - szepczę.
- Tak ci powiedział? - uśmiecha się sarkastycznie. - Tak motywował?
- Wielokrotnie to przecież mówił. Że nie pozwoli mnie narażać na spotkania z podnoszącym się szeregiem, że mnie ukryje w razie czego. Dlatego w sobotę celowo przy nim powiedziałam, że chcę wrócić do Wieliczki, do Fabiusa - wzruszam ramionami. - Więc porwał.
Nie wiem czemu, ale Kuba najwidoczniej mi wierzy w tej kwestii, bo ucina temat. Przynajmniej ten.
- A zmuszenie do ślubu też tak motywował?
- Nie zmusił mnie, to ja chciałam - odpowiadam twardo. Kuba na takie rewelacje robi mega zaskoczoną minę. Więc kontynuuję. - Zwiedzałam katedrę, wyskoczyłam do niego z żalami, że przez jego słowa targnęłam się na życie. Powiedział, że żałuje, że nie umie się z tym pogodzić, a gdybym umarła, poszedłby za mną.
- Ciekawe - uśmiecha się z przekąsem.
- Podał mi broń, poprosił bym strzeliła. Gdy odmówiłam, sam ją sobie przystawił.
- Czyli zagrał na emocjach - ukróca. - Zrobił wszystko tak, byś myślała, że to ty podejmujesz decyzje.
- Zrobiłby to. Strzeliłby - szepczę. Kuba uśmiecha się przerażająco i kręci głową negując moją teorię.
CZYTASZ
4. MATOWANIE KRÓLA
RomanceCzwarta część cyklu "Z wyboru". Kraków. Wracamy do dnia, kiedy siedemnastoletnia Luiza, córka szefa szeregu Wieliczki, Rubensa, drogą wyboru obiecuje postawić się ojcu w zamian za ochronę od wrogiego szeregu. Śródmieście, czyli Anna i Kuba Gawrońs...