25. Przemo

1.2K 121 166
                                    

Po wyczynie Anny Gawrońskiej siedzę w ich biurze i zerkam dziko raz na nią, raz na niego. Szefowa Śródmieścia krąży po pomieszczeniu coraz stukając się w głowę, jakby próbowała wyciągnąć więcej informacji. Hańcza siedzący obok milczy. Jest tak samo zaskoczony sprawnością fizyczną i znajomością walk przez Annę, co ja, a przecież wiedziałem, że ćwiczy, skoro tak ochoczo namawiała do tego Lusi.

- Zbierzecie w końcu szczęki z podłogi? - syczy w naszym kierunku. - Patrzeć na was nie mogę.

- Ja chyba się zakochałem - Hańcza szepcze z głupkowatym wyrazem twarzy.

Przez cholerne przemęczenie zaczynam chichotać wibrując na całym ciele, a Anna staje w miejscu z zaciętą miną.

- Jak ci wpierdolę, to się odkochasz? - uśmiecha się słodko.

- Mysza - Qbek wzdycha głośno i kręci głową.

- Dobra - klaszczę w dłonie. - Co robimy, bo chcę jak najszybciej wrócić do żony.

- Chujowo to załatwiłeś Bienio - Anna syczy w moim kierunku. - Ani oświadczyn, pierścionka, obrączki - wylicza na palcach.

- Do szczęścia potrzebuję tylko miksera w głowie - odpowiadam mlaskając sennie.

- A czego ona potrzebuje jak zawsze masz w dupie? - piszczy.

Muszę dać jej odegrać teatr do końca. Schodzą z niej emocje. Sam z chęcią bym sobie pokrzyczał, rozbił coś. Lecz do mnie wydarzenia sprzed kilku godzin jeszcze nie docierają. Mam do wykonania zadanie i na tym chcę się skupić.

Do biura wchodzi Gaju i posyła nam skinienie głową. Odpowiadam tym samym. Dużo mu dziś zawdzięczam.

- Fabius przygotowany na przesłuchanie.

- Coś dostał? - Qbek zagaduje.

- Na razie w ryj.

Jak Gaju zaczyna rechotać, tak do niego dołączam. Ale Qbek nie wygląda na zachwyconego. Najwidoczniej wydał konkretne rozkazy.

- Mam przygotowaną skopolaminę, ale najpierw chcę by poczuł ból.

- No to jazda! - Wstaję więc, na co Leszek robi zdziwione spojrzenie.

- Ty? - uśmiecha się kpiarsko. - O zacny królu... - zaczyna na nowo.

- W imię Lusi - wchodzę mu w słowo.

Zamyka się na momencie. To, że nie chodzę nabuzowany i wkurwiony nie znaczy, że tego wewnętrznie nie przeżywam.

- Więc chodźcie, bo jak go podpinałem to powiedział, że wszystko powie twierdząc, że ma niską tolerancję na ból - Gaju dorzuca poważnie wycofując się z biura.

Anna zostaje z Matem, zaś Hańcza bierze mnie na stronę kiedy zmierzamy do bunkrów.

- Chcesz brać w tym udział? - syczy.

- Tak - odpowiadam twardo.

- Bienio, my jesteśmy kulturalną grupą z Ruczaju, a nie Śródmieściem. W co ty się kurwa pchasz? W gangsterkę? W zabójstwo? Za małą? No kurwa szkoda mi jej, przysięgam, sam czuję złość, ale to będzie wyrok, wendeta - szepcze zdruzgotany.

- Za żonę - odpowiadam twardo. - Przysięgałem ją chronić i zrobię to - dorzucam uśmiechając się przerażająco. - Oni już jej nigdy nie skrzywdzą.

- Elizę też zabijecie? - pyta z paniką w głosie. Słyszący to Qbek cofa się w naszym kierunku.

- Jej dam wybór - udziela odpowiedzi za mnie.

4. MATOWANIE KRÓLAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz