26. Luiza

1K 116 70
                                    

Jestem dziewczyną od porwań. Z tą myślą tracę przytomność przypominając sobie, że jestem porwana po raz trzeci w życiu, ale to, jako pierwsze, jest mi wybitnie nie na rękę.

Przyciszony głos Fabiusa z Elizą świadczą o jednym. Zdrada!

- Co z nią? - dopytuje Eliza.

- Oddam Niemcowi, ten da mi wsparcie na arenie szeregu.

- A jak po nią przyjdą?

- To odegrasz rolę życia udając ją. Powiesz, że nie chcesz już ochrony. Zostajesz ze mną.

Dalej, to tylko pustka w tle, a z nią niekończąca się myśl i żal, że nie umarłam podczas próby samobójczej. Chłopak, który twierdził, że mnie kocha i własna bliźniaczka oddadzą mnie burdelowemu bossowi do Niemiec. Śmierć już byłaby lepsza.

Świadomość odzyskuję nocą. Tym razem też zmysł powonienia uaktywnia się jako pierwszy. Czuję zapach czystości, środków chemicznych, leków. Może wciąż jestem naćpana? Może zaczną mnie faszerować jakimś twardym narkotykiem byle tylko uzależnić i sobie podporządkować?

Nie mogę się podnieść, jakby mnie coś związało, ale... Ruszam rękoma, więc nie mam więzów na sobie. Nogi też daję radę nieznacznie przemieszczać, tylko tułów jest obezwładniony, jakby pod czymś. Szarpię nim dwa razy i spinam się ze strachu słysząc senne mlaskanie w uchu. Czy ten boss burdelowy śpi ze mną?

Kolejny raz szarpię, tym razem mocniej, bo nieco sił mi wróciło. Zamieram na dźwięk swojego imienia.

- Lusi - wypowiada zachrypniętym głosem i przekręca mnie przodem do siebie, aż napotykam znajomy płynny miód w jego oczach.

- Powiedz mi, że to nie sen - szepczę zdruzgotana.

- Zależy o czym śniłaś - uśmiecha się zadziornie i składa delikatny pocałunek.

- Powiedz, że nie jesteś snem - szepczę.

- Nie jestem - odszeptuje kładąc dłonie na moich policzkach. - Dlaczego miałbym nim być?

- Bo oszukała mnie - wypowiadam w płaczliwym tonie.

- Coś pamiętasz? - Przemo marszczy brwi gładząc mnie delikatnie kciukiem po policzku.

- Tylko to, że Eliza mnie oszukała. Powiedziała, że grozi nam niebezpieczeństwo, nakłoniła do wspólnej ucieczki. Wsiadłam z nią do auta, wstrzyknęli mi coś, ale zanim odpłynęłam, słyszałam, jak Oskar zapowiedział, że odda mnie do Niemiec.

- A coś dalej? - ponownie marszczy brwi. - Pobyt w Wieliczce, podróż do Krakowa, cokolwiek?

Kręcę głową i zaczynam zaciągać się od wzbierającego we mnie szlochu. Przemo przytula mnie przyciągając bliżej i całuje w czoło.

- To czemu płaczesz? - wibruje na całym ciele od niemego chichotu.

- Bo spodziewałam się przed sobą twarzy Andreasa, nie twojej - mówię między pociągnięciami nosem.

- Dzięki wiesz - wymawia to udając urażonego.

- Ze szczęścia płaczę - dopowiadam szybko.

- No, tak już lepiej - chichocze.

Przemo zasypia po chwili, ale ja już nie mogę. Strach, że wybudzę się i nocna pogadanka z nim okaże się snem, złamałaby mi serce. Dlatego czuwam mocno wtulona w jego ramionach i nie zamykam oczu.

Pomimo świtu, Przemo nie wstaje, więc zaczynam się przemieszczać. Pokój jest zamknięty, ale nigdzie nie widzę miejsca na klucz. Może ja w wariatkowie jestem? Odwracam się w stronę Przemo. Jak leżał tak leży. Nie umiem być cierpliwa, więc zaczynam go budzić, a ten szaleniec, zamiast wstać, pociąga mnie na łóżko i mlaszcze sennie próbując usnąć na nowo.

4. MATOWANIE KRÓLAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz