POV. Alice
Wyjechaliśmy przez bramę rezydencji i zaczęliśmy kierować się na przedmieścia. Nawigacja pokazywała odległość około piętnaście kilometrów, czyli nie tak strasznie jak myślałam,że będzie.
-Jak zadowolona, że jedziemy po twoje nowe łóżko? - zapytał chłopak, przyciszając akurat lecącego w tle, Pop Smoke'a.
-Tak, nawet bardzo.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Chłopak nic przez chwile nie powiedział tylko położył rękę na moim udzie, lecz zaraz zapytał.
- Wydaje mi się czy jesteś jakaś zdenerwowana ?- patrząc co chwila na mnie to na drogę.
-Nie, no wszystko w porządku po prostu mam jakieś dziwne przeczucie, ale to pewnie tylko moja paranoja. - machnęłam ręką.-Trochę ci się nie dziwię, w ciągu paru miesięcy twój świat obrócił się o 180 stopni.- odparł ściskając mi lekko udo parę razy. Uśmiechnęłam się do niego czule.
-Trochę ci zasłodzę ale dziękuję, że to wszystko dla mnie robisz.- zaśmiałam się.
-Nie no wiesz co takimi tekstami.- chłopak zrobił zniesmaczoną minę po czym odrazu zawturował mi śmiechem.- Takie moje zadanie, obiecałem to twoim rodzicom a ja słowa dotrzymuje.
Po tej rozmowie w ciszy dojechaliśmy do naszego celu. Stolarnia.
-Witam Panie Scratch. Pana zamówienie już czeka w punkcie odbioru. Proszę iść do Młodego.-powiedział starszy mężczyzna do Evana.
-Witaj Alfredzie,dziękuje.
-Często tu bywałeś?
-Prawie wszystkie meble w rezydencji są spod ręki Alfreda. Świetny gość, uczciwy, mało w tych czasach o takich ludzi.- pokiwałam głową.
Doszliśmy do jakiegoś hangaru na którym widziała wielka tabliczka "Punkt Odbioru"/
-Evan !- zawołał jakiś chłopak nim tylko przekroczyliśmy drzwi.
-Witaj Młody. No jednak już nie taki młody.-Evan zaśmiał się kiedy podawał rękę jakiemuś chłopakowi.- No jak tam ? Ile ty masz już na karku, jak cię ostatnio widziałem miałeś z jakieś 12 lat.
-Mam 15, staruszku.- zaśmiał się młodzieniec.
-Ej ej tylko mi nie po wieku jestem wciąż piękny i młody.-odparł prawie już dwudziestolatek.
-Ta, a kiedy patrzyłeś w lutor?- zaśmiałam się kiedy chłopak odpyskował Evanowi.
-I ty brutusie przeciwko mnie?- popatrzył się na mnie, wzruszyłam ramionami.-Zobaczymy co będziesz gadał kiedy będziesz w moim wieku. Młody, poznaj Alice. Alice, Młody.
-Strzałka-zasalutował mi Młody.- Nie lubię swojego imienia dlatego wszyscy używają ksywki.- pokiwałam na zrozumienie.- Jakaś mało mówna ta twoja dziewczyna.
-My nie-
-Jasne, podjedź tu samochodem to władujemy ci te palety.
-Dzięki. -zwrócił się do mnie-Zaraz wracam.- uśmiechnął się i wyszedł, wyciągając kluczyki z kieszeni.
-To ty i Evan ?
-Nie, nie my się tylko przyjaźnimy.-powiedziałam. Młody tylko kiwnął i poszedł gdzieś.
Po jakiś paru minutach wszystkie palety zostały wsadzone do bagażnika.
Evan zapłacił Alfredowi, słyszałam jak starszy pan mówił "Dzieciaku czyś ty zgłupiał to za dużo" ale mężczyzna w końcu przyjął pieniądze i podziękował mu.
-To co ? wracamy składać królewskie łoże dla pani.- oznajmił zapinając pasy.
-Ależ oczywiście drogi panie.- wybuchliśmy śmiechem, ruszając ze Stolarni do domu.
---------------------------------------------
Witam.
Taki krótki i lekki rozdział.
Miłego dnia, wieczoru bądź nocki.
CZYTASZ
Nie skrzywdziłbym Cię [Zawieszone]
Teen FictionAlice mieszka z rodzicami w Los Angeles. Któregoś dnia do domu Alice przychodzą policjanci i mówią, że jej rodzice ... zgineli w wypadku, James, przyjaciel Alice cały czas przy niej jest. Próbuje ją pocieszyć, wyciągnąć ją z domu, ale to na n...