XXIII

504 10 9
                                    

POV. Alice

Wyjechaliśmy przez bramę rezydencji i zaczęliśmy kierować się na przedmieścia. Nawigacja pokazywała odległość około piętnaście kilometrów, czyli nie tak strasznie jak myślałam,że będzie.
-Jak zadowolona, że jedziemy po twoje nowe łóżko? - zapytał chłopak, przyciszając akurat lecącego w tle, Pop Smoke'a.
-Tak, nawet bardzo.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Chłopak nic przez chwile nie powiedział tylko położył rękę na moim udzie, lecz zaraz zapytał.
- Wydaje mi się czy jesteś jakaś zdenerwowana ?- patrząc co chwila na mnie to na drogę.
-Nie, no wszystko w porządku po prostu mam jakieś dziwne przeczucie, ale to pewnie tylko moja paranoja. - machnęłam ręką.

-Trochę ci się nie dziwię, w ciągu paru miesięcy twój świat obrócił się o 180 stopni.- odparł ściskając mi lekko udo parę razy. Uśmiechnęłam się do niego czule.

-Trochę ci zasłodzę ale dziękuję, że to wszystko dla mnie robisz.- zaśmiałam się.

-Nie no wiesz co takimi tekstami.- chłopak zrobił zniesmaczoną minę po czym odrazu zawturował mi śmiechem.- Takie moje zadanie, obiecałem to twoim rodzicom a ja słowa dotrzymuje.

Po tej rozmowie w ciszy dojechaliśmy do naszego celu. Stolarnia. 

-Witam Panie Scratch. Pana zamówienie już czeka w punkcie odbioru. Proszę iść do Młodego.-powiedział starszy mężczyzna do Evana.

-Witaj Alfredzie,dziękuje.

-Często tu bywałeś?

-Prawie wszystkie meble w rezydencji są spod ręki Alfreda. Świetny gość, uczciwy, mało w tych czasach o takich ludzi.- pokiwałam głową.

Doszliśmy do jakiegoś hangaru na którym widziała wielka tabliczka "Punkt Odbioru"/

-Evan !- zawołał jakiś chłopak nim tylko przekroczyliśmy drzwi.

-Witaj Młody. No jednak już nie taki młody.-Evan zaśmiał się kiedy podawał rękę jakiemuś chłopakowi.- No jak tam ? Ile ty masz już na karku, jak cię ostatnio widziałem miałeś z jakieś 12 lat.

-Mam 15, staruszku.- zaśmiał się młodzieniec.

-Ej ej tylko mi nie po wieku jestem wciąż piękny i młody.-odparł prawie już dwudziestolatek.

-Ta, a kiedy patrzyłeś w lutor?- zaśmiałam się kiedy chłopak odpyskował Evanowi.

-I ty brutusie przeciwko mnie?- popatrzył się na mnie, wzruszyłam ramionami.-Zobaczymy co będziesz gadał kiedy będziesz w moim wieku. Młody, poznaj Alice.  Alice, Młody.

-Strzałka-zasalutował mi Młody.- Nie lubię swojego imienia dlatego wszyscy używają ksywki.- pokiwałam na zrozumienie.- Jakaś mało mówna ta twoja dziewczyna.

-My nie-

-Jasne, podjedź tu samochodem to władujemy ci te palety.

-Dzięki. -zwrócił się do mnie-Zaraz wracam.- uśmiechnął się i wyszedł, wyciągając kluczyki z kieszeni.

-To ty i Evan ?

-Nie, nie my się tylko przyjaźnimy.-powiedziałam. Młody tylko kiwnął i poszedł gdzieś.

Po jakiś paru minutach wszystkie palety zostały wsadzone do bagażnika. 

Evan zapłacił Alfredowi, słyszałam jak starszy pan mówił "Dzieciaku czyś ty zgłupiał to za dużo" ale mężczyzna w końcu przyjął pieniądze i podziękował mu. 

-To co ? wracamy składać królewskie łoże dla pani.- oznajmił zapinając pasy.

-Ależ oczywiście drogi panie.- wybuchliśmy śmiechem, ruszając ze Stolarni do domu.


---------------------------------------------

Witam.

 Taki krótki i lekki rozdział.

Miłego dnia, wieczoru bądź nocki. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 16, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie skrzywdziłbym Cię [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz