XVII

696 26 0
                                    

 
Pov. Evan

-

Tak. Chce wiedzieć. Możesz mi powiedzieć kiedy tylko będziesz gotów?- powiedziała i usiadła w dużym wygodnym fotelu.

-Ehh..no dobrze. Zacznijmy, więc od początku.-powiedziałem i usiadłem na fotelu na przeciwko dziewczyny, która usiedziała już wygodnie skulona w fotelu. Wyglądała teraz jak mała dziewczynka czekająca na bajke na dobranoc, ale niestety ta opowieść nie będzie taka piękna i szczęśliwa jak wszystkie bajki, które słuchamy, kładąc sie do spania.

- Byłem małym chłopcem, no może nie takim małym, kiedy rodzice  wyrzucili mnie z domu. Znaleźli mnie twoi rodzice. Kiedy samochód twoich rodziców zatrzymał sie obok mnie, siedziałem w zaułku przy Misheen street... mokry, głodny, przestraszony.

Pierwsza wyszła twoja mama. Była jak piękny niebieskooki anioł, roztaczający aure ciepła i troski. Podeszła do mnie uśmiechając się.
 Zaraz potem wyszedł twój tata. Postawny człowiek w czarnym garniturze i niebieskim krawatem.

W pierwszej chwili chciałem uciec bo byłem przestraszony ale jak zobaczyłem twoją mamę to nawet nie przeszło mi to przez myśl jeszcze raz. Nigdy bym nie pomyślał, że ludzie z “górnej półki" zatrzymają się obok przemokniętego dziecka... Marietta zapytała się co robię w taką pogodę na deszczu, opowiedziałem wszystko twojej mamie. Mimo, że nie byłem nigdy zbyt ufny do ludzi, twoja mama.. nie wiem jak sprawiła, że po prostu zacząłem jej mówic wszystko co miałem na sercu, Pan Black patrzył na mnie z politowaniem,podszedł do mnie i zapytał czy mam się gdzie podziać/ spać, odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie i że “mieszkam" tu gdzie stoją. Pan Black popatrzył tylko na twoją mamę i odrzekł, żebym wsiadał. Popatrzyłem się na niego jakby mi powiedział, że umpalutasy istnieją, widząc moją minę zaśmiał się i zapytał czy chce mieć dom, rodzine.. Od razu się zerwałem i powiedziałem, że oczywiście i przytuliłem się do niego. Czułem wtedy, że był zdezorientowany i zdziwiony ale odwzajemnił gest i zabrał mnie do samochodu. Inny facet, który wyszedł z auta otworzył mi drzwi a w tym samym czasie twój ojciec otworzył drzwi twojej mamie. Byłem trochę zdziwiony, że nie wsiadł odrazu tylko poszedł otworzyć drzwi twojej mamie.
 
U mnie w domu szacunek do kobiety był na ostatnim miejscy. Kiedy wsiedliśmy, twój tata powiedział, że prawdziwy gentlemen zawsze troszczy się o kobietę. Zapytałem wtedy czy to dlatego otworzył twojej mamie drzwi, a on uśmiechnął się i powiedział, że to jedna z wielu form troski i okazywania czułości kobiecie, powiedział również, że to moja pierwsza lekcja.
 
Na początku nie wiedziałem o co mu chodzi ale z czasem rozumiałem, uczył mnie jak prawdziwy mężczyzna powinien się zachowywać w  stosunku do kobiety albo w towarzystwie kobiety.
Po dłuższej jeździe samochód zatrzymał się, przy dużym domu. Twoja mama i twój tata wysiedli a ja nadal patrzyłem przez okno auta. 
Byłem podekscytowany jaki wielki był ten dom.  Wyszedłem z auta i skierowałem się w stronę twoich rodziców. Zaprowadzili mnie do mojego pokoju, przedstawili całemu personelowi i innym chłopcom, a potem wyjaśnili bardzo ważne sprawy. W domu panowały zasady, których musiałem się trzymać i miałem obowiązki, które musiałem spełniać. Nadal pamietam co twój ojciec powiedział.."Jeżeli chcesz tu zostać i być częścią rodziny to musisz się zgodzić dla mnie pracować".. oczywiście, że się zgodziłem tylko głupi by się nie zgodził.
-Jakie zasady cię obowiązywały?-zapytała dziewczyna.
- zasada pierwsza.”Nigdy się nie spóźniaj, pracuj sumiennie", zasada druga, Ucz się", zasada trzecia, "Nie zbliżaj się do Alice".
-Czemu nie mogłeś się do mnie zbliżać?
-To.. jest związane z pracą twojego ojca, miał wielu “podopiecznych" ale traktował nas jak swoje dzieci. Wszystkich chłopców, których przedstawiłem ci jako przyjaciół są podopiecznymi twojego ojca a raczej jak on to mówił , dziećmi. Każdy z nas miał zajęcia, prace, szkole, wypłatę itp. Święta tez starali się spędzać z nami.
-Święta ? Przecież byli ze mną..
-Pamiętasz jak zawsze w drugi dzień świat musieli iść do pracy?
-Tak.. Niech zgadnę obchodzili wtedy święta z wami?
-Dokładnie, mam nadzieje, że nigdy nie miałaś im tego za złe.. Nawet nie wiesz ile dzieci twoi rodzice uratowali, wielu z nas dali tego czego potrzebowalimy.. miłości, domu, jedzenia. Gdyby nie oni nie byłoby mnie tutaj z tobą, nie poznałbym swoich kumpli, którzy są dla mnie jak bracia. Dla naszych biologicznych rodzin jesteśmy martwi.
 
-Oh.. ale czemu mi nic nie powiedzieli ? Czemu mnie okłamywali ?- zapytała dziewczyna a jej piękne oczy się zaszkliły.
 
-Wspominałem już, to jest związane z działalnością twojego ojca, nie mogę ci nic powiedziedzieć, bardzo chce wyznać ci prawdę i nie chce cię okłamywać, zatajać prawdę ale obiecałem coś i muszę obietnicy dotrzymać. – powiedziałem.
-To kiedy sie dowiem wszystkiego ?- zapytała dziewczyna.
-Kiedy będzie czas…Alice zrozum to nie jest zbyt bezpieczne,żebyś to wiedziała.- odpowiedziałem. Dziewczyna odwróciła głowe, po chwili zauważyłem, że po jej policzkach spływają łzy. Podniosłem się z fotel, usiosłem dziewczyne po czym usiadłem na jej miejscu, usadzając ją na moich kolana, przytuliłem chlipiącą piękność, obejmującą mnie w pasie.
-Ej.. aniołku nie płacz. Wiem, że czujesz się oszukana i  kłębia się w tobie różne emocje ale prosze cię nie płacz.- mówiłem głaszcząc ją po włosach.-shhhh…. Jestem przy tobie.
 
Siedzieliśmy jeszcze tak przez pare minut, po tym czasie płacz ustał, słyszeć można było jeszcze ciężki oddech małej osóbki, próbującej się uspokoić do końca.
-Chcesz kakao ?- zadałem pytanie, uśmiechając się do niej, żeby dodać jej otuchy. Dziewczyna kiwnęłam głową i uśmiechnęła się lekko widząc, że ja się uśmiechnąłem.- No to do kuchni.- zaśmiałem się i podniosłem się biorąc Alice na ręce. Dziewczyna zaczęłam sie śmiać i prosić, żebym ją postawił ale nie zrobiłem tego, tylko szedłem z nią na rękach na gorące kakao…

----------------
Hej 👉👈

Miłego dnia, wieczoru bądź nocki.

Stay hydrated
Love u guys

Nie skrzywdziłbym Cię [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz