Rozdział I

4.4K 109 1
                                    

Prv. Alice
Siedziałam właśnie na kanapie z James'em moim przyjacielem. Oglądaliśmy film w salonie, bo nie było moich rodziców mówili, że jadą coś załatwić i wrócą jutro wieczorem.
Film się skończył, więc postanowiłam iść przyszykować James'owi pokój gościnny, a tak zapomniałam dodać, że  James zostaje na noc. Zawsze kiedy rodzice wyjeżdżają chłopak nocuje u nas albo ja u niego. Oczywiście moi rodzice o tym wiedzą i nie mają nic przeciwko temu tak samo jak rodzice chłopaka.
    James robił wtedy coś w kuchni kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam zobaczyć kto u diabła dobija się tak późno do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam policjantów, James podszedł do mnie i zapytał o co chodzi.
-Czy Alice Black to ty ?-zapytał policjant, wskazując na mnie.
-Tak to ja, o co chodzi?
-Przykro mi, ale twoi rodzice zostali zamordowani.
Myślałam, że to jakiś żart albo zły sen z którego sie wybudzę i zobaczę uśmiechniętą mamę robiącą mi moje ulubione naleśniki i tatę czytającego gazetę.
-T-too nie możliwe....
-Przykro mi naprawdę
Osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać. James klęknął obok mnie i mnie przytulił. Moje słone łzy spadały na jego biało-czarną koszulkę zostawiając po sobie mokry ślad. Siedzieliśmy tak chyba z 5 minut, potem James pomógł mi wstać i usiedliśmy na kanapie. Policja powiedziała nam wszystko i po nie całej godzinie wyszli z mojego domu. Dalej płakałam wtulona w James'a, aż zasnęłam.

Prv. James

Państwo Black nie żyją, co teraz będzie z Alice. Jak mi jej szkoda. Pomógł bym jej ale nie wiem jak....
Alice płakała, przytuliłem ją ale się nie odzywałem. Po dłuższej chwili płacz zamilkł, dziewczyna zasnęła mi w ramionach może i to dobrze za dużo dziś przeszła. Wziąłem ją w stylu panny młodej i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, przykryłem kołdrą, pocałowałem w czoło zawsze robię kiedy razem nocujemy albo jest jej źle i poszedłem spać do "swojego" pokoju.
   
**Nastepnego dnia**
Wstałem i popatrzyłem na zegarek wskazujący godzinę 7:30 rano (Xd przecież to oczywiste że rano).
Zwlekłem się z łóżka i poszedłem zobaczyć co z Alice. Stałem przed pokojem dziewczyny i usłyszałem ciche szlochanie. Nie zawachałem się ani chwili dłużej i wkroczyłem do pokoju. Zobaczyłem Alice trzymającą żyletkę w ręku, od razu podbiegłem i wyrwałem jej ją z ręki, przy okazji sam się nią zaciąłem.
-Co ty robisz ?!-krzyknęła
-Czemu chcesz to zrobić?  Przecież to nie twoja wina...
-Tak, ale brakuje mi ich i boli mnie to że zostałam sama...
-Nie jesteś sama, jestem z tobą- przytuliłem ją - proszę nie rób tego bo nie ranisz tylko siebie ale też i mnie.
-Dobrze... postaram się
-Chodź zrobię śniadanie
Zeszliśmy na dół do kuchni, dziewczyna usiadła na blacie a ja wziąłem się za robienie jej ulubionych naleśników.  Pamiętam jak kiedyś jej mama uczyła mnie je robić. Akurat czekałem na Alice a jej mama nie wiedziała co zrobić na obiad, więc zaproponowałem naleśniki. Marietta(mama Alice) wyjeła składniki na blat i zapytała się czy umiem robić naleśniki a, że nie umiałem bo miałem 12 lat to poprosiłem, żeby mnie nauczyła i tak się zaczęło,dzięki mamie Alice zakochałem się w gotowaniu.
Po 30-40 minutach śniadanie było gotowe. Alice wystawiła talerze a ja wziąłem talerz z naleśnikimi. Zjedliśmy je z nutellą, borówkami i malini.
-Smakuje Ci ?-zapytałem
Nie otrzymałem odpowiedzi.
    Po zjedzeniu śniadania pozmywałem a Alice poszła znowu do siebie.
-----------------------------------------
No to pierwszy rozdział jest mam nadzieję, że się podoba.

Do zoba Satoko :*

Nie skrzywdziłbym Cię [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz