impreza.

118 2 0
                                    

Powoli przetarłam swoją twarz ze zmęczenia i chciałam otworzyć oczy. Jednak szybko je zamknęłam.

- niech ktoś wyłączyć to zajebane słonko! - krzyknęłam oburzona.

- widzę, że komuś humorek od rana dopisuje - zaśmiał się Connor.

- a weź daj mi spokój, tylko zasłoń te okna proszę - powiedziałam jak jakaś męczennica. Ale chłopak zrobił to o co go poprosiłam.

Delikatnie uchyliłam oczy i popatrzyłam na chłopaka przede mną. Był definitywnie rozbawiony moją osobą. A mi nie było tak do śmiechu, moja głowa pulsowała masakrycznie. Jakby miała mi wybuchnąć. Całe ciało było obolałe. A mój przełyk pragnął wody.

- proszę bardzo - wręczył mi David szklankę wody pojawiając się niespodziewanie w pokoju.

- jesteś moim zbawieniem - powiedziałam i od razu przechyliłam szklankę. Wypiłam cała zawartość, a moje gardło doznało jakiegoś orgazmu.

- miły widok ciebie o 14 na kacu - zaśmiał się brunet w moja stronę - ale nie koniecznie takie wydanie chciałbym widzieć po długiej przerwie.

- przepraszam - powiedziałam cicho i z zachrypniętym głosem jak mniemam od alkoholu - chyba za dużo wypiłam.

- chyba? - zapytał blondyn.

Na co oboje wybuchneli śmiechem.

- no o co wam chodzi? - zrobiłam minę naburmuszonego dziecka.

- mała, na plaży krzyknęłaś, że latasz - moja twarz zrobiła się delikatnie czerwona - i zasnęłaś, a w samochodzie zaczęłaś śpiewać piosenkę Britney Spears - zaśmiał się, a ja czułam jak moja twarz teraz jest cała czerwona.

- więcej nie pije - powiedziałam przyjmując najpoważniejszy wyraz twarzy na jaki się zdałam w tamtym momencie.

- oj nie sądzę. Jest piątek dziś jest impreza u mojego znajomego. Idziesz z nami i koniec - poinformował mnie brunet po czym wyszedł z pokoju.

- a po za tym jesteś wolna musisz się bawić - powiedział Connor idąc w ślady bruneta.

Czasami ich nienawidzę. Mam wrażenie, że mnie nie słuchają. Jakbym mówiła do ściany, ale delikatny melanż mi się przyda. Muszę odreagować. W końcu od roku nie byłam na żadnej imprezie, bo nie mogłam. To nie tak, że byłam jakoś kurczowo trzymana. Po prostu Alex był zazdrosny, a ja nie chciałam się narażać na niepotrzebne kłótnie, płacz i ból więc po prostu z nich zrezygnowałam dla dobra naszego związku. Patrząc na to z innej strony to tak byłam idiotką, że tak postępowałam, ale było minęło. Czasu nie cofnę.

- Mads! Chodź zjeść coś! - krzyknął chłopak z dołu. A ja nie chętnie wstałam z łóżka.

Zdjęłam z siebie jeansy i top i udałam się do szafy Connora. Miał on nie wielki pokój, w którym mieściła się jego szafa z lustrem. Podwójne łóżko, biurko, komodę i telewizor na niej się znajdujący. Cały pokój wraz z umeblowaniem był w odcieniach biało-szarych. Podobał mi się i lubiłam w nim przesiadywać. Chłopak mieszkał razem z Davidem, ale ja zawsze spałam u blondyna. Lubiłam jego towarzystwo, a jemu nie przeszkadzało to. Chodź w ich domu znajdował się jeszcze jeden pokój wolny.
Stojąc w bieliźnie i przyglądając co by na siebie ubrać usłyszałam kroki do drzwi. Byłam pewna, że to któryś z chłopców, a nie raz widzieli mnie w bieliźnie więc nie przejmowałam tym zbytnio. Wyciągnęłam beżowa koszulkę i szare dresy. Nagle usłyszałam jak ktoś naciska za klamkę i wchodzi.

- David prosi byś..... - nieznany mi chłopak wchodził do pokoju, jednak widząc mnie w bieliźnie ucichł i szybko z niego wyszedł. - prosi byś zeszła zjeść! - krzyknął za drzwi.

I lost my mind...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz