- Kolacja! - Lisa zawołała Kubę i swoich synów, urzędujących w salonie. - Maciek, do cholery!
Starszy Grabowski szeroko się uśmiechnął i znowu szczypnął ją w bok.
- Będę miała siniaki przez ciebie!
- Przeze mnie to źle, ale jak przez Kubę to spoko?
Próbowała uciszyć go spojrzeniem i wyjęła mamie talerze z rąk, prosząc ją żeby już usiadła, a Maciek nakryje do stołu.
- Ej, a kto to będzie rano zbierał? - oparła dłonie na biodrach, patrząc na fort zbudowany z koców i poduszek od kanapy. Kucnęła, chcąc zajrzeć do środka.
- Wstęp tylko dla chłopaków! - Franek zablokował wejście. - Sorry, mamo.
- Spoko, zbuduję sobie własny.
- Taaa, akurat.
- Nie rzucaj mi wyzwania, bo przegrasz - dała synowi pstryczka w nos i poprosiła, żeby poszli umyć ręce i usiedli do kolacji.
- Nie martw się, ja ci namiot rozłożę - Kuba jako ostatni wychylił się z konstrukcji.
- Z tymi dwoma pędrakami i trzecim większym, co ma radar na seks? W życiu!
- Chodź, zrobię dla ciebie wyjątek - odchylił koc, zapraszając ją do środka. Popchnął ją na dmuchany materac i usiadł przy niej.
- Zawsze u babci takie budowałam z braćmi czy siostrami ciotecznymi - wspomniała swoje szczenięce czasy. - Fajnie było.
- Możemy zamienić się z chłopakami.
- Nie ma opcji, mój kręgosłup potrzebuje normalnego łóżka - wyciągnęła ręce w górę, obejmując Kubę za szyję. - I pokoju zamykanego na klucz - dodała, kradnąc mężowi krótki pocałunek.
- Czyli jednak mogę na coś liczyć? - uniósł brwi, pocałunkami schodząc po jej policzku na szyję.
- Zobaczymy - mruknęła, odchylając głowę. Poczuła przyjemny skurcz w podbrzuszu, i najchętniej zostałaby z Kubą w tym miejscu, zapominając o całym świecie, ale wiedziała, że prędzej czy później ktoś im przeszkodzi. Potarła skórę, wycierając ślinę i odepchnęła go od siebie, żeby przedwcześnie nie rozłożył wspomnianego namiotu.Weszła do pokoju i cicho zamknęła za sobą drzwi.
- Branie prysznica przed snem jest bez sensu - drgnęła, gdy usłyszała w ciemności głos Grabowskiego.
- Możesz zapalić światło? Zabiję się zanim dojdę do łóżka - poprosiła, potykając się o rozrzucone na podłodze rzeczy.
- Zaraz i tak się spocisz - kontynuował rozpoczęty temat, ale włączył lampkę przy łóżku, bo zaciągnięte zasłony nie wpuszczały do pomieszczenia nawet ulicznego światła.
Odłożyła kosmetyczkę i rozpuściła włosy, które zawilgotniały, mimo spięcia ich w kok. Nie musiała patrzeć na męża, żeby wiedzieć, że nie spuszcza z niej wzroku. Poluzowała ręcznik, którym była owinięta i pozwoliła, żeby materiał opadł na ziemię.
- Nie musisz mnie pieprzyć do upadłego, możemy się po prostu kochać - stwierdziła, wchodząc na materac. - Powoli - dodała, dosiadając Grabowskiego okrakiem. - Co ty na to?
Położył dłonie na jej udach i przesunął wyżej, aż kciukami mógł potrzeć wzgórek łonowy.
- A ja nie muszę być głośno... - złapała go za nadgarstki i pochyliła się, przytrzymując mu ręce za głową. - Mogę jęczeć ci do ucha.
Kuba oblizał usta i niecierpliwie poruszył biodrami. Uniósł głowę, żeby skraść dziewczynie pocałunek, ale nieznacznie odsunęła się.
- Mogę też, dla odmiany, być na górze - szeptała, ocierając się piersiami o klatkę piersiową mężczyzny. - Nie klęczeć przed tobą, a usiąść ci na twarzy.
Mówiąc ostatnie zdanie spojrzała mu w oczy błyszczące z podekscytowania.
- Możesz - zgodził się. Chciał jeszcze dodać, że może zrobić to czym prędzej, bez zbędnej zwłoki, ale wpiła się w jego wargi, wymuszając głęboki pocałunek.
- Kocham cię - wyszeptała, tuląc policzek do jego i ręką powędrowała niżej, chwytając członka. Kuba wplótł palce we włosy dziewczyny, skupiając się na wymianie kolejnych pieszczot. Wykorzystał moment, kiedy przechyliła się nad nim, żeby zgasić lampkę i objął wargami sterczący sutek, wtulając twarz w piersi dziewczyny. W domu panowała kompletna cisza, więc słyszeli wyraźnie swoje przyspieszone oddechy i ciche jęki przyjemności.
- Odwróć się - poprosił, delikatnie pociągając ją za włosy. Przesiadła się, a Grabowski złapał ją pod uda, żeby usiadła mu na twarzy i przesunął dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, żeby się pochyliła przyjmując pozycję 6 na 9, której dawno nie mieli okazji wykorzystywać. Zamiast jak zwykle wziąć penisa głęboko do ust, drażniła go językiem, ssąc główkę, a dłonią masowała jądra, wywołując u męża zduszone jęki. W chwilach, gdy musiała przerwać, przytulała policzek do jego podbrzusza i przymykała oczy, skupiając się na przyjemności, którą ją obdarzał.
Podniosła się na rękach i obniżając miednicę otarła się kroczem o tors Grabowskiego. Obejrzała się za siebie, jednocześnie dosiadając do tyłem. W ciemnościach nie mógł się jej przyglądać, był zdany na dotyk. Zacisnął dłonie na biodrach dziewczyny i zamknął oczy, całkowicie pozwalając jej przejąć inicjatywę. Zataczała ósemki, na przemian poruszała się w tył i przód, dłonią dodatkowo drażniąc łechtaczkę.
- Tak, tak, tak... - syknęła, przez zaciśnięte zęby, kiedy czując zbliżający się orgazm pchnął biodrami w górę. Przesunęła dłońmi po swoich piersiach i wygięła się w łuk, drżąc od fali przyjemności, która właśnie rozlała się po jej ciele. Wychyliła się w przód, podpierając o nogi Kuby, ale docisnęła miednicę, żeby się z niej nie wysunął. Wykorzystał ten moment, żeby się podnieść i przysiadł na piętach. Objął Lisę pod biustem, a drugą rękę wsunął między jej uda.
- Jeszcze raz - zachęcił ją, mokro całując w policzek, gdy oparła głowę na jego ramieniu. Stali się jednością, poruszali w jednym rytmie. Nie chcieli przerwać nawet na chwilę, jednocześnie walcząc o przedłużenie tej doprowadzającej ich do szaleństwa chwili uniesienia. Przeciągle wyskomlała jego imię, mimowolnie uciekając biodrami, ale nie pozwolił jej na to. Popchnął ją, a kiedy orgazm przejął kontrolę nad jej mięśniami, okrył ją swoim ciałem, zdobywając się na kilka ostatnich pchnięć zanim także zaczął szczytować, tkwiąc głęboko w niej.
- Aż boli... - poskarżyła się na wydechu, rozkładając nogi jak żaba. Zacisnęła powieki, uciekając myślami od piekących mięśni. - Już nie, już nie - wydyszała, kiedy dotknął pulsującej łechtaczki. Przesunął wargami po łopatce dziewczyny i uśmiechnął się, zgarniając włosy na bok.
- Jesteś wspaniała - szepnął, całując, a nawet nieco podgryzając jej kark. - A ja jestem szczęściarzem - przytulił się do jej pleców i zamknął oczy, zapadając w krótką, regeneracyjną drzemkę. Dochodziła do siebie, a ciężar leżącego na niej Kuby działał na nią kojąco.
- Skurcz! Zejdź ze mnie! - zawyła nagle, prostując nogę. Zrzuciła go z siebie i zaczęła poruszać stopą, próbując rozruszać mięśnie. - Bycie na górze jest wykańczające - pożaliła się, kiedy Grabowski siedział przy niej, masując łydkę.
- To był twój wybór, który zaaaajeeeebiścieee mi się podobał - wytknął jej, wybuchając śmiechem. - Wstań, rusz się - próbował zachęcić ją, żeby przestała leżeć z głową w nogach łóżka. Poprosiła, żeby zostawił ją w spokoju i zebrała kołdrę, robiąc sobie z niej poduszkę.
- Nie będziemy tak spać - zarządził i złapał ją za kostki, przeciągając po łóżku, ignorując głośny sprzeciw dziewczyny.
- Jak masz tyle siły to przekręć jeszcze zamek, nie mam zamiaru nawet majtek zakładać, za gorąco - poklepała poduszkę i ułożyła się na plecach.
- Mówiłem, że się spocisz - parsknął, ale zrobił to, o co prosiła i położył się na boku, narzucając na nich kołdrę.
- Za gorąco! - upomniała go, wystawiając nogę, żeby uregulować temperaturę.
- Już, już. Nie denerwuj się - pocałował ją w czoło i ułożył się wygodniej. Zamienili jeszcze kilka zdań zanim Lisa odpłynęła w połowie odpowiedzi.
CZYTASZ
To dobra pora, by skończyć to z szumem, bo teraz mam nowy kierunek
FanfictionGrabowscy wrócili do Polski nieco ponad dwa miesiące temu, co nie umknęło uwadze dawnych fanów Quebonafide, ale nie do życia publicznego. Nie udzielili komentarza żadnym mediom - jak przez ostatnie siedem lat. Wszystko miało zmienić się w najbliższy...