32.

97 10 0
                                    

- Nie zmieszczę więcej.
- Na nasz koszt, mogę zapakować na wynos - sushi master uśmiechnął się do Lisy, która zacisnęła palce na krawędzi baru. - Chociaż... może zgłodniejemy - dodała, znacząco zerkając na siedzącego obok Krzyśka. Spędzili w restauracji tyle czasu, że dopiero po dłuższej chwili zorientowali się, że zostali w lokalu sami z obsługą.
- Rany, przepraszam. Mogliście powiedzieć, że się zamykacie - dziewczynie zrobiło się głupio. Przepracowała tyle czasu w obsłudze klienta, że zawsze unikała bycia pierwszym i ostatnim klientem, wiedząc jak sama reagowała na takie osoby. 
- Zapłacę - Krzysiek machnął telefonem w stronę kelnerki, a Lisa przetrząsała swoją torebkę w poszukiwaniu gotówki.
- Nie mam gotówki, mogę wam po prostu puścić BLIKa? Podzielicie się, co?
Kilka minut później, w bardzo dobrych nastrojach wyszli na ulicę. 
- Nie mam jeszcze ochoty wracać - oznajmiła, chowając się za filarem przed mroźnym wiatrem.
- Zima to nie pora na plener - zażartował, poprawiając jej szalik. Dziewczyna złapała go za poły kurtki i przyciągnęła do siebie, inicjując pocałunek.
- Możemy iść do hotelu - mruknęła, odchylając głowę. Miała wyśmienity humor, spowodowany nie tylko wypitym winem śliwkowym, którego butelkę również wzięli na wynos. - To jest irytujące! - zbulwersowała się, kiedy Krzysiek odsunął się od niej na bezpieczną odległość, gdy zauważał zbliżającą się w ich stronę grupę ludzi. - Myślisz, że kiedyś będziemy mogli... Wiesz, przestać się chować? Wkurwia mnie to.
Krzysiek uśmiechnął się, łapiąc ją za nos.
- Niech chłopaki nieco dorosną, nie będą musieli się tłumaczyć z naszych decyzji.
- I tak cud, że jeszcze nie palnęli czegoś w szkole. Chociaż dla nich to jest po prostu normalne, że żyjemy w piątkę - wzruszyła ramionami. - Tak jak dla mnie.
Kondracki objął dziewczynę ramieniem i przytulił do siebie, zachęcając do wyboru hotelu. Pół godziny później, po przedstawieniu pt. "zatrzasnęłam mieszkanie, a idzie chyba burza śnieżna", które Lisa odstawiła w recepcji, w końcu zrzucili kurtki w przytulnym pokoju z widokiem na panoramę Warszawy. 
- Wiesz, że nie musiałaś się tłumaczyć?
- Wiem, ale wyglądałoby to podejrzanie, a recepcjonistka wyraźnie nas rozpoznała - przyznała, chwytając za klamrę od jego paska. 
- Przebieranie w pokojach z jednym łóżkiem w ogóle nie było podejrzane - zażartował, obserwując jak sprawnie Lisa poradziła sobie z paskiem, a teraz wzięła się za rozpinanie guzików od koszuli. Zbliżył się, wargami przesuwając po policzku dziewczyny. Już nie rozmawiali. Wymieniając kolejne namiętne pocałunki, pozbywali się swoich ubrań, żeby wylądować w świeżej, wykrochmalonej pościeli. Dosiadła nagiego Kondrackiego okrakiem, przesuwając językiem po jego torsie. 
- Z tobą mam wszystko, wiesz? - zagadnęła, ocierając się o niego. Patrząc mu w oczy, odpięła swój stanik i wypięła biust, przejeżdżając dłońmi po swoim ciele.
- Masz idealne piersi, nie musisz nic zmieniać - położył ręce na jej biodrach.
- Zamknij się.
Klęknęła między jego nogami, wargami pieszcząc penisa. Starała utrzymywać kontakt wzrokowy, nie spiesząc się z wzięciem go do ust. Kondracki głośno wypuścił powietrze, kiedy Lisa najwyraźniej droczyła się z nim. Nie miał do tego więcej cierpliwości, dlatego złapał ją za włosy i pociągnął w górę.
- Nie czas na to - stwierdził, przewracając dziewczynę na plecy i okrył ją swoim ciałem. Wsunął się w nią, obserwując jak wygina ciało w łuk. Na jej ustach pojawił się szeroki, błogi uśmiech.
- Jaki zdecydowany - roześmiała się, przyciągając go do siebie. - Rzadko, bo rzadko, ale lubię, gdy taki jesteś. 
W odpowiedzi na jej słowa, chwycił ją za nadgarstki i przycisnął do materaca. Nie omieszkał zauważyć na jej ciele śladów po ostatniej zabawie z Grabowskim.
- Nie oszczędzał cię, co? - szepnął jej na ucho. Koniuszkiem języka przesunął po małżowinie, wywołując gęsią skórkę na skórze partnerki. 
- Po cichu liczę, że dołożysz coś od siebie - wyznała, odchylając głowę. Zachęcony wpił się w delikatną skórę na jej szyi, żeby wilgotnymi pocałunkami zejść na piersi. Skupił się na twardych sutkach, delikatnie je podgryzając. Ssał skórę, świadomy, że zostawi na biuście dziewczyny ślady uprawianej właśnie miłości. 
- Mocniej - wyjęczała, wyswobadzając ręce. Wbiła paznokcie w plecy Krzyśka i objęła go nogami, jakby miał jej uciec. 
- Kondracki! - sapnęła, ni to rozczarowana, zaskoczona, a zdziwiona, gdy wyszedł z niej tuż przed kulminacyjnym momentem. - Zemszczę się - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Cicho tam - parsknął śmiechem, rozkładając jej nogi. Wsunął w nią palce, jednocześnie skupiając całą swoją uwagę na łechtaczce. Nie był delikatny, doprowadzając Lisę do szaleństwa swoimi pieszczotami. 
- O kurwa - pisnęła, nagle zamykając jego głowę między udami, kiedy poczuła silny skurcz mięśni. Nie przestał, chwilę później wywołując kolejny orgazm. W czasie jego trwania ponownie wszedł w dziewczynę, tuląc do siebie jej rozedrgane ciało. 
- Nie gryź mnie - złapał ją za włosy i odciągnął do siebie, bo boleśnie wbiła zęby w jego ramię. 
- Twoja wina - sapnęła, patrząc mu w oczy. - Skończ mi w ustach.
Rozmawiali. Rzadko zdarzało jej się to z Kubą, bo zwykle podporządkowywała mu się, mówiąc to, co chciał usłyszeć. To była główna różnica między seksem z Grabowskim a Krzyśkiem. 
- Zastanowię się - puścił jej oczko, wsuwając kciuk do jej ust, jakby oczekiwał, że pokaże mu czego może się spodziewać. Natychmiast zassała go i demonstracyjnie oplotła językiem. 
- Proszę?
- Prosisz czy pytasz?
- Kondracki! - wbiła pięty w jego pośladki i złapała za ramiona, pociągając go na bok. Stoczyła się z łóżka i klęknęła na podłodze.
- Miej chociaż trochę szacunku do mnie i wstań, co? - ofuknęła go, gdy usiadł na skraju materaca i rozsunął nogi. Wybuchnął śmiechem, i złapał ją za włosy, przyciągając do swojego krocza. 
- Zabawne, że mówisz o szacunku w takim momencie.
Chciała mu odpyskować, ale niespodziewanie wstał i przeciągnął zaskoczoną dziewczynę po dywanie pod samą ścianę. Uderzył ją członkiem po policzku i wsunął się do ust, blokując jej głowę między ścianą a swoimi biodrami. Odsunął się dopiero, gdy uderzyła go w udo. Wypluła gęstą ślinę, która spłynęła jej na biust i z łzawiącymi oczami spojrzała w górę.
- I po co tyle gadasz? Uważaj, bo się zakrztusisz - zadrwił z niej, zbierając włosy z jej ramion w kucyk. - Nie słyszę, co mówisz?
- O ja pierdolę - tym razem opadła na czworaka, z trudem łapiąc powietrze. Błędnie myślała, że to ona dominuje, a Kondracki jedynie spełnia jej zachcianki. - Jesteś... - potrząsnęła głową, i przysiadła na piętach. Skrzyżowała nadgarstki z tyłu i otworzyła szeroko usta, wyzywająco patrząc Kondrackiemu w oczy. 
- Mam cię zerżnąć w usta?
Oblizała wargi, prowokując go. Kazał położyć jej się na plecach na łóżku, z głową spuszczoną z materaca i stanął nad nią. Położył dłoń na jej gardle i wsunął się w nią, tak głęboko jak tylko mógł. Gwałtownie poruszał biodrami, obserwując wybrzuszenie na jej szyi, które jeszcze bardziej go nakręcało. Pochylił się, sięgając do nabrzmiałej łechtaczki, którą zaczął intensywnie pocierać opuszkami palców. Ignorował kompletnie dźwięki, które wydawała z siebie Lisa, dopóki silny orgazm ponownie nie przeszył jej ciała. Pulsującą szybko serce wręcz słyszała w uszach, od czego robiło jej się niedobrze, ale nie miała chwili żeby się nad tym zastanowić. Od uderzającej do głowy krwi zrobiło jej się ciemno przed oczami. 
- Que ma rację, coś w tym jest - Kondracki patrzył z góry na jej zaślinioną twarz, na której zaraz wylądowała sperma. Zanim pomógł jej usiąść, pozwolił, żeby wylizała dokładnie jeszcze stojącego penisa.
- Ohohoo... - opadła na plecy, czując, że kręci jej się w głowie. Takiego obrotu spraw się nie spodziewała. Poczuła uginający się obok materac, gdy Krzysiek położył się obok niej. Przetarła twarz dłońmi i zlizała z nich spermę.
- Do twarzy ci - uśmiechnął się, nieco drąc z niej łacha, bo wyglądała co najmniej żałośnie. Wstał na chwilę, żeby przynieść jej butelkę wody z minibarku, ale zaraz podał jej kolejną, widząc jak łapczywie pije.
- Nie będziesz chyba wymiotować? - zapytał niepewnie, patrząc na jej zdegustowaną minę.
- Tym zajebistym sushi? Szkoda by było! Nie martw się, lata praktyki... - głośno i przeciągle beknęła, szybko zakrywając usta, wręcz przerażona dźwiękiem, który z niej wyszedł. - Ale może lepiej posiedzę - dodała szybko, na co Krzysiek ułożył wyżej poduszki.
- Chodź tutaj - poklepał miejsce między swoimi nogami i objął dziewczynę, całując w ramię.
Włączyli telewizor i rozmawiając obejrzeli końcówkę jakiegoś filmu przygodowego, dopóki Lisa nie odzyskała sił, żeby iść pod prysznic. 

___

Miło mi, że ciągle tu jesteście. Może jakiś komentarz, coś, ten? Co u Was słychać?

To dobra pora, by skończyć to z szumem, bo teraz mam nowy kierunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz